Znajdź dobry uchwyt i się podciągaj. Tylko nie na kolanach, to nie jest wspinaczka częstochowska – chorąży Wojciech Gadomski instruktor z 22 Karpackiego Batalionu Piechoty Górskiej przygląda się, jak najwięksi twardziele ze służb mundurowych szlifują umiejętności. To kolejny dzień szkolenia wysokogórskiego służb mundurowych.
Film: sierż. Krzysztof Grymułek / Klub Wojsk Lądowych
Wczoraj w Kłodzku rozpoczęło się szkolenie wysokościowe dla instruktorów służb mundurowych. Żołnierze piechoty górskiej rozwiesili nad miastem tyrolkę, czyli specjalny most linowy, którym można na dużej wysokości transportować ludzi i sprzęt. W twierdzy kłodzkiej przygotowali punkty do nauki podnoszenia rannych między innymi ze studni i kanałów, zwożenia ich na dół. Dziś szkolenie odbywało się w Sudetach niedaleko Lądka Zdroju.
Żołnierze 22 Batalionu na skałkach w okolicznych lasach zorganizowali kilka punktów do treningów technik linowych. – Te umiejętności przydają się na przykład ratownikom – mówi chor. Maciej Kubik, instruktor 22 Batalionu, organizator szkolenia. – Wyobraźmy sobie, że żołnierze przemieszczają się w teranie górzystym, takim jak ten. Jeden z nich nieszczęśliwie postawił nogę i spadł ze skały. Ratownik musi szybko zorganizować pomoc. Pospinać liny, sprzęt, zjechać na dół i udzielić pierwszej pomocy a potem przetransportować rannego do góry.
W Kotlinie Kłodzkiej szkolą się najlepsi z najlepszych specjalistów wspinaczkowych w wojsku i służbach. Jednak nawet oni nie zawsze radzą sobie z klasycznym wspinaniem, gdy ścianka jest jednolita, bez tzw. chwytów, pionowa lub układa się pod kątem ostrym do ziemi. Jak ją pokonać? – Dziś mamy do dyspozycji taki sprzęt, który znacznie ułatwia wspinaczkę. Jeśli na przykład nie możemy zamontować kolucha (wbity w skałę uchwyt, do którego przypina się liny – przyp. red.), szukamy szczeliny skalnej i montujemy tam kości albo friendy – opowiada chor. Maciej Kubik. Pierwsze jest urządzeniem, które wkłada się w szczelinę, mocuje je tam, robi stanowisko (miejsce na skale lub w murze do podpięcia lin, aby zjechać lub wspiąć się do góry) a potem można się podpiąć. Friendy działają na podobnej zasadzie, ale są bardziej automatyczne. – Po umieszczeniu ich w szczelinie, poprzez rozparcie tworzą bezpieczny punkt – wyjaśnia instruktor z 22 Batalionu.
Uczestnicy kursu szlifują też umiejętności, które już zdobyli. – Bez powtarzania szybko się zapomina – uważa chor. Kubik. Dlatego w czasie dzisiejszego szkolenia wielokrotnie budowali stanowiska, układy wyciągowe, wykorzystywali sprzęt specjalistyczny między innymi karabinek, rolka, shant, croll, bloczek, poigne, basic.
– Najważniejsze jest jednak to, że spotykamy się tu i wymieniamy doświadczenia. Uczymy się od siebie nawzajem – podsumowuje chor. Kubik.
autor zdjęć: kpt. Marcel Podhorodecki
komentarze