moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Tak uczyły się latać orlęta

Od pierwszych dwupłatowych maszyn rodem z dwudziestolecia międzywojennego, przez legendarny PWS-26, po odrzutowe TS-11 Iskra, które otworzyły Polskę na erę nowoczesnego lotnictwa i najnowocześniejsze Bieliki – w maszynach używanych przez 100 lat Szkoły Orląt zapisana jest historia polskiego lotnictwa.

Potez XV – tak to się zaczęło

Na początku była Francja. A konkretnie – zakłady Avions Henri Potez w Aubervilliers. To tam w 1923 roku powstał samolot rozpoznawczo-bombowy, który szybko stał się jednym z filarów nowoczesnego lotnictwa budowanego przez młode państwo polskie. Już w pierwszym roku produkcji Polska złożyła zamówienie na dostawę francuskiego sprzętu – zakupiono sto sztuk w wersji rozpoznawczej i bombowej, a także licencję na produkcję. Wkrótce kolejne egzemplarze samolotu Potez XV zaczęły wyjeżdżać z linii produkcyjnych zakładów Plage i Laśkiewicz oraz PWS. Do połowy lat trzydziestych XX wieku była to jedna z głównych maszyn służących do szkolenia przyszłych pilotów. Za sterami tych statków powietrznych zasiedli także podchorążowie z Dęblina.

Dla wielu z nich to właśnie Potez był pierwszym „prawdziwym” samolotem – takim, który dawał przedsmak działań wojennych w powietrzu. Już sam jego wygląd budził wówczas respekt: rozpiętość skrzydeł blisko 13 m, potężna chłodnica silnika Salmson 9Ab osadzona tuż przed kabiną pilota, karabin maszynowy Lewisa zamocowany na obrotnicy obserwatora i charakterystyczne podwójne podwozie, które świetnie radziło sobie z nierównymi, polowymi lotniskami. Kadłub był skonstruowany z rur stalowych i pokryty płótnem, co dawało maszynie lekkość, ale i wymagało stałego doglądania i napraw. Dwie odkryte kabiny, umieszczone jedna za drugą, przeznaczone były dla pilota oraz obserwatora pełniącego też funkcję strzelca. W powietrzu Potez nie był szybki – osiągał maksymalnie 175 km/h – ale dzięki stabilności lotu nadawał się znakomicie do nauki podstaw nawigacji, latania według mapy, a także prowadzenia rozpoznania fotograficznego i ćwiczeń ogniowych.

PWS-26 – ostatni przedwojenny samolot szkoleniowy w Dęblinie

W latach trzydziestych, gdy coraz głośniej mówiło się o wojnie, Szkoła Orląt wkroczyła na nowy poziom – kształciła już nie tylko obserwatorów, lecz także pilotów. Do tego niezbędny był nowoczesny sprzęt. To właśnie wtedy do wyposażenia szkoły trafił PWS-26 – ostatni i zarazem najdoskonalszy polski samolot szkolny okresu międzywojennego. Zaprojektowany w Podlaskiej Wytwórni Samolotów w Białej Podlaskiej, był rozwinięciem wcześniejszych modeli tej serii, ale lepiej dostosowanym do potrzeb zaawansowanego szkolenia wojskowego. Tak jak wiele konstrukcji tamtych czasów miał układ dwupłatowy i odkrytą kabinę w tandemie. Osiągał prędkość 200 km/h. Mógł wykonywać figury akrobacyjne, lądować w trudnym terenie, a nawet… prowadzić ogień – PWS-26 był przystosowany do treningu strzeleckiego i bombowego.

Szkolenie było wymagające: loty w trudnych warunkach atmosferycznych, symulacje sytuacji awaryjnych, ćwiczenia z celowania i manewrów bojowych. Czas pokazał, że trening ten był skuteczny, bo to właśnie na PWS-26 szkolili się przyszli uczestnicy bitwy o Anglię. W Dęblinie PWS-26 to nie tylko samolot. Maszyna ta jest symbolem pewnej epoki, która zakończyła się we wrześniu 1939 roku.

TS-11 Iskra – pierwszy polski odrzutowiec szkoleniowy

W połowie lat pięćdziesiątych, gdy świat z ekscytacją śledził kosmiczny wyścig mocarstw i na dobre trwała już era odrzutowa, polskie lotnictwo także szykowało się do skoku technologicznego. W 1956 roku Dowództwo Wojsk Lotniczych ogłosiło potrzebę stworzenia krajowego samolotu szkolno-treningowego nowej generacji. W odpowiedzi na to inżynier Tadeusz Sołtyk zaprojektował maszynę, która miała przejść do legendy. Już w 1959 roku gotowy był pierwszy prototyp, a pięć lat później, w 1964 roku, pierwsi podchorążowie zasiadali za sterami nowoczesnego odrzutowca szkoleniowego TS-11 Iskra.

