Mus z szyjek rakowych i grillowana pierś perliczki na sosie z rokitnika, do tego rosół grzybowy z roladką z sandacza, foie gras i chips z buraka oraz polędwica wołowa z kurkami w cieście francuskim, serwowana z selerowym purèe. Między innymi takie dania zapewniły kucharzom Wojska Polskiego czwarte miejsce na 26 Międzynarodowej Olimpiadzie Kulinarnej w Erfurcie.
– Dla każdego kucharza udział w tych mistrzostwach jest ogromnym wyróżnieniem. Do Erfurtu przyjeżdżają wybitni kuchmistrze z całego świata, szefowie kuchni znanych restauracji, prawdziwi królowie smaku – mówi kpr. Piotr Welter, kapitan reprezentacji kucharzy Wojska Polskiego. – Staraliśmy się zaprezentować jak najlepiej, udowodnić, że gotowanie jest naszą miłością i wielką pasją – dodaje.
Wojskowi kucharze na olimpiadzie po raz pierwszy wystartowali w konkurencji regionalnej. – W swoich potrawach wykorzystaliśmy produkty z naszego kraju, łączyliśmy smaki w niecodzienny sposób. Nasza prezentacja była na granicy kuchni w stylu fusion – dodaje kapitan polskiej drużyny. Kuchnia fusion to nowatorsko podane kulinarne wariacje, powstające z połączenia tradycyjnych przepisów z dowolnych zakątków świata.
Film: Justyna Kędra/ Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych
Smaczne treningi
Szefostwo Służby Żywnościowej Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych zorganizowało w lutym w Grudziądzu zawody kucharzy wojskowych. Wyłoniono w nich 25 najlepszych żołnierzy i pracowników wojska, którzy mieli reprezentować armię podczas Międzynarodowej Olimpiady Kulinarnej IKA (Internationale Kochkunst Ausstellung) w Erfurcie. Kucharze podczas eliminacji musieli wykazać się nie tylko wiedzą teoretyczną z zakresu przygotowywania i serwowania potraw, lecz także w 50 minut wykonać popisowe danie. – Dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych wydał rozkaz, na mocy którego wybrani przez nas ludzie stworzyli reprezentację kucharzy Wojska Polskiego – wyjaśnia mjr Sławomir Kowalewski z Szefostwa Służby Żywnościowej Inspektoratu Wsparcia SZ. – A od marca reprezentacja rozpoczęła treningi. Kucharze gotowali wspólnie przez cztery dni dwa razy w miesiącu pod kierunkiem specjalisty Bartłomieja Heby z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szefów Kuchni i Cukierni – dodaje oficer.
Kucharze na początek opracowali konkursowe menu. Musieli przy tym skrupulatnie przestrzegać regulaminu mistrzostw, który określał m.in. rodzaj dań, gramaturę potraw, ich kolor oraz czas na wykonanie. – Pierwsze gotowanie nie wyszło nam najlepiej. Nie udało się nam na przykład uzyskać pożądanego koloru dania, coś kulało też ze smakiem. Wiedzieliśmy, że musimy jeszcze potrenować. Przekonywałem młodych kucharzy, którzy w tym roku dołączyli do reprezentacji, żeby się nie poddawali, bo damy radę, a nasze potrawy będą wykonane z jubilerską precyzją. Nie dawali wiary na początku, ale z czasem wszystko się zmieniło – wspomina kpr. Piotr Welter, który w reprezentacji kucharzy WP jest już od kilku lat.
Walka na noże
Do Erfurtu reprezentacja pojechała w drugiej połowie października. – Ta olimpiada to było wielkie wyzwanie. Dotychczas nasi żołnierze rywalizowali w kuchni w konkurencjach militarnych. Tym razem wystartowali w ogólnodostępnej konkurencji: kuchnia regionalna – mówi mjr Kowalewski. – Podnieśliśmy sobie poprzeczkę bardzo wysoko i stanęliśmy do rywalizacji z najlepszymi kucharzami na świecie – dopowiada kapitan reprezentacji.
Przygotowując konkursowe potrawy, żołnierze korzystali głównie z produktów polskich. Do dyspozycji mieli m.in. ryby i dziczyznę. W ich popisowym menu znalazły się przekąski, tzw. finger food, jak na przykład mus z szyjek rakowych. Do tego przystawki – grillowaną pierś perliczki na sosie z rokitnika. Przygotowali również zupę – rosół grzybowy z roladką z sandacza – oraz foie gras, czyli pasztet z wątróbki, i chips z buraka. Jako danie główne kucharze zaserwowali polędwicę wołową z kurkami w cieście francuskim, podane z selerowym purèe. A na deser przygotowali biszkopt szpinakowy z pianką z białej czekolady. – Jestem bardzo dumny z całego zespołu. Jury wyróżniło nas dwukrotnie. Zostaliśmy docenieni za potrawy i słodkości: ciasto szpinakowe i praliny – mówi kpr. Welter.
Podczas zmagań wojskowa reprezentacja zajęła ostatecznie czwarte miejsce. W swojej konkurencji Polacy ustąpili miejsca jedynie Amerykanom, Niemcom i Szwajcarom. – To co się działo w naszej kuchni przypomina telewizyjne programy o gotowaniu. Były ogromne emocje, nerwy i stres – przyznaje mjr Kowalewski.
Wojskowi kucharze nie składają noży. Będą się teraz przygotowywać do Kulinarnego Pucharu Świata w Luksemburgu, który odbędzie się za dwa lata. – Udział wojskowych kucharzy w imprezach o tej randze potwierdza, że nie mamy się czego wstydzić. To doskonała okazja do tego, by udowodnić, że wojskowy kucharz to nie jest otyły mężczyzna mieszający żołnierską grochówkę, jak się powszechnie uważa. Pośród nas są ludzie z pasją i wielkim talentem – podsumowuje kpt. Piotr Welter.
Cztery lata temu, podczas 25 Międzynarodowej Olimpiady Kulinarnej, reprezentacja naszej armii startowała w konkurencji militarnej i zdobyła trzecie miejsce, czyli brązowy medal. W polskim menu znalazły się wtedy m.in. diabeł morski z ryżem basmati, wieprzowina z dyniowym purée i mus czekoladowy.
Wojskowi mistrzowie smaku dotąd zdobyli sześć brązowych medali, w tym pięć na Olimpiadzie Kulinarnej IKA w Erfurcie i jeden na Kulinarnym Pucharze Świata w Luksemburgu w 2006 r.
autor zdjęć: Justyna Kędra/ WDK IWsp SZ
komentarze