Ślad urwał się wiosną 1940 roku. Nagle od kilkunastu tysięcy jeńców przetrzymywanych w sowieckich obozach w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku przestały przychodzić do rodzin jakiekolwiek wiadomości. Bezskutecznie pytał o nich gen. Władysław Anders, kiedy stanął na czele tworzonego w ZSRS polskiego wojska. W 1943 roku nieoczekiwanie odpowiedzi udzielili… Niemcy.
Generał Anders wyznaczył specjalnego pełnomocnika do poszukiwania zaginionych na terenie Związku Sowieckiego polskich oficerów. Został nim rotmistrz Józef Czapski, który sam kilkanaście miesięcy wcześniej był więźniem obozu w Starobielsku. Czapski dobrze znał Rosję i udało mu się dotrzeć do wysoko postawionych w hierarchii NKWD oficjeli, ale od każdego z nich słyszał to samo: „Wasi ludzie najprawdopodobniej są gdzieś na dalekiej północy i nie dotarły jeszcze do nich wiadomości o amnestii i tworzeniu polskiej armii”. Straszną prawdę Czapski i reszta polskich żołnierzy poznali, gdy ich armia już stacjonowała na Bliskim Wschodzie po ewakuacji z „nieludzkiej ziemi” w 1942 roku.
Wówczas okazało się, że kiedy byli okłamywani przez Stalina i jego przybocznych, po drugiej stronie frontu Niemcy odkrywali w lasach wokół ośrodka wypoczynkowego NKWD w Katyniu masowe groby z rozkładającymi się zwłokami w polskich mundurach. Stacjonujący tu dowódcy Wehrmachtu wiedzieli o zbiorowych mogiłach już w 1942 roku. Meldowali o nich robotnicy Organizacji Todt, która odpowiadała za budowę obiektów i umocnień wojskowych, oraz miejscowa ludność. Niemieckich oficerów jednak niezbyt to interesowało. Najpewniej byłoby tak dalej, gdyby sytuacja na froncie nie obrała dla nich niekorzystnego obrotu. Po klęsce pod Stalingradem na początku 1943 roku Niemcy nagle dostrzegli w Katyniu potencjał propagandowy, dzięki któremu mogliby skomplikować sytuację polityczną w obozie aliantów.
Imperium kontratakuje
Na najwyższych szczeblach wojskowych III Rzeszy 29 marca 1943 roku zapadła decyzja o rozkopaniu zbiorowych mogił, ustaleniu liczby pochowanych w nich osób i okoliczności ich śmierci. Pracami ekshumacyjnymi kierował profesor Gerhard Buhtz, wysoko postawiony esesman i dyrektor Medycyny Sądowej i Kryminalistyki Uniwersytetu Wrocławskiego. Jego badania w połączeniu z zeznaniami okolicznych mieszkańców nie pozostawiały wątpliwości, że sprawcami mordu na polskich oficerach byli Sowieci – funkcjonariusze NKWD. Szef niemieckiej propagandy Joseph Goebbels postanowił nadać temu odkryciu jak najszerszy rozgłos. 11 kwietnia 1943 roku niemiecka agencja informacyjna Transocean opublikowała wiadomość o odkryciu w Katyniu zbiorowych mogił z pomordowanymi wiosną 1940 roku polskimi oficerami. Dwa dni później informację tę potwierdzono na specjalnie zwołanej konferencji w niemieckim Urzędzie Spraw Zagranicznych. Pierwsze zareagowało sowieckie Biuro Informacyjne, które w komunikacie radiowym odrzuciło oskarżenia płynące z Berlina i zaznaczyło, że odpowiedzialnymi za mord są tylko i wyłącznie „niemiecko-faszystowscy oprawcy”.
Polski rząd w Londynie 16 kwietnia zwrócił się przez swego przedstawiciela w Szwajcarii do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie z prośbą o wysłanie do Rosji specjalnej komisji, która na miejscu mogłaby ustalić fakty. Ponadto polski minister obrony narodowej generał Marian Kukiel wydał komunikat, w którym podkreślił, że polska strona jest świadoma, iż mogą to być machinacje niemieckiej propagandy, znanej ze swych kłamstw. Niemniej ze względu na stosunkowo dokładne dane, jakimi posługują się Niemcy, rząd polski postanowił odwołać się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Jednocześnie polska Rada Ministrów oficjalnie zwróciła się do rządu sowieckiego z prośbą o udzielenie wyjaśnień dotyczących zaginionych polskich jeńców. Odpowiednią notę złożył 20 kwietnia w ambasadzie sowieckiej minister spraw zagranicznych Edward Bernard Raczyński.
Stalin odpowiedział w klasyczny dla siebie sposób: bezpardonowym i cynicznym atakiem na polskie władze. Wykorzystał fakt, że tego samego dnia, w którym do siedziby Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie wpłynęła prośba Polaków o niezależną komisję, dotarł też analogiczny wniosek Niemieckiego Czerwonego Krzyża. Zgodnie z procedurą, po zapoznaniu się z obydwoma podaniami, ze stolicy Szwajcarii wysłano zapytania do wszystkich zainteresowanych stron – polskiej, niemieckiej i sowieckiej, czy zgodzą się na dochodzenie w Katyniu. Sowieci kategorycznie odmówili i oskarżyli polski rząd o współpracę z Niemcami.
