– Jesteśmy z Was dumni. Działajcie tak, jak do tej pory – mówił dziś rano Tomasz Siemoniak do polskich żołnierzy służących w Afganistanie. Szef MON wziął udział w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego w telekonferencji. Zorganizowano ją po tym, jak polscy żołnierze odparli w środę atak talibów na bazę wojskową w Ghazni.
Tomasz Siemoniak, minister obrony narodowej. Fot. ppłk Sławomir Ratyński.
– Wszyscy w ministerstwie, również pan prezydent, pan premier, bardzo wysoko oceniamy Wasze ostatnie działania. Jesteśmy z Was dumni – zapewniał Tomasz Siemoniak, podkreślając profesjonalizm żołnierzy. Podobnie wypowiadał się dowódca PKW. – Mam dobry zespół. To twardzi żołnierze. Działamy dalej – mówił gen. bryg. Marek Sokołowski.
Minister Siemoniak rozmawiał też z płk. Christopherem Lawsonem. Szef MON wyraził współczucie z powodu śmierci amerykańskiego żołnierza, który poległ, walcząc ramię w ramię z polskimi i afgańskimi żołnierzami.
Polska baza wojskowa została zaatakowana z dwóch stron. Ciężarówka wypełniona 1,5 tony materiałów wybuchowych wjechała w zewnętrzne ogrodzenie. Nastąpił wybuch. Około dziesięciu zamachowców samobójców próbowało wtargnąć do bazy przez powstałą po wybuchu wyrwę. Przez cały czas inni terroryści prowadzili ostrzał.
Z drugiej strony inna grupa próbowała sforsować ogrodzenie, także za pomocą samochodu wypełnionego materiałami wybuchowymi. Jego kierowca przewidując, że nie zdoła przedostać się w rejon ogrodzenia bazy, zdetonował samochód.
– Polscy żołnierze na tym kierunku już od kilku dni przebywali na swoich stanowiskach ogniowych, ponieważ napływające dane rozpoznawcze i wywiadowcze wskazywały na możliwość ataku – mówi mjr Marek Pietrzak, rzecznik Dowództwa Operacyjnego.
Dzięki błyskawicznej reakcji polskich, amerykańskich i afgańskich żołnierzy, a także policjantów szturm został odparty. Żołnierze 3 Brygady armii afgańskiej i policjanci bardzo szybko pojawili się w rejonie walk i utworzyli zewnętrzny kordon.
– W wyniku wspólnych działań wyeliminowano prawie dwudziestu rebeliantów, z których część była wyposażona w tzw. kamizelki samobójcy – informuje mjr Pietrzak.
W wyniku ataku rebeliantów rannych zostało kilkunastu polskich i amerykańskich żołnierzy. Jeden polski żołnierz jest w stanie ciężkim, a jeden amerykański żołnierz poniósł śmierć. Nie obyło się bez strat po stronie afgańskich sił bezpieczeństwa – zginęło siedmiu żołnierzy i policjantów. Są też ofiary wśród cywilów – siedem osób nie żyje, a około pięćdziesięciu znajduje się w szpitalu w Ghazni.
Jak zapewnia Dowództwo Operacyjne, baza funkcjonuje normalnie. „Odtworzono system ochrony i obrony, przywrócono funkcjonowanie systemów teleinformatycznych”.
Wczorajszy atak rebeliantów na polską bazę wyglądał bardzo podobnie jak cztery wcześniejsze, przeprowadzone w tym roku na inne bazy wojskowe w Afganistanie, m.in. Salerno i Bastion.
– To był kompleksowy atak. Rebelianci próbowali wedrzeć się do bazy wszystkimi możliwymi sposobami – powiedział kmdr Janusz Walczak, dyrektor Departamentu Prasowo-Informacyjnego MON. Dodał, że służby ochrony baz wojskowych w Afganistanie są przygotowane na tego rodzaju zagrożenie.
– Polscy żołnierze wyciągnęli wnioski z doświadczeń koalicjantów. Dlatego straty, jakie poniosły siły koalicji we wczorajszym ataku, są niewspółmiernie mniejsze niż podczas innych tego typu zdarzeń w przeszłości – wyjaśnia mjr Pietrzak.
autor zdjęć: ppłk Sławomir Ratyński, DOSZ
komentarze