Trzy brytyjskie bomby fosforowe z czasów II wojny światowej zniszczyli dziś nurkowie minerzy z 12 Dywizjonu Trałowców w Świnoujściu. Zalegały one na dnie Odry Zachodniej, nieopodal szczecińskiej Stoczni „Gryfia”. Zostały odkryte podczas prac nad pogłębieniem toru wodnego ze Szczecina do Świnoujścia.
– Bomby spoczywały na głębokości od siedmiu do dwunastu metrów, w dość ruchliwym miejscu. W dodatku panują tam raczej kiepskie warunki. Dziś nie musieliśmy się co prawda zmagać z silnym prądem, ale widoczność pod wodą nie przekraczała dziesięciu centymetrów – wyjaśnia mł. chor. mar. Michał Jodłoski z Grupy Nurków Minerów 12 Dywizjonu Trałowców 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. Niewybuchy zostały odkryte przez firmę, która na zlecenie urzędu morskiego pogłębia tor żeglugowy ze Świnoujścia do Szczecina. Urzędnicy zgodnie z procedurą powiadomili patrol minerski.
Nurkowie najpierw udali się na rekonesans. Dziś przystąpili do neutralizacji znaleziska. – Początkowo wydawało się, że mamy do czynienia z czterema bombami. Ostatecznie okazało się, że z jednej pozostała już tylko skorupa. Kolejne trzy jednak wypełnione były fosforem – tłumaczy chorąży Jodłoski. Konstrukcja niewybuchów sprawiła, że trzeba je było zniszczyć na miejscu. – Wydobycie i przesuszenie bomb mogłoby skutkować samozapłonem znajdującego się w nich materiału. Zwłaszcza w przypadku rozszczelnienia bomb – podkreśla podoficer. – Dlatego zgodnie z procedurami ładunki zapalające czy odnalezione na dnie substancje chemiczne trzeba neutralizować od razu, bez wydobywania na powierzchnię – dodaje.
Nurkowie podłożyli więc ładunki, które następnie aktywowali drogą radiową. Operacja zakończyła się wczesnym popołudniem. Łącznie w akcję zaangażowanych było blisko 20 marynarzy z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża oraz Komendy Portu Wojennego w Świnoujściu. Oprócz nurków wziął w niej udział holownik H-6 oraz specjaliści obsługujący komorę dekompresyjną.
Wkrótce minerzy z 12 Dywizjonu Trałowców ponownie pojawią się w okolicach Szczecina. W połowie kwietnia będą likwidować kolejne namierzone wcześniej znaleziska. Wśród nich znajduje się ważąca 250 kilogramów brytyjska bomba lotnicza z czasów ostatniej wojny, ale też niemiecka bomba głębinowa i mina denna. Wszystkie one zostaną najpewniej zniszczone metodą deflagracji, która polega na wypalaniu materiału wybuchowego. W północno-zachodniej Polski takie znaleziska są niemal na porządku dziennym. Podczas II wojny światowej rejon ten usiany był obiektami o kluczowym dla III Rzeszy znaczeniu militarnym. W Policach na przykład funkcjonowała fabryka benzyny syntetycznej, zaś w Świnoujściu duża baza morska. Stawały się one celem alianckich nalotów.
– Niezależnie od epidemii koronawirusa nasze zespoły rozminowania pozostają w stałej gotowości – podkreśla kmdr ppor. Grzegorz Lewandowski, rzecznik 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. Dodaje, że dyżury pełnią zarówno operujący na lądzie saperzy, jak też wykwalifikowani nurkowie, którzy usuwają miny i niewybuchy z morza oraz śródlądowych akwenów w całej Polsce. – Na wiele wezwań trzeba reagować natychmiast, inne wymagają specjalnych przygotowań – przyznaje kmdr ppor. Lewandowski. Na neutralizację czeka na przykład ważąca blisko 5,5 tony bomba lotnicza Tallboy, która odkryta została w okolicach przeprawy promowej Świnoujściu. Operacja wymaga jeszcze szeregu pozwoleń i przygotowań ze strony instytucji cywilnych. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, bomba może zostać zniszczona w tym półroczu.
autor zdjęć: GNM 12.dTR
komentarze