Stalin 21 kwietnia wysłał do Winstona Churchilla i Franklina Delano Roosevelta list, w którym pisał, iż „nie pozostaje wątpliwości, że między wrogiem aliantów Hitlerem a rządem pana Sikorskiego istnieje kontakt i zmowa w prowadzeniu tej wrogiej kampanii”. Następnie całkowitą odpowiedzialnością za wymordowanie polskich jeńców w Lesie Katyńskim obarczył Niemców, a list zakończył słowami: „W czasie, gdy narody Związku Sowieckiego ociekają krwią w ciężkiej walce z Niemcami hitlerowskimi i natężają wszystkie siły dla rozgromienia wspólnego wroga miłujących wolność krajów demokratycznych, rząd pana Sikorskiego, ku zadowoleniu tyranii hitlerowskiej, zadaje wiarołomny cios Związkowi Sowieckiemu”.
Zachód umywa ręce
Zgodnie z przewidywaniami sowieckiego dyktatora zachodni przywódcy wpadli w panikę. Premier Churchill na spotkaniu z premierem polskiego rządu generałem Władysławem Sikorskim domagał się przede wszystkim wycofania wniosku złożonego do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Kiedy Sikorski próbował oponować i tłumaczyć swoje stanowisko, brytyjski premier mu przerwał i odpowiedział cynicznie: „Jeżeli ludzie ci nie żyją, nic, co by pan zrobił, ich nie wskrzesi”. Zarówno dla Brytyjczyków, jak i Amerykanów zachowanie sojuszu ze Związkiem Sowieckim, tym samym wiązanie dywizji niemieckich na froncie wschodnim przez Armię Czerwoną było priorytetem. Dla Londynu i Waszyngtonu w ich długofalowej i globalnej polityce mord katyński był sprawą marginalną.
Churchill natychmiast nadał odpowiedź do Stalina, w której zapewnił go, że dołoży wszelkich starań, by polski rząd zaniechał śledztwa – jak to określił – „z udziałem Niemców”. Nie były to czcze deklaracje. Już 24 kwietnia brytyjski minister spraw zagranicznych Anthony Eden oficjalnie zażądał od generała Sikorskiego wycofania wniosku do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Oświadczył przy tym, że rząd brytyjski zajmuje oficjalne stanowisko, iż oskarżanie Sowietów o mord polskich oficerów w Katyniu jest wymysłem propagandy niemieckiej. Jednocześnie zażądał zaprzestania antysowieckiej propagandy w polskojęzycznej prasie na terenie Wielkiej Brytanii.
Następnego dnia Churchill poinformował Stalina, że rząd polski zrezygnuje z prowadzenia śledztwa przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż, wyciszy antysowiecką kampanię w polskiej prasie na Zachodzie (także tej w Stanach Zjednoczonych). Ponadto na wniosek brytyjski polski minister informacji Stanisław Kot wystąpi w radiu z przemówieniem przeciwko niemieckiej propagandzie. Na koniec brytyjski premier zapewnił Stalina, że między rządem polskim a niemieckim nie mogły istnieć żadne kontakty.
W ten oto sposób Stalin zyskiwał potwierdzenie, że Zachód nie tylko nie zrobi nic w sprawie mordu w Katyniu, ale de facto daje mu wolną rękę w rozgrywaniu sprawy polskiej na swoją korzyść. Jeszcze tej samej nocy, z 25 na 26 kwietnia 1943 roku, Wiaczesław Mołotow wezwał ambasadora RP w Moskwie Tadeusza Romera i odczytał mu notę, w której ponownie zarzucił polskiemu rządowi wykorzystywanie „hitlerowskiego oszczerczego fałszu” w celu „wyłudzenia od Związku Sowieckiego terytorialnych koncesji kosztem Sowieckiej Ukrainy, Sowieckiej Białorusi i Sowieckiej Litwy”, czyli zaanektowanych po 17 września 1939 roku przez Sowietów polskich Kresów Wschodnich. Tym samym Mołotow ogłosił „przerwanie” stosunków z rządem polskim. Ambasador Romer nie przyjął tej obraźliwej noty.
Trzeba tu zwrócić uwagę na słowo „przerwanie”, które świadczy o przebiegłości Stalina w dążeniach do zwasalizowania sobie Polski. Dyktator – wykorzystując ofiary mordu dokonanego przez NKWD na jego rozkaz – wiedział, że stawia polski rząd w sytuacji bez wyjścia, ale jednocześnie sformułowaniem o przerwaniu, a nie zerwaniu stosunków stwarzał iluzję, że porozumienie jest jeszcze możliwe. To był ukłon w stronę Zachodu. Tak Stalin rozpoczynał swoją grę o podporządkowanie sobie Polski i całej Europy Środkowej. Batalia o prawdę, kto stał za zbrodnią katyńską miała trwać jeszcze wiele lat, a ogrom tej zbrodni okazał się znacznie większy, niż ogłosili to Niemcy w pierwszym komunikacie. Wiosną 1940 roku siepacze NKWD wymordowali co najmniej 21 768 obywateli Polski, w tej liczbie ponad 10 tysięcy oficerów Wojska Polskiego i Policji Państwowej.
Bibliografia
Cz. Brzoza, Polska w czasach niepodległości i drugiej wojny światowej (1918–1945), Kraków 2001.
E. Kospath-Pawłowski, Chwała i zdrada. Wojsko Polskie na Wschodzie 1943–1945, Warszawa 2010.
A. Paczkowski, Pół wieku dziejów Polski 1939–1989, Warszawa 1996.
autor zdjęć: IPN
komentarze