Dwa tysiące nowych dawców krwi i 1000 litrów krwi rocznie – takie wyniki chcą osiągnąć żołnierze wojsk obrony terytorialnej. W ramach akcji „Krwiobieg terytorialsa” ma zostać zorganizowany także system alarmowego oddawania krwi w przypadku nagłych zdarzeń kryzysowych. – Do zobaczenia w stacjach krwiodawstwa! – zachęca gen. Wiesław Kukuła, dowódca WOT-u.
– Akcja „Krwiobieg terytorialsa”, którą dziś inaugurujemy, ma na celu ratowanie zdrowia i życia współobywateli, propagowanie zdrowego stylu życia, a także zbudowanie trwałych zależności między instytucjami i organizacjami odpowiedzialnymi za krwiodawstwo, krwiolecznictwo i transplantologię – mówił dziś gen. bryg. Wiesław Kukuła, dowódca wojsk obrony terytorialnej. – Ten projekt jest dla nas bardzo ważny. W końcu obrona i wspieranie lokalnych społeczności to nasza misja – podkreślił.
Jak zaznaczył generał, akcja ma spowodować, że każdego roku liczba honorowych krwiodawców zwiększy się o 2 tysiące osób, czego skutkiem będzie dodatkowe 1000 litrów krwi w krajowym systemie krwiodawstwa i krwiolecznictwa. Oprócz tego na terenie całego kraju ma pozostawać w gotowości 500 terytorialsów, którzy w razie konieczności – np. wypadków czy klęsk żywiołowych – mogliby natychmiast oddać krew dla potrzebujących.
Aby było to możliwe, w każdej kompanii WOT-u zostanie powołany koordynator, który będzie odpowiadał za utrzymanie lokalnego systemu oddawania krwi, organizację jej zbiórek, a w przypadku nagłego zapotrzebowania na krew, przeprowadzenie akcji alarmowych. – Wszyscy jesteśmy lekarstwami, a oddawanie krwi jest najprostszym sposobem, aby potwierdzić naszą misję. Do zobaczenia w stacjach krwiodawstwa! – podkreślił gen. Kukuła.
Wymiana doświadczeń
Akcja „Krwiobieg terytorialsa” została zainaugurowana podczas konferencji, która odbyła się dziś w Klubie Dowództwa Garnizonu Warszawa. Stawili się na niej nie tylko terytorialsi, ale także żołnierze wojsk operacyjnych, lekarze, a także sami honorowi dawcy krwi.
Płk rez. lek. Adam Olszewski, zastępca dyrektora Wojskowego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, które zajmuje się między innymi gromadzeniem i utrzymywaniem zapasów krwi dla jednostek podległych Ministerstwu Obrony Narodowej, a także kontrolą jakości krwiolecznictwa w nadzorowanych przez MON zakładach opieki zdrowotnej, podkreślał, że zapotrzebowanie na krew cały czas rośnie. – Dlatego tak istotny jest system, który zagwarantuje jej regularne dostawy. Dziękuję za waszą deklarację. Działamy nie tylko dla wojska i resortu obrony, lecz także dla całego narodu. Jesteśmy jedną rodziną – mówił.
Z kolei mł. chor. Łukasz Sikora ,,Sikor”, operator Jednostki Wojskowej Komandosów, ratownik pola walki, który kilkukrotnie uczestniczył w operacjach wojskowych poza granicami kraju, zwrócił uwagę na różnice między ratownictwem cywilnym a taktycznym. – Na co dzień mamy ten komfort, że w razie konieczności karetka pojawi się na miejscu w ciągu kilku lub kilkunastu minut, w razie konieczności do ratowania ludzkiego życia możemy wykorzystać także śmigłowiec. W rejonach, gdzie wojsko prowadzi swoje działania, nie zawsze można tak szybko przeprowadzić takiej akcji – mówił komandos. Dodał także, że krwotoki to jedna z najczęstszych przyczyn śmierci, dlatego tak ważne jest, aby szybko je zatamować, a w razie konieczności – przeprowadzić transfuzję. – Jest to bardzo istotne, gdyż krew jest nośnikiem tlenu. Jeszcze nikomu nie udało się wynaleźć jej zamiennika – zaznaczył.
Krwiodawcy w mundurach
Żołnierze od wielu lat z własnej inicjatywy oddają honorowo krew. Jednym z takich dawców jest kpt. Mirosław Filipkiewicz, który regularnie oddaje krew od 1980 roku. Do tej pory oddał jej aż 130 litrów. W międzyczasie zachęcił do tego działania rodzinę, a także kolegów z jednostki. Mimo że nie jest już w służbie czynnej, jako prezes Klubu Honorowych Dawców „Żołnierska Krew” działającego przy 17 Brygadzie Zmechanizowanej przez cały czas aktywizuje do działania kolejnych żołnierzy i organizuje zbiórki krwi dla potrzebujących. – Wspieraliśmy w ten sposób poszkodowanych podczas katastrofy na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich, zbieraliśmy krew dla szpitala w Słupsku, w którym przebywali żołnierze ranni na poligonie w Ustce, a także wspieraliśmy w ten sposób jednego z siatkarzy, wywodzącego się z Międzyrzecza – opowiadał. – Podczas regularnych akcji udaje nam się zebrać zazwyczaj przynajmniej 100 jednostek krwi, jednak jeśli jest to akcja zorganizowana w konkretnym celu, tej krwi jest o wiele więcej – dodał.
