Od 1 marca zmienił się sposób wybierania wojskowych numerów telefonicznych. Zamiast dotychczasowej jednej cyfry prefiksu trzeba wybrać trzy – 261. Poprzedzają one sześciocyfrowy numer telefonu. Po zmianach każdy numer sieci wojskowej ma 9 cyfr niezależnie od tego, czy dzwonimy z telefonu komórkowego czy z sieci wojskowej.
Do tej pory połączenia telefoniczne z wojskowymi numerami telefonicznymi odbywały się na kilka sposobów. Wewnątrz resortu konieczne było wybranie sześciu cyfr, ale już osoba dzwoniąca spoza resortu musiała wybrać numer kierunkowy miasta oraz jedną cyfrę określoną dla danego garnizonu (np. dla Warszawy była to szóstka).
Ważna ekonomia
Nowe rozwiązania są bardziej ekonomiczne. Dotychczas zakupami usług telekomunikacyjnych i ich rozliczaniem zajmowało się w całym kraju kilka oddziałów gospodarczych. Teraz to zadanie przejęło w całości Resortowe Centrum Zarządzania Sieciami i Usługami Teleinformatycznymi, podlegające Inspektoratowi Systemów Informacyjnych. – Będzie taniej, bo przeszliśmy z cen detalicznych na hurtowe, uwzględniające stawki określone przez prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej – mówi płk Przemysław Michalak, szef Szefostwa Sieci Teleinformatycznych Inspektoratu Systemów Informacyjnych.
Przygotowania do zmian
Choć wojskowy wyróżnik sieci telefonicznej 261 (WST26) został przyznany resortowi obrony w 1997 roku, wojsko musiało przygotować się do zmian numeracji. – Prace przygotowawcze podjęto w 2008 roku. W tym czasie zostały opracowane projekty techniczne. Trwały też uzgodnienia zespołów eksperckich z Urzędu Komunikacji Elektronicznej, przedsiębiorców telekomunikacyjnych oraz naszego resortu. Musieliśmy ponadto dostosować infrastrukturę telekomunikacyjną resortu, w tym wojskowe centrale telefoniczne – tłumaczy płk Michalak.
Konieczne było podpisanie umów zapewniających budowę punktów dostępowych do sieci telekomunikacyjnej operatora oraz uruchomienie systemów informatycznych automatyzujących zarządzanie ruchem telekomunikacyjnym, a także dokonanie związanej z tym taryfikacji połączeń.
autor zdjęć: Maksym Dykha/ Fotolia
komentarze