Aktualna sytuacja wymaga stałej obecności NATO na wschodniej flance. To będzie jeden z naszych postulatów podczas czwartkowego szczytu Sojuszu – zapowiedział prezydent Andrzej Duda po naradzie z przedstawicielami rządu i dowódcami. Spotkanie odbyło się w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Tymczasem 28. dzień wojny na Ukrainie nie przyniósł znaczących zmian na froncie.
Nadzwyczajny szczyt NATO i UE może być jednym z najważniejszych spotkań przywódców państw członkowskich od lat. W środę w BBN prezydent Andrzej Duda omawiał z przedstawicielami rządu i najważniejszymi dowódcami armii polskie stanowisko na szczyt w Brukseli. – Wybraliśmy najważniejsze aspekty dla Polski – zapewniał prezydent podczas briefingu prasowego. Dodał, że jedną najistotniejszych kwestii będzie zmiana koncepcji strategicznej NATO na najbliższe lata. – Nadszedł czas na nowe podejście. Rosja pokazała, że jest agresorem, nie przestrzega żadnych norm międzynarodowych i atakuje ludność cywilną – podkreślał Duda. – Aktualna sytuacja wymaga stałej obecności NATO na wschodniej flance. I to będzie jeden z naszych postulatów podczas szczytu Sojuszu – poinformował.
Narada w BBN z udziałem prezydenta RP Andrzeja Dudy.
Tymczasem 28. dzień wojny na Ukrainie nie przyniósł znaczących zmian na froncie. Rosyjska armia nie posunęła się naprzód, koncentrując się na ostrzale i bombardowaniach cywilnej infrastruktury, a także samych mieszkańców. Według doniesień strony ukraińskiej w Kijowie na celowniku najeźdźców ponownie znalazły się wielopiętrowe budynki mieszkalne oraz centra handlowe. W Mariupolu Rosjanie zniszczyli m.in. Muzeum Sztuk Pięknych, zaś w obwodzie charkowskim w ciągu zaledwie kilkunastu godzin pociski spadały na zabudowania aż 32 razy. Poszkodowanych zostało ośmiu cywilów.
Z kolei podczas ostrzału siedziby lokalnej administracji w Charkowie ucierpiały 24 osoby. Rosyjska bomba kasetowa uszkodziła też cmentarz, na którym spoczywają polscy żołnierze – ofiary mordu katyńskiego. Rosjanie coraz częściej sięgają po broń zakazaną prawem międzynarodowym. W ostatnich godzinach po raz kolejny użyli amunicji fosforowej. Pociski tego typu miały spaść w miejscowości Popasna nieopodal Ługańska oraz w Kramatorsku.
Dzięki zaciętej obronie Ukraińców wojska rosyjskie ponoszą też straty. Portal Nexta poinformował, że w walkach zginął kolejny wysoki rangą rosyjski dowódca – tym razem płk Andriej Szarow, który stał na czele 810 Brygady Piechoty Morskiej Floty Czarnomorskiej. Według danych podawanych przez ukraiński Sztab Generalny, w ciągu niespełna miesiąca wojny Rosjanie stracili 15,6 tysiąca żołnierzy (zabici, ranni i wzięci do niewoli), 517 czołgów i 101 samolotów. Wcześniej zachodni eksperci oceniali, że dane dotyczące rosyjskich strat mogą być zawyżane. Tymczasem Jeff Seldin, korespondent wojenny z USA, powołując się na anonimowe źródło w NATO, stwierdził, że liczba rosyjskich żołnierzy zabitych na Ukrainie waha się od siedmiu do piętnastu tysięcy. A jeśli dodać do tego rannych, wziętych do niewoli i zaginionych to można mówić o 30–40 tysiącach wojskowych wyeliminowanych z walki.
Natomiast prestiżowy brytyjski dziennik „The Guardian” w ślad za wysokim rangą urzędnikiem Departamentu Obrony USA podaje, że po raz pierwszy od początku konfliktu siła bojowa armii rosyjskiej spadła do poziomu 90 procent w stosunku do potencjału sprzed inwazji. Oznacza to, że z walk mogło zostać wyeliminowanych przeszło 15 tysięcy żołnierzy. Oleksij Arestowycz, doradca ukraińskiego prezydenta, przekonuje, że rosyjska armia jest wyczerpana w takim stopniu, że aktywna faza inwazji powinna dobiec końca w kwietniu.
W wywiadzie dla CNN rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przyznał, że jak dotąd Rosja nie osiągnęła żadnego ze swoich celów. Zagroził przy tym, że jeśli egzystencja państwa będzie zagrożona, jest ono gotowe użyć broni jądrowej. – To groźne słowa – skomentował rzecznik Pentagonu John Kirby. – Na razie nie zaobserwowaliśmy jednak niczego, co prowadziłoby do wniosku, że należy zmienić naszą strategię odstraszania – dodał.
Sama Ukraina nadal intensywnie zabiega o poparcie na arenie międzynarodowej. Prezydent Wołodymyr Zełenski zwrócił się w środę do francuskiego Zgromadzenia Narodowego. – Od 80 lat Europa nie widziała czegoś takiego. Ukraina przypomina ruinę. Wygląda jak na zdjęciach z I czy II wojny światowej – mówił podczas wideopołączenia. Po raz kolejny zaapelował też o zamknięcie przez NATO nieba nad Ukrainą oraz o wycofanie się francuskich firm z rosyjskiego rynku. – Wartości są ważniejsze od korzyści finansowych – przekonywał.
Tymczasem w Polsce Agencja Bezpieczeństwa Narodowego zidentyfikowała 45 osób, które pod pozorem działalności dyplomatycznej uprawiały szpiegostwo. Wszystkie one zostaną wydalone do Rosji. – Dyplomacja polega na tym, że rozmawia się z każdym, ale musi być przynajmniej odrobina szczerości z dwóch stron. Postawa ambasadora Rosji pokazuje, że tej szczerości po stronie rosyjskiej nie ma – komentował wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. Rosja zapowiedziała wydalenie z Moskwy analogicznej liczby polskich dyplomatów.
W środę wieczorem polscy posłowie przez aklamację przyjęli uchwałę w sprawie uznania Władimira Putina za zbrodniarza wojennego. – Sejm Rzeczypospolitej Polskiej apeluje do parlamentów demokratycznych państw na całym świecie oraz do Parlamentu Europejskiego o uznanie Władimira Putina, członków rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa i dowódców sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej za osoby bezpośrednio odpowiedzialne za te czyny (akty ludobójstwa i łamanie praw człowieka – przyp. red.) oraz objęcie ich jak najdalej idącymi sankcjami – głosi dokument.
autor zdjęć: kpr. Wojciech Król / CO MON, Marek Borawski/ KPRP, Kancelaria Sejmu
komentarze