Oficer przyznaje jednak, że oddawanie krwi w wojsku nie zawsze było tak powszechne jak teraz. – Pamiętam, że jako młody żołnierz chciałem honorowo oddawać krew, ale moi dowódcy robili mi problemy: krzywili się, kiedy chciałem zrobić to w godzinach służby, mieli pretensje, kiedy chciałem odebrać dni wolne – opowiada. – Jednak napisałem wówczas do działu prawnego ,,Polski Zbrojnej”. Dzięki pomocy tego magazynu moje problemy zniknęły – zaznacza.
Działający przy 17 Brygadzie klub HDK to niejedyna instytucja w polskiej armii, która zrzesza krwiodawców w mundurach. Jedną z większych tego typu instytucji jest Klub HDK Legion, który powstał w Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki. Jak mówił dziś jego prezes sierż. Robert Kowalewski, istotą działania klubu jest zrzeszanie ogromnej liczby krwiodawców z całego kraju, nie tylko żołnierzy, lecz także cywilów. To właśnie dla nich HDK Legion stworzył portal internetowy, gdzie znajdują się informacje o tym, gdzie i kiedy można oddać krew. Ponadto na portalu każdy z dawców może także założyć swój profil – publiczny lub prywatny, co pomoże mu rejestrować jego działalność związaną z krwiodawstwem.
Oprócz tego HDK Legion prowadzi liczne akcje promocyjne, które mają za zadanie zachęcić kolejne osoby do włączenia się w grono honorowych dawców. – W tym celu przygotowaliśmy na przykład specjalne wydawnictwo zachęcające dawców, organizujemy wystawy, podczas których prezentujemy sylwetki najbardziej zaangażowanych krwiodawców, dzięki naszej inicjatywie co miesiąc w miesięczniku ,,Polska Zbrojna” są też prezentowane sylwetki honorowych krwiodawców – mówi Kowalewski. – 1 marca zeszłego roku, w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych zorganizowaliśmy też akcję, podczas której wojskowi oddawali krew w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. W tym roku, dzięki wsparciu MON-u i MSWiA, przerodziła się ona w akcję „Spokrewnieni służbą”. Przez cały miesiąc jej trwania żołnierze i funkcjonariusze oddali honorowo aż 7 tysięcy litrów krwi! To wielki sukces – podkreśla.
Terytorialsi w gotowości
A co o zainaugurowanej dziś akcji ,,Krwiobieg terytorialsa” sądzą sami żołnierze WOT-u? Okazuje się, że wielu z nich ma już doświadczenia związane z krwiodawstwem. – Po raz pierwszy oddałem krew, kiedy skończyłem 18 lat i od tego czasu robię to regularnie. Czasem dzwonią do mnie też pracownicy Centrum Krwiodawstwa z Białegostoku i proszą, abym się stawił, kiedy brakuje mojej grupę krwi – mówi st. szer. Mariusz Ostrowski z 1 Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej w Białymstoku. – Wielu moich kolegów z jednostki także regularnie oddaje krew, tym bardziej że dowódcy popierają tę inicjatywę – dodaje.
Żołnierze WOT-u przyznają, że dla wielu ich kolegów włożenie munduru stało się impulsem do oddawania krwi. – Po raz pierwszy oddałam krew, kiedy nasza 1 PBOT zorganizowała zbiórkę krwi dla chorej dziewczynki. Od tego czasu robię to regularnie. Lubię pomagać i cieszę się, że mogę to robić – mówi szer. Alicja Zawistowska. Wtóruje jej szer. Małgorzata Karwowska. – Zanim wstąpiłam w szeregi terytoriasów, zastanawiałam się nad oddawaniem krwi, ale albo brakowało mi zdecydowania, albo gdy już zgłosiłam się do centrum krwiodawstwa, to lekarz odrzucał moje wyniki. Ale teraz, kiedy mam już to za sobą, zamierzam oddawać krew regularnie. Popieram tę akcję! – zaznacza.
Oświadczenia woli
Dowództwo WOT-u liczy także na to, że zainaugurowana dziś akcja „Krwiobieg terytorialsa” zwiększy zainteresowanie żołnierzy ideą transplantacji i świadomość, że można pomóc drugiej osobie poprzez oddanie narządów do przeszczepu. Właśnie o tym zagadnieniu mówił podczas konferencji dr Karol Kukowka z Fundacji Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Doktor jest inicjatorem ogólnopolskiej akcji „Twoje TAK ma znaczenie”, której celem jest propagowanie idei zdrowego stylu życia, krwiodawstwa, dawstwa szpiku, ale przede wszystkim transplantologii. – Dbajmy o ciało w taki sposób, by kiedyś, gdy już nie będziemy mogli pomóc sobie, będziemy mogli pomóc innym – zachęcał podczas konferencji.
autor zdjęć: WOT
komentarze