Dla wielu młodych adeptów sztuki pilotażu była to rewolucja – po raz pierwszy uczyli się latania na maszynie odrzutowej, stworzonej od podstaw z myślą o szkoleniu. Iskra była samolotem dwuosobowym, w układzie tandem: z przodu uczeń, z tyłu instruktor. Miała podwójne sterowanie, przemyślaną konstrukcję, dobrą widoczność z kabiny i wyjątkowo stabilne właściwości lotne. Piloci szkolili się na niej nie tylko z podstaw lotu, lecz także z taktyki i działań bojowych – dzięki możliwości podwieszenia bomb, rakiet oraz działka 23 mm.

– TS-11 Iskra była na swoje czasy jednym z najlepszych samolotów do szkolenia młodych pilotów. Miała wiele zalet – była przyjazna w pilotowaniu, z idealnie przystosowaną do szkolenia konstrukcją oraz wybaczała wiele błędów młodych lotników. Zapisuje się w naszej pamięci jako dama polskiego lotnictwa, jedna z najdoskonalszych polskich konstrukcji wszech czasów – mówił gen. dyw. pil. Jacek Pszczoła, dowódca 4 Skrzydła Lotnictwa Szkolnego, podczas uroczystego lotu pożegnalnego w lipcu 2022 roku. To właśnie wtedy, po niemal sześciu dekadach służby, Iskra w barwach Sił Powietrznych RP po raz ostatni wzbiła się w powietrze. Jeszcze w 2019 roku ostatni rocznik podchorążych Lotniczej Akademii Wojskowej szkolił się na tych legendarnych maszynach.

PZL-130 Orlik – nowy samolot na nowe czasy

Po przemianach ustrojowych lat dziewięćdziesiątych Wojsko Polskie potrzebowało nie tylko nowej doktryny, lecz także nowego sprzętu – zwłaszcza do szkolenia pilotów, którzy mieli być elementem nowoczesnej armii rozpoczynającej właśnie swoją drogę do NATO. Odpowiedzią był PZL-130 Orlik – turbośmigłowy samolot szkolno-treningowy zaprojektowany w zakładach PZL Warszawa-Okęcie. Choć pierwsze prototypy oblatano jeszcze w PRL-u, to właśnie po 1989 roku Orlik trafił do Dęblina jako podstawowe narzędzie do nauki latania.

Technicznie Orlik wyróżniał się pełną, metalową konstrukcją, chowanym podwoziem i kabiną w układzie tandem z podwójnym sterowaniem, wyposażony był w potężny silnik turbowałowy i pełną awionikę pozwalającą trenować latanie według przyrządów. Jego największą zaletą była wszechstronność – służył zarówno do nauki podstaw, jak i do bardziej zaawansowanych manewrów, w tym lotów akrobacyjnych i symulacji misji bojowych.

PZL-130 był także wizytówką polskiego lotnictwa – jego specjalna wersja trafiła do zespołu akrobacyjnego „Orlik”, który od lat promuje Siły Powietrzne RP na pokazach w kraju i za granicą. Po blisko trzech dekadach służby, Orlik powoli ustępuje miejsca nowocześniejszym Bielikom, ale jego rola w szkoleniu tysięcy pilotów pozostaje nie do przecenienia. Wciąż to właśnie ten samolot jest pierwszym, który pozwala podchorążym zapoznać się z realiami lotu i opanować podstawy, nim zasiądą za sterami nowocześniejszej maszyny.

M-346 Bielik – przyszłość przylatuje do Dęblina

Gdy w 2016 roku pierwszy włoski M-346 Master wylądował na pasie dęblińskiej bazy, było jasne, że polskie lotnictwo wkroczyło w nową erę. Samolot nazwany w Siłach Powietrznych RP „Bielikiem” nie tylko zastąpił wysłużoną TS-11 Iskrę, lecz także całkowicie odmienił sposób szkolenia młodych pilotów wojskowych. Dla podchorążych Lotniczej Akademii Wojskowej była to zmiana rewolucyjna – z kokpitu analogowego do cyfrowego, z latania „na wyczucie” do lotów wspomaganych zaawansowaną elektroniką. Bielik to więcej niż samolot – to pełnoprawna platforma szkoleniowa nowej generacji, sprzężona z symulatorami i systemami analizy danych po locie.

