Pod wozem, którym jechał, wybuchła mina pułapka. Swój start w zawodach poświęca pamięci kolegów, z którymi służył w Afganistanie i którzy tam polegli. Do Sydney jedzie z 17-letnią córką Sylwią. – Była moim oczkiem w głowie, mieliśmy świetne relacje, ale zaniedbałem je, wyjeżdżając na misje. Chcę jej pokazać, że rodzina jest dla mnie najważniejsza – podkreśla.
W życiu st. chor. sztab. Marka Stosia, obecnie starszego instruktora w wydziale szkolenia Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim, sport był zawsze ważny. „W tym duchu byłem wychowany, razem z rodzicami oglądaliśmy zawody olimpijskie w telewizji, uprawiałem też różne dyscypliny: zapasy, dżudo, boks, przez dziesięć lat trenowałem podnoszenie ciężarów, w jednostce byłem w sekcji bokserskiej”, wylicza żołnierz.
Zamiłowania do sportu nie zmienił wypadek na misji. Chor. Stosio, który w wojsku służy od 1993 roku, był na Bałkanach, w Bejrucie i Libanie. W 2011 roku podczas IX zmiany w Afganistanie dowodził zespołem bojowym POMLT (Police Operational Menthoring and Liaison Team). „Naszym zadaniem była ochrona drogi łączącej Kabul z Kandaharem”, mówi. Na jeden z ochranianych przez nich konwojów talibowie urządzili zasadzkę. Pod wozem, którym jechał chorąży, wybuchła mina pułapka, zostali też ostrzelani. „Miałem uszkodzony kręgosłup, staw kolanowy i przestrzelony bark”.
Mimo to ćwiczył dalej. Jak mówi, sport był dla niego sposobem na powrót do zdrowia. Teraz zdecydował się na udział w Invictus Games. „Kiedy podczas kwalifikacji próbowaliśmy swoich sił w różnych dyscyplinach, okazało się, że dobrze mi poszło w rzucie dyskiem oraz pchnięciu kulą i będę startował w Sydney w tych widowiskowych konkurencjach”, opowiada.
Rywalizować będzie także w dwóch innych dyscyplinach: siatkówce na siedząco i bieganiu. „Grałem kiedyś dużo w piłkę nożną, jestem szybki na krótkich dystansach, dlatego wybrałem bieg na 100 i 200 m oraz w sztafecie 4x100 m”. Siatkówka też nie jest dla niego nowością, choć – jak mówi – jej siedząca odmiana to zupełnie inny styl gry, pracują inne partie mięśni. Przygotowując się do startu w igrzyskach, regularnie gra z kolegami, rywalizują w turniejach z lokalnymi drużynami, a zawodnicy Startu Wrocław, wicemistrzowie Polski w tej dyscyplinie w 2017 roku, wsparli ich wieloma radami.
Na najlepsze wyniki chor. Stosio liczy właśnie w siatkówce i rzucie dyskiem. „W tej drugiej dyscyplinie treningi są trudniejsze, ponieważ muszę się przygotować samodzielnie, a trener ocenia moje postępy i daje wskazówki podczas kolejnych zgrupowań w Ośrodku Szkoleniowo-Kondycyjnym w Mrągowie”, tłumaczy podoficer.
Swój start w zawodach poświęca pamięci kolegów poległych w Afganistanie oraz 17-letniej córce Sylwii, która jedzie z nim do Sydney. „Była moim oczkiem w głowie, mieliśmy świetne relacje, ale zaniedbałem je, wyjeżdżając na misje. Teraz chcę jej pokazać, że rodzina jest dla mnie najważniejsza”, mówi żołnierz. Biorąc udział w igrzyskach, chor. Stosio chce też zachęcić innych poszkodowanych weteranów, aby wyszli z cienia i nie zamykali się w czterech ścianach. „Też taki byłem, ale pomogło mi trenowanie z kolegami, którzy przeżyli na misjach to samo co ja”, dodaje.
Sponsorem relacji z zawodów Invicuts Games jest Polska Grupa Zbrojeniowa.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze