W punkcie amunicyjnym ze skrzyń wyjęli rakiety, wkręcili w nie zapalniki, założyli pierścienie hamujące i załadowali do wyrzutni. Gdy dwie wyrzutnie rakietowe WR-40 Langusta zajęły stanowiska ogniowe, obsługujący je żołnierze wprowadzili nastawy i czekali na komendę do otwarcia ognia. Tak zaczęły się zajęcia poligonowe dla przyszłych oficerów artylerii z AWL-u.
Najpierw na komendę z prowadnicy jednej z wyrzutni – tzw. kierunkowej – wyleciała z błyskiem jedna rakieta. Po chwili żołnierze odpowiedzialni za obsługę obu wyrzutni usłyszeli przez radiostację następną komendę – tym razem do wprowadzenia odpowiednich poprawek. Wreszcie padła komenda do otwarcia ognia i obie Langusty oddały po jednej salwie. W kierunku piechoty przeciwnika poleciało kilka rakiet odłamkowo-burzących.
Dźwięki eksplozji rozległy się już po kilku sekundach. Artylerzyści ze względów bezpieczeństwa niszczyli na poligonie cele oddalone zaledwie o 7 km – w warunkach bojowych zasięg rakiet M21OF mógłby zaś wynieść nawet około 20 km. W czasie strzelań poligonowych, aby zmniejszyć rozrzut i ograniczyć donośność maksymalną, na pociski rakietowe zakłada się małe lub duże pierścienie hamujące.
Przyszli oficerowie artylerii otwierają ogień
Strzelanie z wyrzutni rakietowej Langusta z użyciem amunicji bojowej na poligonie to jedne z programowych zajęć podchorążych Akademii Wojsk Lądowych z Wrocławia na żagańskim poligonie. Tam właśnie pod kierownictwem mjr. Adriana Golonki, doświadczonego wykładowcy i artylerzysty, ośmiu studentów piątego roku kierunku artyleria rakietowa przygotowywało się do objęcia za kilka miesięcy po promocji stanowisk dowódców plutonów i dowódców baterii w artyleryjskich jednostkach operacyjnych. Aby zdobyć jak najwięcej umiejętności i doświadczenia, podczas strzelania przyszli oficerowie wcielali się zamiennie w role celowniczych, członków obsługi oraz dowódców samobieżnych wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych Langusta. Rotacyjnie występowali także na wyższych szczeblach dowodzenia jako dowódcy baterii w punkcie obserwacyjnym oraz w roli dowódców plutonów i oficerów ogniowych w rejonie stanowisk ogniowych. Dwie wyrzutnie WR Langusta oraz wozy dowodzenia na potrzeby szkolenia udostępnił ćwiczącym 23 Śląski Pułk Artylerii z Bolesławca, a 5 Lubuski Pułk Artylerii z Sulechowa przysłał do Żagania sekcję obserwatorów ognia połączonego.
Film: Bogusław Politowski, Aleksander Kruk / ZbrojnaTV
– Strzelanie, które jest bardzo ważnym treningiem i testem dla ośmiu podchorążych, wymaga zaangażowania blisko 60 żołnierzy – wyjaśnia mjr Andrzej Niedźwiecki, zastępca kierownika strzelania, doświadczony artylerzysta, na co dzień starszy wykładowca w Zakładzie Wojsk Rakietowych i Artylerii Wydziału Dowodzenia AWL. Jak zapewnia, podchorążowie doskonale rozumieją, jak znaczne siły i środki są konieczne, aby mogli się doskonalić w artyleryjskim rzemiośle. To m.in. dlatego podczas zajęć wykazują bardzo duże zaangażowanie. – Do wykonania wszystkich zadań studenci otrzymali łącznie 30 pocisków rakietowych, po 15 na każdą wyrzutnię – dodaje oficer.
Dla sierż. pchor. Piotra Hahna zajęcia na żagańskim poligonie były już kolejną okazją do udziału w strzelaniach bojowych z wyrzutni rakietowych – miał z nimi do czynienia podczas praktyk w jednostkach, ostatnio w Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia w Toruniu.
W czasie strzelań w Żaganiu pełnił funkcję dublera oficera ogniowego baterii. Jak zaznacza, jest to bardzo ważna rola, to bowiem od tej osoby zależy, czy wyrzutnie są dobrze ukierunkowane i czy rakiety spadną w celu. – Wszystkie czynności na tym stanowisku wykonuję samodzielnie. Wykładowca obserwuje jedynie to, co robię, i interweniuje, kiedy popełnię jakiś błąd – wyjaśnia podchorąży i zapewnia, że czuje się na tyle wyszkolony i przygotowany, że po promocji będzie w stanie jako dowódca plutonu samodzielnie wykonać podobne strzelania ze swoim pododdziałem.
