moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Afganistan wciąga

Jeśli raz byłeś w Afganistanie, na pewno będziesz chciał tam wrócić. O tym dlaczego ten kraj tak kusi i jak wygląda lot wojskową CASĄ do amerykańskiej bazy w Bagram - pisze z Afganistanu Monika Krasińska, dziennikarka, pasjonatka tego, co z pozoru wydaje się niekobiece – wojska i górnictwa.


16 godzin lotu, w tym trzy międzylądowania, i jestem w Bagram. Lot CASĄ to doświadczenie jedyne w swoim rodzaju. Hałas jaki przy starcie, w czasie lotu i podczas lądowania, wydaje z siebie ta maszyna, trudno porównać z czymkolwiek. Także temperatury w samolocie nie da się określić jednoznacznie. Najpierw jest gorąco, później zimno i tak na zmianę. W pewnym momencie człowiek ma wrażenie, że nigdy nie dotrze na miejsce. Chwila snu, otwarcie oczu z nadzieją, że minęło kilka godzin i niedowierzanie, że wskazówka odliczająca minuty przesunęła się minimalnie, bo zaledwie o kilkanaście kresek. Pierwsze międzylądowanie u naszych sąsiadów po dwóch, może trzech godzinach lotu nie odbyło się bez problemów. Gdy już prawie dotykaliśmy ziemi maszyna gwałtownie podniosła się do góry. Ups… pewnie po Euro 2012 Ukraińcy nie chcą nas przyjąć – uśmiechnęłam się sama do siebie, próbując nie denerwować się, jak dla mnie, pierwszym takim doświadczeniem. Lotów przeróżnymi maszynami mam za sobą sporo, ale taka sytuacja do tej pory mi się nie przydarzyła. Na szczęście drugie podejście zakończyło się sukcesem a dalsza podróż, nie licząc nieskończenie wlekącego się czasu, odbyła się bez problemów.  W końcu na horyzoncie pojawił się znajomy widok. Wioski jakich nigdy nie widziałam w innych częściach świata, gdzie chaty zwane tu kalatami zbudowane są z gliny i kamieni, a każda z nich otoczona jest murkiem z tego samego materiału. Ziemia, która kolorem przypomina glinę i tylko gdzieniegdzie zieleń. 

Po kilkunastu minutach widać już bazę nazywaną tu potocznie BAFEM. Amerykańska baza w Bagram jest największą w Afganistanie i wygląda jak duże miasto. Tu życie tętni 24 godziny na dobę. Po wylanych asfaltem drogach jeżdżą setki samochodów a baza jest tak duża, że zorganizowano nawet komunikację miejską. Co kilka minut, z przystanków na wschód i zachód bazy, odjeżdżają autobusy. Chociaż siły NATO niebawem opuszczą Afganistan BAF to tak naprawdę wciąż wielki plac budowy.  Jak grzyby po deszczu wyrastają nowe budynki.  Ale baza w Bagram to miejsce, w którym po naszym wyjściu z tego kraju wciąż będą stacjonować Amerykanie.

Druga wizyta w Afganistanie na pewno różni się swoją specyfiką, od pierwszej. Za pierwszym razem wszystko wydaje się irracjonalne. Przylatujesz z kraju, w którym panuje pokój, nikt nie strzela, nic nie wybucha a schrony, spełniają jedynie rolę historycznej edukacji. Tymczasem nagle znajdujesz się w miejscu, w którym zawsze trzeba zapamiętać gdzie znajduje się najbliższy schron. Idąc co jakiś czas słyszysz komunikat o kontrolowanym wybuchu lub co gorsza ostrzale bazy, a większość ludzi jakich spotykasz nosi mundury i broń.  Musicie przyznać, że dla większości Polaków taki widok jest dość dziwny.

Gdy jednak przylatujesz tu drugi raz to wszystko jest już dla ciebie „normalne”. Ponieważ niektórych, tak jak mnie, Afganistan dziwnie pociąga, stając na lotnisku w Bagram mimo, tylu godzin lotu i zmęczenia, poczułam niesamowity przypływ energii.  Nie czułam się – jak za pierwszym razem – jak „dziecko we mgle”, a orientowałam się jak wygląda baza, gdzie co się znajduje. Wiem także jak zorganizować sobie „rzeczywistość” do czasu przerzutu śmigłami do Ghazni. Tak….

Przerzut – to doświadczenie doskonale pamiętałam z grudnia 2012 roku. Każdego poranka informacja „lecicie”, pakowanie się, ważenie bagaży, wrzucanie ich na STARA i informacja „nie lecicie” – zła pogoda w Ghazni, śmigła nie przylecą. I tak przez 6 dni, podczas których moja determinacja, by wyrwać się z - jak mi się wydawało najnudniejszego miejsca na ziemi – sięgnęła zenitu. Zdesperowana zastanawiałam się nawet czy nie da się dojechać do Ghazni stopem albo nawet na wielbłądzie. Wspomnienia tamtych dni powodowały u mnie natychmiastową gęsią skórkę. Gdy więc usłyszałam, że jeszcze tego samego dnia lecimy do polskiej bazy Ghazni nie mogłam w to uwierzyć – zresztą nie byłam jedyna. Żołnierze, którzy lecieli ze mną jeden po drugim podchodzili do osób organizujących przelot i pytali czy to prawda. Radośnie wybraliśmy się więc na obiad, a później przytaszczyliśmy bagaże do tradycyjnego ważenia. No i jakby to powiedzieć – to wszystko było za piękne żeby było prawdziwe.

Jeszcze pierwszy bagaż nie trafił na wagę, gdy przyszła informacja „mgła nad kanałem, zostajecie – wylot może w nocy, może jutro”. „Może” i komenda „czekać” – znam je do bólu. Właściwie nikt z nas nie wiedział jak zareagować – śmiać się, bo w końcu mogliśmy się tego spodziewać czy wściekać bo przecież już zaczęliśmy wierzyć, że takie „cuda” są możliwe. Nasze komentarze i szukanie winnego, który „wykrakał”, że tak właśnie się skończy nie zmieniały jednak w żaden sposób naszej sytuacji. Wskakujemy więc na STARA – jadę z chłopakami zobaczyć, w którym namiocie będą nocować, to zawsze jakieś zajęcie. Do wylotu posiedzę na tak zwanej frytkarni, czyli w kontenerach znajdujących się w polskiej części bazy Bagram. Skąd nazwa „frytkarnia”? Po prostu kontenery ustawione są w rzędach na drewnianych podestach. Ułożone wzdłuż klocki, komuś skojarzyły się z frytkami i tak już zostało. Pakuje się, więc do kontenera i czekając na dobre wiadomości zasypiam. Może jutro uda się dotrzeć do Ghazni… Może…

Monika Krasińska
dziennikarka, pasjonatka tego, co z pozoru wydaje się niekobiece – wojska i górnictwa

dodaj komentarz

komentarze

~Monika
1382871360
Moniu masz całkowitą rację...człowiek z Afganistanu wraca do kraju, ale tęsknota za misja siedzi w nim głęboko. Dzielimy się na takich, którzy nie wstydzą się powiedzieć o tym głośno i na takich, którzy obawiają się ujawnić tę tęsknotę, aby nie być uznanym za wymagającego "pomocy" psychologicznej. Nawet żołnierze którzy zostali ranni, doznali PTSD, kiedy ostatecznie zapytasz czy by wrócili, odpowiadają TAK. Coś ma w sobie to miejsce, że ciągnie jak magnes...
C3-0F-9A-E5
~szymon
1382854980
MOŃKA POZDRAWIAM I WRACAJ SZYBKO BUZKA
E7-E9-2A-4D
~scooby
1382802960
nie wciągajcie za dużo w tym Afganistanie.
DB-A6-73-01

Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
 
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Mniej obcy w obcym kraju
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Transformacja dla zwycięstwa
Co słychać pod wodą?
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Transformacja wymogiem XXI wieku
Jaka przyszłość artylerii?
Olimp w Paryżu
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Polskie „JAG” już działa
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Terytorialsi zobaczą więcej
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Medycyna „pancerna”
Czworonożny żandarm w Paryżu
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Aplikuj na kurs oficerski
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Wybiła godzina zemsty
Setki cystern dla armii
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Pożegnanie z Żaganiem
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Olympus in Paris
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Zyskać przewagę w powietrzu
Bój o cyberbezpieczeństwo
Ostre słowa, mocne ciosy
Determinacja i wola walki to podstawa
Zmiana warty w PKW Liban
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Szczury Tobruku” atakują
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Ogień Czarnej Pantery
Norwegowie na straży polskiego nieba
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Karta dla rodzin wojskowych
Jesień przeciwlotników
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Fundusze na obronność będą dalej rosły
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO