Polska armia chce kupić 109 zestawów niskopodwoziowych, składających się z ciągnika i przyczepy, do transportu czołgów z rodziny Challenger i Leopard oraz ciężkich pojazdów gąsienicowych. Minimalna oczekiwana ładowność przyczepy to 60 ton. Firmy zainteresowane przetargiem, ogłoszonym w tej sprawie przez Inspektorat Uzbrojenia MON, mają czas do 16 czerwca na składanie ofert handlowych.
Muszą mieć ładowność co najmniej 60 ton i być przystosowane do przewozu czołgów z rodziny Challenger i Leopard (czołgi Challenger są o dwa metry dłuższe od Leopardów) oraz pokonywania przeszkód wodnych o głębokości minimum 750 mm. Wszystkie koła zestawów powinny być wyposażone we wkładki umożliwiające jazdę bez powietrza, a ciągnik siodłowy powinien posiadać napęd na wszystkie koła. I choć kabina kierowcy musi mieć dwa miejsca siedzące, to pożądane jest, aby były trzy takie miejsca.
Polska armia chce kupić w najbliższym czasie kolejną transzę zestawów niskopodwoziowych do transportu czołgów i ciężkich pojazdów gąsienicowych. Inspektorat Uzbrojenia MON ogłosił kilka dni temu w tej sprawie stosowny przetarg. Firmy zbrojeniowe, które są zainteresowane dostarczeniem siłom zbrojnym 109 zestawów (31 jako zamówienie gwarantowane oraz 78 jako opcja), mają czas do 16 czerwca br. na składanie ofert handlowych.
Jeżeli przetarg nie będzie miał opóźnień, umowa na dostawę zestawów niskopodwoziowych powinna zostać podpisana na przełomie roku. Nie wiadomo dokładnie ile polska armia będzie musiała zapłacić za sprzęt. Jeżeli jednak jego cena nie będzie się zbytnio różnić od ostatniego kontraktu, to będzie to około 600 mln złotych.
Poprzednią umowę, o wartości 126 mln złotych, na dostawę do 2022 roku 14 zestawów jako zamówienie gwarantowane oraz dziewięciu jako opcja (plus trzy ciągniki), polska armia podpisała z firmą Jelcz w ubiegłym roku.
autor zdjęć: Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych
komentarze