Złapał mnie COVID-19. Pierwsza myśl: „Jak to? Mnie?!?”. Silny wysportowany, o dobrych parametrach zdrowotnych… Jak to możliwe? A jednak, niewidzialny wirus „zapukał” i do moich drzwi. Gorączka prawie 40 stopni, okropny ból stawów oraz mięśni i ta niepewność, bo może to tylko grypa? Po wykonaniu pierwszego wymazu czas się dłużył w oczekiwaniu na wynik. Niestety, telefon z Wojskowego Ośrodka Medycyny Prewencyjnej był jak zimny prysznic... – Jest pan pozytywny – usłyszałem w słuchawce. I ten drugi „komunikat” pani porucznik z WOMP. „Pańska żona także”...
Świat zaczął mi wirować przed oczami, a myśli kłębić się w głowie. A jednak mam i ja. Dlaczego??? Co zrobiłem, że tak się stało??? Szybko odpowiedziałem sobie na to pytanie. Choć zwykle stosowałem się do rygorów sanitarnych, to jednak przyniosłem wirusa do swojego domu. Na szczęście ja i moja rodzina jesteśmy już po. Wyzdrowiałem. Niestety nie wiem, jaki wpływ wirus będzie miał na stan mojego zdrowia. Pewnie czas pokaże, czy miałem szczęście, czy jednak w tym wypadku trochę mniej.
Zasada DDM – dystans, dezynfekcja, maseczka – nie jest tylko pustym sloganem, lecz przykładem naszej odpowiedzialności za siebie i innych. Szczególnie my, żołnierze, nie powinniśmy zapominać o tym, że w czasie pandemii to od nas i od naszego postępowania zależy, jak szybko wirus zniknie z naszego życia. Historia wojskowości nauczyła mnie jednego. Było wiele przegranych wojen i bitew, o wyniku których przesądziło zlekceważenie przeciwnika. Teraz musimy wygrać z wirusem! Nie wolno go lekceważyć, czy – nie daj Boże – wierzyć, że w ogóle nie istnieje. Wygramy tylko wówczas, kiedy wszyscy razem, solidarnie, będziemy wykorzystywać dostępne narzędzia, by powstrzymać ekspansję wirusa. Jednym z najprostszych narzędzi jest właśnie zasada DDM. Bo dbając o siebie i swoje rodziny, jednocześnie dbamy o zdrowie, a czasem nawet życie, innych.
autor zdjęć: DWOT
komentarze