Rok 2020 to dla Wojska Polskiego nie tylko czas walki z epidemią. Polski przemysł dostarczał do jednostek nowoczesny sprzęt, taki jak Rosomaki, Kraby czy karabinki Grot. MON podpisał też kluczowe dla bezpieczeństwa Polski umowy, m.in. na dostawę samolotów F-35. O mijającym roku i wyzwaniach czekających żołnierzy w 2021 r. mówi Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej.
Pandemia koronawirusa zmieniła świat. Obostrzenia, izolacja, niepewność jutra, a także osobiste dramaty nie ominęły także Wojska Polskiego. Żołnierze pokazali jednak, że Polacy mogą na nich liczyć. Jak ocenia pan przygotowanie wojska do wspierania społeczeństwa w takich sytuacjach?
Minister Mariusz Błaszczak: W tym ciężkim czasie szczególnie ważne są wzajemna pomoc, ludzkie gesty i ofiarność. Dlatego już na samym początku epidemii zdecydowałem, że Wojsko Polskie maksymalnie zaangażuje się w przeciwdziałanie jej, będzie ważnym elementem wsparcia społeczeństwa. Nieprzerwanie od wielu miesięcy każdego dnia kilka tysięcy żołnierzy – można powiedzieć cichych bohaterów – wyrusza do szpitali, domów pomocy społecznej, sanepidów oraz domów prywatnych, by wspierać opiekę zdrowotną, dostarczać leki, materiały medyczne i żywność, a także dawać zwykłe, ludzkie oparcie. Niezwykle cenne okazały się elastyczność, empatia i odpowiedzialność żołnierzy. Mogę z satysfakcją przyznać, że świetnie wywiązują się ze swoich zadań. Za co szczerze dziękuję. To w dużej mierze ich tytaniczna praca i codzienna walka sprawiają, że polski system walki z pandemią cały czas jest wydolny i może działać dalej.
Czego wojsko nauczyło się w czasie pandemii?
Bardzo wielu rzeczy, a trzeba zaznaczyć, że sprawdzian i proces analizy wniosków ciągle trwają. Już teraz zauważalna jest na pewno zdolność szybkiego i elastycznego dostosowywania się do dynamicznie zmieniającej się sytuacji i skutecznego działania w czasie kryzysu. Wielu z nas dopiero teraz zobaczyło, jak ważne są sprawnie zaplanowany system łączności oraz zastępowalność w strukturze organizacji. Każdy szczebel dowodzenia, wszystkie instytucje i jednostki wojskowe musiały odnaleźć się w warunkach permanentnego kryzysu, równocześnie zapewniając ciągłość funkcjonowania. Chodzi przede wszystkim o krytycznie ważne dla naszej obronności zdolności mobilizacyjne i gotowość bojową. W tych dziedzinach nie ma mowy o pauzach czy długotrwałym zawieszeniu szkoleń. Kompromis musiał dotyczyć jedynie tego, w jakim stopniu można niektóre szkolenia ograniczyć czy zmodyfikować. Tylko nieliczne zdecydowaliśmy się przełożyć.
Przez ostatnie miesiące cały czas były także realizowane programy modernizacji technicznej Wojska Polskiego. Do jednostek regularnie trafiało nowe wyposażenie.
Modernizacja techniczna to jeden z moich priorytetów. Dążę do tego, aby Wojsko Polskie miało do dyspozycji sprzęt nowoczesny i najwyższej jakości. Zazwyczaj jest on jednak bardzo drogi, więc staramy się dysponować budżetem modernizacyjnym rozważnie, a jednocześnie perspektywicznie. Cieszy to, że pula finansowa na nowe zakupy systematycznie wzrasta. Jeśli chodzi o ten wskaźnik, jesteśmy jednym z liderów Sojuszu Północnoatlantyckiego. Już wydajemy na obronność znacznie powyżej wymaganych w NATO 2% PKB, a za kilka lat osiągniemy 2,5%. Tylko tak możemy utrzymać niezbędne zdolności odstraszania i odgrywać w regionie rolę lidera pod względem podejścia do bezpieczeństwa. Od kilku lat nie ma tygodnia czy miesiąca bez ogłoszenia większych lub mniejszych dostaw dla armii. Czuję satysfakcję zarówno w chwili, gdy wręczam kluczyki np. do raków, popradów czy krabów, jak i wtedy, kiedy mogę przekazać informacje, że do wojska trafi ultranowoczesny system obrony powietrznej Patriot, niewidoczny dla radarów samolot F-35 czy długo wyczekiwany system HIMARS.
Które z zawartych w 2020 roku kontraktów uważa pan za najważniejsze?
Zakupem przełomowym, wręcz skokiem w przyszłość, jest umowa na F-35. 32 sztuki tych samolotów będą w stanie realnie umocnić pozycję Polski w działaniach odstraszających i obronnych. To nowe zdolności, bo F-35 to więcej niż samolot – to wielozadaniowa platforma i centrum zbierania oraz przetwarzania danych. Dzięki technologii stealth może niewykryty operować nad wrogim terytorium. W przyszłości te maszyny stworzą z patriotami i HIMARS-ami kompleksowy system, który zapewni naszemu wojsku zwiększone możliwości rozpoznawcze, obronne, a w razie potrzeby także uderzeniowe. To zdecydowanie zła wiadomość dla potencjalnego agresora oraz doskonała dla Polski.
2020 rok to jednak nie tylko F-35. Udało nam się podpisać wiele ważnych umów z polskim przemysłem obronnym, m.in. kolejną już z konsorcjum spółek Polskiej Grupy Zbrojeniowej – Hutą Stalowa Wola i Rosomakiem – na zakup pięciu kompanijnych modułów ogniowych Rak, inną na dostawę 60 egzemplarzy specjalnej wersji rosomaka do przewozu obsług przenośnych zestawów przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike. Do naszych jednostek trafiają kolejne transze nowego sprzętu, jak np. pojazdy Aero dla spadochroniarzy i karabinki Grot. To świetny, sprawdzony i – co ważne – polski sprzęt. Trwają też dostawy samochodów Ford Ranger XLT.
Globalna pandemia nie ominęła jednak przemysłu zbrojeniowego. Czy wywołane nią turbulencje wpłynęły na harmonogramy dostaw nowego uzbrojenia do Wojska Polskiego?
Epidemia nie oszczędza nikogo i ma wpływ na gospodarki na całym świecie. Dotknęła również przemysł zbrojeniowy, ale muszę przyznać, że nie notujemy poważniejszych opóźnień. Te, które się zdarzają ze względu na oczywiste ograniczenia w halach produkcyjnych i logistyce, staramy się traktować z dużą dozą zrozumienia. Mogę zapewnić, że sprzęt sprawnie trafia do polskich jednostek wojskowych. Żołnierze odbierają nowe poprady, kraby, bieliki, mustangi, ale również zmodernizowane leopardy i wyremontowane T-72. Pod tym względem rok 2020 można uznać za naprawdę dobry.
Gdyby miał pan wskazać trzy najważniejsze wyzwania, jakie czekają Wojsko Polskie w rozpoczynającym się 2021 roku, to co by to było?
Żołnierze będą wykonywać zadania związane z walką z pandemią do ostatniego dnia, do kiedy to będzie potrzebne. To jest cel na najbliższe miesiące. Dla mnie, dla wojska, dla wszystkich. Najbliższy rok to, mam nadzieję, będzie też dynamiczny czas wychodzenia ze stanu epidemii i powrotu do normalnego funkcjonowania. Dla naszych sił zbrojnych także czas intensywnego szkolenia i ćwiczeń, również tych z udziałem rezerw. Czeka nas przede wszystkim „Dragon”, podczas którego certyfikacji podda się dowództwo 18 Dywizji Zmechanizowanej.
Chciałbym, aby w 2021 roku rzeczywistych kształtów zaczęła nabierać Agencja Uzbrojenia. Zależy mi na tym, żeby wreszcie uporządkować kwestie zakupów dla wojska. Agencja ma właśnie odgrywać rolę nadrzędną – koordynatora, który oprócz wszystkich kwestii analitycznych, prawnych, przetargowych i zakupowych, będzie również nadzorował cały cykl życia sprzętu. Jest ona również potrzebna ze względu na planowane kolejne – podkreślam, że krytycznie ważne – umowy dla wojska. Przede wszystkim chodzi tu o obronę powietrzną – drugą fazę programu średniego zasięgu „Wisła” oraz program krótkiego zasięgu „Narew”. Nie zapominamy również o okrętach podwodnych dla marynarki wojennej i programach śmigłowcowych.
W niedawnym sondażu Wojsko Polskie zostało przez Polaków najlepiej ocenione jako instytucja. To wymierny sukces naszych wspólnych działań. Mam nadzieję, że w najbliższym roku ta pozycja zostanie umocniona.
Szersza wersja wywiadu z ministrem obrony narodowej na portalu polska-zbrojna.pl.
autor zdjęć: st. szer. Wojciech Król/CO MON
komentarze