Kto choć raz w życiu jadł wojskową grochówkę, bez wątpienia stwierdzi, że to najlepsza zupa! Niestety wiele osób myśli, że grochówka to szczyt możliwości wojskowych kucharzy. Otóż nie! W armii mamy mistrzów, których nie powstydziłyby się najlepsze restauracje z gwiazdkami Michelina.
Już pół roku kucharze z jednostek wojskowych w całym kraju przygotowują się do Międzynarodowej Olimpiady Kulinarnej IKA (Internationale Kochkunst Ausstellung) w Erfurcie. Niczym najlepsi stratedzy szykują plan, jak podbić podniebienie jury. Omawiają najdrobniejsze szczegóły konkursowych potraw i uczą się kulinarnych trików, żeby zachwycić niemiecką publiczność.
Z Polski wyruszą uzbrojeni jak na wojnę. Do Erfurtu kucharze zabiorą profesjonalne przybory i chłodnie wypełnione niezbędnymi produktami.
Mimo że wojskowi kucharze brali już udział w światowej rangi zawodach, to zapytani, co czują przed konkursem, wszyscy przyznali, że towarzyszy im dreszcz emocji. Bo jak twierdzą, niczego nie można przewidzieć i nawet najbardziej doświadczonym może zdarzyć się niekontrolowana wpadka. Chociażby taka. Jakiś czas temu wojskowi kucharze mieli przygotować oficjalny obiad dla 150 osób w zagranicznej jednostce wojskowej. Sekundy dzieliły ich do wydania ostatniego punktu obiadu – deseru, a galaretka nie chce się ściąć. Tysiące razy ćwiczone danie nagle przyprawia kucharzy o palpitację serca. Szybka analiza i okazało się, że sabotażu dokonała… zimna malina.
Jedno jest pewne – talentu i fantazji wojskowym kucharzom nie brak. Łamiąc wszelkie stereotypy, tworzą kulinarne dzieła sztuki. Wytrawne, słodkie, ostre… Taki na przykład będzie olimpijski deser – cannelloni z foie gras z wątróbki w polewie czekoladowej z nutą malinową. Kto wie, może to jest właśnie ten słodko-pikantny przepis na sukces?
Olimpijczycy nie boją się eksperymentować i odkrywać nowych smaków. Z przyjemnością zabawiali się w chemików i zgłębiali tajniki kuchni molekularnej.
Na swoim koncie mają nie tylko puchary i medale z konkursów. W 2010 r. wojskowi kucharze ustanowili rekord Guinnesa w kategorii najdłuższa pizza na świecie. Żeby ją upiec, zużyli tony mąki, hektolitry sosu pomidorowego i kilogramy mozzarelli. Z samego wydarzenia pamiętają wałkowanie, które rozpoczęli w nocy, a skończyli następnego dnia po południu.
Za jedenaście dni przekonamy się, czy to wystarczy, by znaleźli się wśród najlepszych. Zapewniają, że zrobią wszystko, by wrócić ze złotym medalem. Dotąd wojskowi wirtuozi smaku zgromadzili pięć brązowych medali, w tym cztery na Olimpiadzie Kulinarnej IKA w Erfurcie w 2004 i 2008 r. oraz na Kulinarnym Pucharze Świata w Luksemburgu w 2006 r. Trzymamy kciuki i życzymy połamania noży!
Justyna Kędra
Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych
autor zdjęć: Archiwum Justyny Kędry
komentarze