Chcemy nie tylko wyciągać właściwe wnioski z wojny w Ukrainie i wdrażać je do naszej armii, ale również wiedzieć, jak zmienia się ten rodzaj wojsk u naszych sojuszników oraz jak przemysł reaguje na wojenne doświadczenia i co ma do zaoferowania – mówił płk Wojciech Dalka z Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii na „Międzynarodowej Konferencji Artyleryjskiej”.
Do wybuchu pandemii koronawirusa Zarząd Wojsk Rakietowych i Artylerii Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych organizował co roku, w okolicach przypadającego 4 grudnia Święta Artylerii, międzynarodową konferencję. Przedstawiciele tego rodzaju wojsk mogli z kolegami po fachu z innych armii, reprezentantami przemysłu i świata nauki oraz branżowymi ekspertami debatować o wyzwaniach z jakimi się mierzą. Niestety z powodu epidemii, a później agresji zbrojnej Rosji na Ukrainę, przez cztery ostatnie lata konferencja nie była organizowana. W tym roku ZWRiA ponownie zaprosił grono specjalistów do stolicy polskiej artylerii, czyli toruńskiego Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia na Międzynarodową Konferencję Artyleryjską.
Tematem, który zdominował zakończoną dzisiaj, dwudniową imprezę była wojna w Ukrainie, a konkretniej płynące z niej wnioski i doświadczenia, w tym zasady i uwarunkowania użycia artylerii. Jak wyjaśniał reprezentujący organizatorów płk Wojciech Dalka, szef oddziału sprzętu wojskowego i rozwoju ZWRiA, w kontekście trwającego za naszą wschodnią granicą konfliktu, bardzo ważne jest nie tylko wyciąganie właściwych wniosków, ale również ich odpowiednia implementacja. Jednym z wątków, na jaki wskazał płk Dalka była amunicja krążąca. – Widzimy jak drony bardzo często są używane niejako jak substytut precyzyjnej amunicji artyleryjskiej. Czy to jest właściwy kierunek, czy to jest przyszłość – musimy się nad tym bardzo dobrze zastanowić – podkreślał.
Kolejnym ważnym wątkiem w dyskusji była kwestia dialogu z przemysłem. – Musimy wiedzieć, co ma do zaoferowania przemysł zbrojeniowy, jak wdraża on do swoich produktów wnioski i doświadczenia z Ukrainy, jak implementuje najnowsze zdobycze techniki, jak chociażby sztuczna inteligencja – wskazywał płk Dalka. Właśnie zdolność przemysłu do szybkiej adaptacji wniosków i doświadczeń do oferowanych wojsku rozwiązań uznano za kluczowe we współpracy ze zbrojeniówką. – Ukraina pokazuje, że nowy sprzęt, albo jego ulepszona wersja, musi trafić w nasze ręce w kilka miesięcy od zgłoszenia stosownych potrzeb, zmian czy modyfikacji, a nie w kilka lat. Reaktywność przemysłu jest zdecydowanie za niska – mówił jeden z dowódców.
Przedstawiciele przemysłu, którzy dość licznie pojawili się na konferencji przekonywali, że mają świadomość jakie wyzwania stawia przed nimi obecna sytuacja geopolityczna oraz płynące z Ukrainy wnioski i doświadczenia. Przedstawiciel PIT-Radwar zapowiedział np., że spółka pracuje nad pakietem modernizacyjnym do radarów artyleryjskich Liwiec (podstawowy tego typu sprzęt w Wojsku Polskiem), reprezentant spółki Mesko zreferował prace nad polską amunicją precyzyjną (rakietową i artyleryjską), a delegacja z WITU mówiła o nowych polskich pociskach przeciwpancernych Moskit.
Tematem, którego nie mogło zabraknąć, była również sprawa niewystarczających mocy produkcyjnych, wobec potrzeb wojska. Tutaj niestety najbardziej konkretni byli przedstawiciele zagranicznych koncernów. Reprezentant Lockheed Martina zadeklarował, że jego firma w najbliższym czasie potroi, do 6 tysięcy egzemplarzy rocznie, produkcję pocisków przeciwpancernych Javelin. Zdradził przy tym, że jednym z krajów, gdzie ma być on produkowany jest Polska, a jego wytwarzaniem ma zająć się PGZ.
autor zdjęć: 18 Dywizja Zmechanizowana
komentarze