Najpierw wstrzeliwanie, a po nim ogień skuteczny
W ramach zadań ogniowych w trakcie programowych zajęć poligonowych podchorążowie razili różne cele. Raz było to zgrupowanie nieprzyjacielskiej piechoty, innym razem stanowiska dowodzenia przeciwnika. Przy zmianie celów jak zwykle następowało ponowne wycelowanie wyrzutni. Po przeprowadzeniu wstrzeliwania (czyli po serii prób trafienia wyznaczonego celu poprzez korygowanie błędów popełnionych przy wcześniejszym strzelaniu) przez wyrzutnię kierunkową i wprowadzeniu poprawek na przyrządy celownicze artylerzyści przechodzili do ognia skutecznego z obu wyrzutni. Instruktorzy wskazywali podchorążym różnorodne cele po to, aby mogli zmieniać się na swoich stanowiskach i jak najlepiej poznać zasady pracy poszczególnych osób funkcyjnych.
Podczas oddawania kolejnych salw funkcję oficera ogniowego baterii pełnił sierż. pchor. Paweł Smreczak. Po wykonaniu wstrzeliwania na podstawie komend ogniowych dowódcy baterii okazało się, że niewiele brakowało, aby pociski trafiały w cel, więc aby przejść do ognia skutecznego, wystarczyły tylko małe poprawki w nastawach. Podchorąży wspomina, że wcześniej brał już kilka razy udział w strzelaniach artyleryjskich, w tym również z pododdziałami wojsk sojuszniczych. Wówczas jednak nie wykonywał zadań samodzielnie, ale jedynie uczył się, obserwując, jak robią to doświadczeni artylerzyści. – Doświadczenie, które nabyłem podczas wszystkich strzelań podczas nauki w AWL-u, z pewnością pomoże mi w dobrym wykonywaniu przyszłych obowiązków w pododdziale artyleryjskim – zapewnia.
Ale zanim podchorążowie przystąpili do strzelań, najpierw musieli przygotować wyrzutnie do otwarcia ognia, co wcale nie jest takie proste. Członkowie obsługi muszą mieć nie tylko dużą wiedzę, lecz także sporo siły fizycznej. Skrzynia z rakietą, którą trzeba wyjąć z wozu amunicyjnego i przenieść w pobliże wyrzutni, waży bowiem 100 kg. Po przeniesieniu skrzyni należy wyjąć z niej rakietę i odpowiednio ją przygotować: zdjąć zabezpieczenia, wkręcić zapalnik oraz założyć odpowiednie pierścienie hamujące. Dopiero tak przygotowany pocisk można dźwignąć w górę i umieścić w prowadnicy wyrzutni. Ponieważ pakiet Langusty ma 40 prowadnic, tyle właśnie razy trzeba te czynności powtórzyć.
AWL na poligonie
Szkolenie poligonowe podchorążych AWL-u rozpoczęło się 24 lutego i potrwa do 28 marca. Zajęcia podzielone są na dwa etapy. Do 14 marca na obiektach poligonowych ćwiczą studenci piątego rocznika, którzy tego lata staną do promocji, zostaną oficerami i rozjadą się do jednostek wojskowych, aby objąć obowiązki dowódców plutonów. Po nich na poligonie stawią się podchorążowie trzeciego rocznika, aby doskonalić się według swoich specjalności wojskowych. Przyjadą tu też uczestnicy kilku kursów oficerskich. – Łącznie w miesięcznym uczelnianym zgrupowaniu poligonowym weźmie udział około 600 naszych słuchaczy – mówi płk Jacek Pająk, dowódca zgrupowania, a w uczelni prodziekan Wydziału Dowodzenia ds. dydaktycznych. Jak wyjaśnia, korzystając z obiektów i placów ćwiczeń żagańskiego poligonu, wykładowcy i instruktorzy akademii mają możliwość prowadzenia szkolenia, które jest niemożliwe do zrealizowania w garnizonie. – Chodzi głównie o różnego rodzaju strzelania, w tym sytuacyjne czy kierowanie ogniem całych pododdziałów, oraz zajęcia taktyczne z użyciem ciężkiego sprzętu i uzbrojenia, takie jak obserwowane właśnie strzelania z wyrzutni Langusta – mówi oficer.
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze