moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Generał, który tworzył polską historię

Żołnierz, polityk, wnikliwy analityk – gen. Władysław Sikorski był bez wątpienia jedną z najważniejszych postaci II RP. Niezależny, czasem aż nazbyt ambitny, potrafił zjednywać ludzi, ale też przysparzać sobie wrogów, i to tak potężnych jak Józef Piłsudski. W czasie wojny doszedł na sam szczyt. Zginął w tajemniczych okolicznościach. Dziś przypada 140 rocznica jego urodzin.

Józef Piłsudski pisał o nim: „Inteligentny, żywy umysł, lekki charakter obok wielkiej ambicji (…). Dowodzić armią będzie łatwo. Jako człowiek znający dobrze stosunki i siły państwowe, nadaje się także jako szef sztabu przy naczelnym wodzu, biorącym na siebie całkowite operacje, a także na ministra spraw wojskowych podczas wojny”. Był rok 1922. Gen. Władysław Sikorski znajdował się właśnie u progu błyskotliwej kariery – i to zarówno w armii, jak i polityce. I choć do faworytów Piłsudskiego zdecydowanie nie należał, marszałek w miarę trafnie przewidział jego przyszłość. Ale było coś jeszcze. Mimo kolejnych awansów, Sikorski nigdy chyba do końca nie wyszedł z butów prostego żołnierza. „Spał pod kocem pełnym pcheł i piasku, pił herbatę gotowaną na półsłonej wodzie, karpackim ułanom nadał prawo noszenia specjalnych proporczyków i rozmawiał z żołnierzami, zaledwie ostygającymi z napięcia walki na przedpolu.” – wspominał Olgierd Terlecki, pisarz i żołnierz 2 Korpusu, który miał okazję obserwować generała podczas inspekcji Brygady Karpackiej w północnej Afryce. „Wśród wielu głównodowodzących siłami zbrojnymi swych krajów był pierwszym, który zszedł pomiędzy żołnierzy, na linię frontu. Takich gestów żołnierz nie zapomina, i takie gesty mają nie tylko moralną, ale zgoła materialną wartość” – pisał Olgierd Terlecki.

 

Wskrzeszona armia

Władysław Sikorski przyszedł na świat 20 maja 1881 roku w Tuszowie Narodowym, który wówczas znajdował się w zaborze austriackim. Ukończył gimnazjum, a potem studia na Politechnice Lwowskiej. Jako młody inżynier pracował przy regulacji Sanu. Został też powołany do cesarsko-królewskiej armii. Obowiązkową służbę wojskową odbył w 21 Pułku Piechoty stacjonującym w Sankt Pölten. Krótko przed wybuchem I wojny światowej został zmobilizowany raz jeszcze i ostatecznie dosłużył wówczas stopnia kapitana. W tym czasie działał już w licznych organizacjach, które za cel stawiały sobie odbudowę niepodległej Polski. Był wśród założycieli Związku Walki Czynnej oraz Związku Strzeleckiego. Odpowiadał także za sprawy wojskowe w Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych. Na ten czas datuje się jego znajomość z Piłsudskim.

Sikorski zaangażował się w działalność Legionów Polskich formowanych przy austriackiej armii. Został szefem Departamentu Wojskowego Sekcji Zachodniej, kierował też legionową szkołą podchorążych. Wtedy też po raz pierwszy poróżnił się z Komendantem. – Obydwaj byli przekonani, że w walce o niepodległość należy się oprzeć na państwach centralnych. Z czasem jednak ich drogi zaczęły się rozchodzić. Po wyparciu Rosjan z Królestwa Polskiego, Sikorski opowiadał się za dalszą rozbudową legionów. Z kolei Piłsudski chciał ją uzależnić od jasnych deklaracji Niemiec i Austro-Węgier w sprawie odbudowy Polski – tłumaczy Wojciech Grott, historyk z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Latem 1917 roku internowany Piłsudski wylądował w Magdeburgu. Tymczasem Sikorski nadal zajmował się rekrutowaniem ochotników – tym razem do Polskiej Siły Zbrojnej, z niemiecka zwanej Polnische Wehrmacht.


Gen. Władysław Sikorski (na pierwszym planie) żegna Samodzielną Brygadę Strzelców Podhalańskich przed jej wyjazdem do Norwegii. Fot. NAC

Tymczasem w listopadzie 1918 roku Rzeczpospolita odzyskała upragnioną niepodległość, ale jej sytuacja na arenie międzynarodowej daleka była od ideału. Trwały zaciekłe walki o granice. Sikorski brał udział w batalii przeciwko Ukrainie, dowodząc dużymi grupami operacyjnymi. W uznaniu zasług, w maju 1920 roku, został mianowany na stopień generała podporucznika, a przekładając na dzisiejsze nazewnictwo – generała brygady. Wkrótce został poddany najpoważniejszemu sprawdzianowi w swojej dotychczasowej służbie.

W lutym 1919 roku wybuchła wojna polsko-bolszewicka. Po początkowych sukcesach, polskie wojska znalazły się w głębokiej defensywie. Armia Czerwona parła na zachód. Latem 1920 roku znalazła się o krok od Warszawy. Sikorski dowodził wówczas Grupą Poleską. – Otrzymał rozkaz utrzymania Brześcia przed nacierającą 16 Armią Nikołaja Sołłohuba. Z tamtego rejonu polskie dowództwo planowało wyprowadzić kontruderzenie. Sikorski zadania nie zdołał wykonać – zaznacza prof. Wiesław Wysocki, historyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Bardzo szybko jednak dostał okazję do rehabilitacji. Po rozwiązaniu Grupy Poleskiej, powierzono mu dowodzenie 5 Armią, która operowała na północ od Warszawy. Wraz ze swoimi oddziałami Sikorski miał uderzyć znad Wkry na skrzydło wojsk Michaiła Tuchaczewskiego, odciążając walczącą stolicę. Zadanie niełatwe. Po pierwsze bolszewików było więcej, po drugie sama 5 Armia została sklecona naprędce, i to z żołnierzy, którzy dopiero co poznali smak klęski. Sam Sikorski wspominał: „W tej chorej gromadzie ludzkiej trzeba było wskrzesić zamierającą duszę, trzeba ją było uleczyć i uczynić z powrotem zdolną do czynu i walki”. Tym razem mógł się cieszyć z sukcesu. – Sikorski wykazał się dużym dowódczym talentem. Uderzenie jego oddziałów związało dwie bolszewickie armie. W efekcie stało się jednym z epizodów o kluczowym znaczeniu dla losów Bitwy Warszawskiej – podkreśla prof. Wysocki.

Bolszewików udało się pokonać. Sikorski został awansowany do stopnia generała dywizji i objął stanowisko szefa Sztabu Generalnego. Niebawem też miał spróbować swoich sił w polityce.

Pokój na chwilę

16 grudnia 1922 roku w warszawskiej galerii „Zachęta” od kul zamachowca zginął nowo zaprzysiężony prezydent Gabriel Narutowicz. Napięcie w kraju sięgnęło zenitu. Ulicami od kilku dni wstrząsały rozruchy, zaś przeciwko wyborowi głośno protestowali politycy Endecji. Co więcej, nie było rządu, który mógłby zapanować nad sytuacją. Kilka dni wcześniej do dymisji podał się gabinet Juliana Nowaka, a z misji tworzenia nowego zrezygnował Ludwik Darowski. Ostatecznie marszałek Sejmu Maciej Rataj na stanowisko premiera desygnował Sikorskiego. Generał objął też stanowisko ministra spraw wewnętrznych. Nowy rząd zdołał w pewnym stopniu wygasić emocje, ale kolejne miesiące okazały się dla niego bardzo trudne. Sikorski odniósł jeden niewątpliwy sukces. Zdołał doprowadzić do uznania przez Radę Ambasadorów wschodnich granic Polski. „Znaczenie tego faktu dla narodu i państwa jest pierwszorzędne. Jest to obok Traktatu Ryskiego z marca 1921 roku i załatwienia sprawy górnośląskiej z października tegoż roku najważniejszy akt międzynarodowy dla Polski od chwili podpisania Traktatu Wersalskiego” – mówił generał w Sejmie. Na stanowisku nie wytrwał jednak długo. Coraz ostrzejszy spór pomiędzy zwolennikami Piłsudskiego i Endencją sprawił, że znalazł się pomiędzy młotem a kowadłem. W marcu 1923 roku złożył dymisję. Na polityczne salony II RP wrócił jeszcze na krótko niespełna rok później, kiedy to objął tekę ministra spraw wojskowych w rządzie Władysława Grabskiego. Przede wszystkim jednak postawił na służbę w armii.


Premier RP i Naczelny Wódz, gen. Władysław Sikorski (w jasnym płaszczu, salutuje) w towarzystwie m.in. ministra obrony narodowej, gen. Mariana Kukiela przechodzi przed frontem kompanii honorowej. Fot. NAC

Sikorski został dowódcą Okręgu Korpusu VI we Lwowie. Punktem zwrotnym okazał się dla niego przewrót majowy. – Generał zachował neutralność, z większą jednak życzliwością spoglądał na rządzących. W kolejnych miesiącach zarzucał Piłsudskiemu, że ten upolitycznił armię. W efekcie odsunięto go na boczny tor – tłumaczy Grott. Sikorski stracił stanowisko we Lwowie i wyjechał na studia do Francji. Wszedł do grona założycieli antysanacyjnego Frontu Morges, zajął się też wnikliwą analizą polityczno-militarnej sytuacji w Europie. Efektem tych prac stała się wydana jeszcze w 1934 roku książka „Przyszła wojna”. Sikorski nie miał wątpliwości: świat powoli dojrzewa do kolejnej wojny, którą trudno będzie porównać z jakimkolwiek wcześniejszym konfliktem zbrojnym. Zdecyduje o tym rozwój technologii, ale też totalitarnych ideologii. „W tych warunkach pokój jest niczym innym, jak tylko zawieszeniem broni” – pisał. Książka została przetłumaczona na kilka języków i przyniosła generałowi sławę wnikliwego analityka. Pozostaje pytanie: co mógł odczuwać obserwując kilka lat później, jak ziszczają się jego najbardziej pesymistyczne wizje.

Churchill przymyka oko

Kiedy latem 1939 roku wybuch kolejnej wojny wisiał dosłownie na włosku, Sikorski był już w kraju. Z uporem dobijał się do naczelnego wodza, marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, z prośbą o przydział do armii. Na próżno. Ostateczne na front nie trafił. Jeszcze przed kapitulacją przedostał się więc do Francji, gdzie zaczął tworzyć polską armię. Wkrótce miał wrócić na polityczny i wojskowy szczyt. – Politycy sanacji w dużej części nie zdążyli jeszcze dotrzeć na Zachód. Do tego spora część Polaków obwiniała ich za wrześniową klęskę. Należało więc postawić na kogoś spoza tego środowiska. Na osobę cieszącą się szacunkiem zarówno wśród rodaków, jak i sojuszników. Sikorski nadawał się do tej roli idealnie – podkreśla Grott. W ciągu nieco ponad miesiąca został premierem, naczelnym wodzem i generalnym inspektorem sił zbrojnych. Szybko też zdołał odbudować na Zachodzie armię. Wzięła ona udział w walkach o Francję, ale też bitwie o norweski Narvik. Po upadku Paryża, polscy żołnierze ewakuowali się na Wyspy Brytyjskie. Tam armia pod wodzą Sikorskiego urosła do rangi jednego z najbardziej znaczących aliantów, choć oczywiście trudno ją było porównywać z wojskami ówczesnych mocarstw – Wielkiej Brytanii czy USA. – Sikorski w moim odczuciu był politykiem silnym i niezależnym, oczywiście w miarę możliwości. Trzeba bowiem pamiętać, że to nie do Polaków należał decydujący głos w antyhitlerowskiej koalicji – podkreśla Grott. Do tego dochodziła jeszcze spora ambicja. Amerykański polityk Anthony Biddle wspominał: „Choć jest kryształowo uczciwy, szczery i odważny, w ostatnich miesiącach nabrał ogromnej ambicji i żądzy sławy. Uważa się z jednej strony za przywódcę powojennej Polski, z drugiej strony natomiast – teraz, gdy znikła Francja jako dominująca siła na kontynencie – za przywódcę kontynentalnej Europy”.

Rychło jednak Sikorski został wystawiony na ciężką próbę. W czerwcu 1941 roku Niemcy najechali na ZSRR. Brytyjski premier Winston Churchill ogłosił, że jego kraj udzieli Sowietom bezwarunkowego wsparcia. Komplikowało to sytuację Polski, bo przecież ZSRR faktycznie był z nią w stanie wojny i okupował część jej terytorium. Mocno podkreślał to choćby prezydent na uchodźstwie Władysław Raczkiewicz. – Sikorski wiedział jednak, że sytuacja zmusza go do szukania porozumienia z Kremlem. Jeszcze w lipcu 1941 roku przystąpił do rozmów z sowieckim ambasadorem w Londynie, Iwanem Majskim. Wielu polskich polityków miało mu to za złe. Chodziło nie tyle o same negocjacje, co o ich termin. Według nich premier powinien odczekać aż sytuacja militarna Sowietów stanie się na tyle trudna, że staną się bardziej skłonni do ustępstw – podkreśla Grott. Ale rozmowy nabierały tempa. Ostatecznie już 30 lipca Sikorski i Majski podpisali porozumienie. Sowieci zapewniali, że wszelkie układy z Niemcami tracą moc. Z mglistego zapisu nie wynikało jednak czy to oznacza zwrot zagrabionych Polsce terytoriów. Optymizmem mogła co najwyżej napawać zapowiedź amnestii dla polskich więźniów i sformowanie z nich armii na terenie ZSRR. I tak jednak porozumienie w tej formie nie zyskało aprobaty prezydenta Raczkiewicza, stając się przyczyną kryzysu w kręgach władzy. Tymczasem wkrótce sytuacja miała się jeszcze skomplikować.


Wizyta gen. Władysława Sikorskiego w Stanach Zjednoczonych w 1941 r. Fot. NAC

W grudniu 1941 roku Sikorski w towarzystwie gen. Władysława Andersa pojechał do Moskwy. Podczas spotkania ze Stalinem dopytywał między innymi o los polskich oficerów, którzy przepadli w ZSRR. To wówczas Stalin wypowiedział osławioną kwestię, że żołnierze ci zapewne uciekli do Mandżurii. Maski opadły kilka miesięcy później. Wtedy to Niemcy w okolicach Smoleńska odkryli masowe groby. Spoczywali w nich pomordowani jeńcy. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że zbrodni dokonało NKWD. Alianci w imię dopiero co zawiązanego sojuszu przeszli do porządku nad wersją Moskwy o hitlerowskim mordzie, ale Sikorski tego zrobić nie mógł. Zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o przeprowadzenie niezależnego śledztwa, ale uzyskał odpowiedź, że na to muszą się zgodzić wszystkie strony. Ostatecznie 26 kwietnia 1943 roku ZSRR zerwał z polskim rządem stosunki dyplomatyczne. Sikorski znalazł się w niezwykle kłopotliwej sytuacji. Są tacy, którzy utrzymują, że swoją postawę przypłacił życiem.

Śmierć na Gibraltarze

4 lipca 1943 roku późnym wieczorem samolot Liberator należący do 511 Dywizjonu Brytyjskich Królewskich Sił Powietrznych poderwał się z lotniska na Gibraltarze. Szesnaście sekund później runął do morza. Śmierć poniosło kilkunastu pasażerów, w tym gen. Władysław Sikorski, który wracał z kilkutygodniowej inspekcji polskich wojsk na Bliskim Wschodzie. Jego ciało nurkowie wyłowili z morza kilkadziesiąt minut po katastrofie. Brytyjczycy obfotografowali je i na pokładzie niszczyciela ORP „Orkan” odesłali do Wielkiej Brytanii. Generał został z honorami pochowany na cmentarzu w Newark, zaś powołana niebawem komisja orzekła, że przyczyną wypadku była awaria steru wysokości. Szybko jednak pojawiły się wątpliwości. Pierwszy pilot kpt. Eduard Prchal, który przeżył upadek samolotu gubił się w zeznaniach, z kolei żona drugiego pilota zarzekała się, że mąż zadzwonił do niej już po katastrofie. Według niektórych świadków maszyna nie runęła do morza, lecz łagodnie wodowała. Część historyków stawia tezę, że Sikorski jeszcze przed startem został zamordowany, a wypadek był jedynie mistyfikacją. Za zabójstwem mogli stać Sowieci, ale też Brytyjczycy, a nawet polityczni przeciwnicy z polskich kręgów. Tyle że tezy o zamachu nie potwierdza IPN. Kilka lat temu pracujący dla niego specjaliści ekshumowali i gruntownie przebadali szczątki Sikorskiego. Nie znaleźli na nich śladów po kuli czy duszeniu. Wątpliwości jednak pozostały. – Pewnie teorie dotyczące śmierci generała będą się mnożyć tak długo, jak utajniona pozostanie część brytyjskich archiwów – podsumowuje Grott.

Korzystałem z książek: Olgierd Terlecki, Władysław Sikorski, t.1 i 2, Kraków-Wrocław 1981-1983; Władysław Sikorski, Przyszła wojna. Jej możliwości i charakter oraz związane z nim zagadnienia obrony kraju, Kraków 2010; Polska generalicja w opiniach Marszałka Piłsudskiego, Warszawa 2020; Halik Kochanski, Orzeł niezłomny. Polska i Polacy podczas II wojny światowej, Poznań 2013.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: NAC

dodaj komentarz

komentarze


„Kieszonkowy” okręt podwodny
 
Nie rewolucja, lecz ewolucja
Polskie rakiety do Homara-K
Widzenie przyszłości
Czworonożny żandarm w Paryżu
„Feniks” rozwija skrzydła
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
Cyniczna gra Bacha
Ostre słowa, mocne ciosy
Pod Kockiem walczyli do końca
Szturm na radar
Odznaczenia państwowe za medale paryskich igrzysk
Ukraińska wizja MRAP-a
Od satyry Tuwima do piekła
Więcej wojska wesprze powodzian
Coraz bardziej niebezpiecznie na Bliskim Wschodzie
Najlepsi sportowcy wśród terytorialsów to …
Ukoić ból po stracie
Drony nad poligonem
Żołnierze generała Kleeberga pokonują czerwonoarmistów
Projekt wsparcia dla pracodawców żołnierzy
Trójstronne porozumienie
Wojsko Polskie w oczach zagranicznych mediów
Olimp w Paryżu
O bezpieczeństwie na Warsaw Security Forum
25 km na 25 lat Polski w Sojuszu
Tłumy biegły po nóż komandosa
MON podsumowało 10 miesięcy rządów koalicji
Album o żołnierzach-olimpijczykach
NATO silniejsze niż kiedykolwiek
Hubalczycy nie złożyli broni
Adm. Bauer: NATO jest na właściwej ścieżce
Realizm dowodzenia
Żołnierze z NATO wesprą „Feniksa”
Na zapleczu Feniksa
Olympus in Paris
Ocean dronów
Płk dr Sowa: Szkolenie rezerw osobowych jest częścią planu budowy systemu służby powszechnej
Polska i Turcja – od wojen do szacunku i sympatii
WOT z Pomorza ze wsparciem dla Dolnego Śląska
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
Zagraniczne wsparcie „Feniksa”
Ogniem i dynamitem
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Szef amerykańskiej dyplomacji w Warszawie
Czy Orka przypłynie z Korei?
WAT po raz 74 zainaugurował rok akademicki
Wojsko połączy Głuchołazy
Podwyżki dla niezawodowych
Underwater Academy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wyższe świadczenie mieszkaniowe dla żołnierzy
Tydzień Kormorana
Tajfun, czyli czasami mniej znaczy więcej
Paryż – odliczanie do rozpoczęcia igrzysk!
Szef MON-u nagrodzony przez Forum Ekonomiczne
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Pamiętamy o bohaterach Batalionów Chłopskich
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO