Przedstawiłem informacje na temat sytuacji na granicy z Białorusią. Rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób można problem rozwiązać – mówił szef MON-u Mariusz Błaszczak po spotkaniu ministrów obrony państw Bukaresztańskiej Dziewiątki (B9). Wkrótce do Rumunii pojedzie też kolejna zmiana polskiego kontyngentu. Żołnierze właśnie zakończyli certyfikację.
B9 zrzesza dziewięć państw Europy Środkowo-Wschodniej, które postanowiły zacieśniać militarną współpracę, razem działać na rzecz stabilności regionu i zapewnić sobie ochronę przed agresywnymi działaniami Rosji. Chcą też wzmocnić swój przekaz na forum Sojuszu Północnoatlantyckiego. Wczoraj w Bukareszcie ministrowie obrony krajów członkowskich B9 spotkali się, by rozmawiać o rosnącej presji na wschodnią flankę NATO. – Dyskutowaliśmy na temat wyzwań, jakie przed nami stoją – mówił po obradach szef MON-u Mariusz Błaszczak. – Przede wszystkim przedstawiłem informacje o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Omówiłem to wszystko, co jest związane z atakiem hybrydowym, jaki reżim Łukaszenki prowadzi w stosunku do Polski, ale też Litwy i Łotwy. Rozmawialiśmy, w jaki sposób można tę sytuację rozwiązać – podkreślił.
Presję ze strony Kremla i jego popleczników odczuwają zresztą nie tylko Polska i państwa bałtyckie. Na początku listopada Rumunia i Ukraina oskarżyły Rosję o militaryzację Morza Czarnego. Poprosiły też NATO o zwiększoną obecność sojuszniczych okrętów w tym regionie. Z kolei we wtorek rumuński minister spraw zagranicznych Bogdan Aurescu oświadczył, że jego kraj jest zaniepokojony ciągłym rozmieszczaniem rosyjskich wojsk w pobliżu granic z Ukrainą i na Morzu Czarnym. – My podzielamy zagrożenia, jesteśmy solidarni wobec siebie, wspieramy się wzajemnie, i to jest niewątpliwie dużą wartością B9 – zaznaczył w Bukareszcie Błaszczak.
Ministrowie Dziewiątki przyjrzeli się również ustaleniom z czerwcowego szczytu Sojuszu. Skupili się między innymi na kwestii wdrażania w życie agendy NATO 2030, która dotyczy zmian w funkcjonowaniu organizacji. W obliczu nowych zagrożeń, decydenci Sojuszu postanowili na przykład położyć większy nacisk na rozwój nowoczesnych technologii, czy wzmacnianie szeroko rozumianej odporności państw członkowskich, przy jednoczesnej rezygnacji z dużych operacji reagowania kryzysowego. NATO zamierza też pełnić rolę platformy dla konsultacji politycznych pomiędzy USA a Europą. – Mówiliśmy o relacjach pomiędzy Sojuszem Północnoatlantyckim a Unią Europejską. Byliśmy zgodni, że te relacje powinny być spójne, że trzeba szukać synergii pomiędzy wysiłkami wkładanymi w budowanie struktur NATO a programami unijnymi. One mogą się doskonale uzupełniać, czego przykładem są unijne programy PESCO – podkreślał szef MON-u.
Na spotkanie ministrów obrony B9 zareagowały Stany Zjednoczone. Do uczestników obrad zwróciła się zastępczyni sekretarza obrony Kathleen Hicks. – Potwierdziła zaangażowanie USA na wschodniej flance NATO i skomentowała niedawną aktywność Rosji wokół Ukrainy, kryzys migracyjny na granicy białorusko-unijnej oraz strategiczną rywalizację z Chinami – oświadczył rzecznik departamentu Eric Pahon.
Na wschodniej flance wojska NATO obecne są od kilku lat. Polska także aktywnie włącza się w ochronę newralgicznych regionów. Kontyngenty wysłane przez polskie wojsko służą na Łotwie i w Rumunii. Regularnie biorą udział w szkoleniach z sojusznikami. W połowie listopada na przykład żołnierze IX zmiany PKW Rumunia ćwiczyli wspólnie z gospodarzami oraz Portugalczykami na poligonie w pobliżu miejscowości Plenita i Balta Verde. – Przez pierwsze trzy dni żołnierze doskonalili umiejętności taktyczne podczas działań w terenie zurbanizowanym. W czwartym dniu doskonalili umiejętności strzeleckie – informuje ppor. Jarosław Kruszyłowicz z PKW Rumunia.
Tymczasem dziś na poligonie w Wędrzynie zakończyła się certyfikacja kolejnej, X zmiany. Tradycyjnie już wystawia ją 17 Wielkopolska Brygada Zmechanizowana. – Podczas ćwiczeń „Dunaj '21” realizowaliśmy epizody związane z reagowaniem na sytuacje kryzysowe, ale też działaniami typowo militarnymi – wyjaśnia mjr Przemysław Beczek, dowódca X zmiany. Żołnierze musieli na przykład opanować agresywny tłum, prowokowany przez tzw. zielone ludziki. Przejmowali też rejon odpowiedzialności po desancie śmigłowcowym. Zgodnie ze scenariuszem pododdziały 7 Batalionu Kawalerii Powietrznej z Tomaszowa Mazowieckiego opanowały teren zurbanizowany, czyli wybudowaną na poligonie imitację miasteczka. Żołnierze X zmiany, dysponujący między innymi transporterami opancerzonymi Rosomak, musieli do nich dołączyć i obsadzić zabudowania. Na tym jednak nie koniec. – Wkrótce dostaliśmy informację, że przeciwnik opanował pobliskie miasto. Musieliśmy przeprowadzić natarcie i odbić z jego rąk wskazany rejon – tłumaczy mjr Beczek.
Certyfikowane pododdziały ćwiczyły też obronę przed natarciem. Korzystały przy tym ze wsparcia śmigłowców bojowych Mi-24 oraz samolotów F-16. Certyfikacja zakończyła się strzelaniami sytuacyjnymi. – Sprawdzian wypadł dobrze. Do Rumunii wyjeżdżamy w lutym – informuje mjr Beczek.
autor zdjęć: MON, st. szer. Kamil Śpiączka
komentarze