M-346 to dzieło włoskiej firmy Leonardo, zaprojektowane z myślą o przygotowaniu pilotów do obsługi najnowocześniejszych maszyn bojowych IV i V generacji – takich jak F-16, F-35 czy Eurofighter Typhoon. Z prędkością dochodzącą do 1050 km/h i znakomitą manewrowością daje uczniom możliwość przećwiczenia scenariuszy lotów bojowych. Kabina M-346 niemal w całości odwzorowuje interfejs maszyn bojowych: wielofunkcyjne wyświetlacze, system HOTAS (Hands On Throttle And Stick), a także nowoczesny HUD (Head-Up Display) – to wszystko uczy przyszłych pilotów pracy w środowisku cyfrowego pola walki.

Ale M-346 to nie tylko technologia. To także narzędzie stworzone po to, by stopniowo zwiększać trudność szkolenia i pozwalać młodym lotnikom rozwijać się w kontrolowanym, realistycznym środowisku. Dzięki systemowi Embedded Tactical Training Simulation instruktor może z poziomu ziemi wprowadzać zagrożenia i zadania symulujące prawdziwe warunki bojowe – nawet jeśli na niebie nie ma żadnych przeciwników. Cały proces szkolenia – od pierwszego uruchomienia maszyny po analizę lotu – odbywa się w spójnym, zintegrowanym ekosystemie, w którym każdy błąd może zostać dokładnie przeanalizowany i omówiony. Dzięki szkoleniom na Bielikach śmiało można mówić, że kształcenie pilotów w Polsce odbywa się na najwyższym poziomie zgodnym ze standardami NATO.

Anna Pawłowska

autor zdjęć: Wikipedia, MLP, DGRSZ, 4 SLSz, st. chor. sztab. mar. Arkadiusz Dwulatek

dodaj komentarz

komentarze


GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Formoza – 50 lat morskich komandosów
Szef MON-u podsumował rok działania ustawy o obronie cywilnej
Gala Boksu na Bemowie
Niebo pod osłoną
Sukces bezzałogowego skrzydłowego
Śnieżnik gotowy na Groty
Szeremeta niepokonana na ringu w Budapeszcie
Premier ogłasza podwyższony stopień alarmowy
Amunicja od Grupy WB
Jaśminowe szkolenia na AWL-u
Militarne Schengen
Norweska broń będzie produkowana w Polsce
Najmłodszy żołnierz generała Andersa
Plan na WAM
Zawiszacy przywitali Borsuki
Nowe zdolności sił zbrojnych
Kontrakt na ratowanie życia
„Albatros” na elitarnych manewrach NATO
Najlepsze projekty dronów nagrodzone przez MON
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
Wojsko ma swojego satelitę!
Polska i Francja na rzecz bezpieczeństwa Europy
Cel: zniszczyć infrastrukturę wroga w górskim terenie
Trałowce do remontu
Bóg wojny wyłonił najlepszych artylerzystów
Pierwsze spojrzenie z polskiego satelity
Kalorie to nie wszystko
Rządy Polski i Niemiec wyznaczają kierunki współpracy
Obywatele chcą być wGotowości
Sejm za Bezpiecznym Bałtykiem
Ile powołań do wojska w 2026 roku?
Dzień wart stu lat
Orka na kursie
Kadłub ORP „Wicher” w drodze do stoczni
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Nowe Warmate dla wojska
Combat 56 u terytorialsów
Operacja „Szpej” nigdy się nie skończy
Pomagaj, nie wahaj się, bądź w gotowości
Rosja usuwa polskie symbole z cmentarza w Katyniu
Wszystkie Kormorany na wodzie
Gdy ucichnie artyleria
Niemieckie wsparcie z powietrza
Zawiszacy przywitali pierwsze Borsuki
Polskie MiG-i dla Ukrainy?
Smak służby
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Wojskowa łączność w Kosmosie
Artylerzyści mają moc!
Najlepsi w XXII Maratonie Komandosa
Holenderska misja na polskim niebie
Mundurowi z benefitami
Sportowcy podsumowali 2025 rok
Pływacy i panczeniści w świetnej formie
Nowe zasady dla kobiet w armii
Satelita MikroSAR nadaje
Szwedzi w pętli
W ochronie granicy
Święto sportowców w mundurach
Żołnierze z „armii mistrzów” czekają na głosy
Pancerniacy jadą na misję
Polski „Wiking” dla Danii
Najdłuższa noc
Zmierzyli się z własnymi słabościami

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO