„Serce i dusza Wojskowego Instytutu Wydawniczego”. „Bardzo dobry człowiek, każdemu życzliwy, odpowiedzialny, perfekcjonista w swej dziedzinie”. Tymi słowy żegnamy dziś Józefa Miałkowskiego, byłego oficera Wojska Polskiego, wieloletniego głównego księgowego WIW, który dziś w nocy przegrał walkę z koronawirusem.
– Bardzo trudno przychodzi mi mówienie o panu Józefie w czasie przeszłym. Poznaliśmy się w 2016 roku, kiedy rozpoczynałem pracę w Wojskowym Instytucie Wydawniczym. Od razu urzekł mnie swoją fachowością. Był nie tylko głównym księgowym, ale także szefem Wydziału Wsparcia. I to wsparcie otrzymywałem od niego codziennie, nie tylko w sprawach zawodowych, bo obdarzył mnie swoją przyjaźnią – mówi Maciej Podczaski, dyrektor Wojskowego Instytutu Wydawniczego. – Bardzo dobry człowiek, każdemu życzliwy, odpowiedzialny, perfekcjonista w swej dziedzinie, zawsze aktywny. Panie Józefie, będzie nam Pana brakowało... – dodaje Izabela Borańska-Chmielewska, redaktor naczelna miesięcznika „Polska Zbrojna”.
Józef Miałkowski przez wiele lat był oficerem Wojska Polskiego, zajmował się przede wszystkim księgowością. Odpowiadał za sprawy finansowe jednostek, w których służył, a także Departamentu Infrastruktury, Zakładu Inwestycji Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, a w końcu Redakcji Wojskowej. To także on przekształcił ją w instytucję kultury, tym samym stworzył Wojskowy Instytut Wydawniczy, którego przez wiele lat był głównym księgowym. – To świetny, ceniony fachowiec. Doświadczenie i niezbędny w tej dziedzinie formalizm łączył z dużym urokiem osobistym. Znakomicie nam się współpracowało, lubiliśmy się. Trzymał dyscyplinę finansową w sposób przejrzysty i profesjonalny, co każdej instytucji daje duże poczucie bezpieczeństwa – wspomina Anna Putkiewicz, redaktor naczelna portalu polska-zbrojna.pl i kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”. – Księgowy powinien się kojarzyć ze „szkiełkiem i okiem” i owszem to był przypadek pana Józefa. Ale on był także sercem i duszą naszego Instytutu. Trzymał rękę na pulsie, wiedział, co się dzieje w każdym z działów. Można też było ukuć powiedzenie, że „na kłopoty – Miałkowski” – dodaje.
Podobnie Józefa Miałkowskiego wspomina Elżbieta Toczek, kierowniczka Wydziału Zamówień Publicznych i Zasobów Majątkowych WIW. – Gdy pojawiał się jakiś problem, to do niego kierowali się wszyscy. Pan Józef zawsze wiedział, co należy zrobić, mało tego, starał się sam wszystkiego dopilnować. Na przykład, gdy w WIW montowany był światłowód, to wchodził na dach, schodził do piwnic, bo wszystko miało być zrobione jak należy – zaznacza. – Zawsze był świetnie ubrany, cechowała go też wysoka kultura osobista i opanowanie. Nigdy nie podniósł na nikogo głosu, bardzo dbał też o swoich pracowników i to nie tylko o komfort pracy. Żywo interesował się tym, co dzieje się w ich życiu, a w razie konieczności starał się pomóc – dodaje.
Latem Piotr Zarzycki, kierownik Wydziału Marketingu i Promocji, i Natalia Ekiert-Zarzycka z Wydziału Kadrowo-Organizacyjnego gościli księgowego na swoim ślubie i weselu. – Pan Józef prawie cały wieczór spędził z małżonką na parkiecie. Niejeden gość był zaskoczony, że mimo wieku ma tak świetną kondycję – wspomina Piotr Zarzycki. – Bawił się z nami do późna. Pewnie zostałby jeszcze dłużej, ale jak mówił, musi wypocząć, bo następnego dnia z samego rana miał trening tenisa – dodaje Natalia.
Aktywność fizyczna była bardzo ważnym elementem życia Józefa Miałkowskiego. Kiedy pojawiła się taka możliwość, brał udział w różnych imprezach sportowych – Biegu Powstania Warszawskiego, Niepodległości czy Tropem Wilczym. Często na starcie stawiał się ze swoją rodziną. Jednak sportem, który szczególnie ukochał, był tenis. Nie tylko grał regularnie, swoją pasją zaraził także wnuczkę. – Pan Józef woził ją na treningi i był jej najwierniejszym kibicem – wspomina Elżbieta Toczek.
Józef Miałkowski był człowiekiem głęboko wierzącym. Angażował się w życie Kościoła. Często, jeszcze przed pójściem do pracy, uczestniczył w mszy świętej. Anna Putkiewicz wspomina, że to właśnie on podczas redakcyjnych spotkań wigilijnych przypominał właściwy kontekst uroczystości. – Na zawsze zostaną mi w pamięci sceny, kiedy przez ostatnie lata przed podzieleniem się opłatkiem to właśnie pan Józef odczytywał przygotowany fragment Ewangelii. To z jego inicjatywy 1 października została odprawiona msza święta w intencji śp. Dariusza Kacperczyka, wieloletniego dyrektora Wojskowego Instytutu Wydawniczego. Nikomu wówczas nie przyszło do głowy, że kilka tygodni później będziemy żegnać pana Józefa – dodaje.
Redaktor naczelna wspomina także, że jeszcze kilkanaście dni temu rozmawiała z nim przez telefon. – Zadzwoniłam z pytaniem, jak się czuje. Usłyszałam w odpowiedzi żartobliwe, choć słabym głosem wypowiedziane: „Nie ma się czym chwalić”. Wierzyliśmy, że da radę, że pokona chorobę. Był przecież energiczny, aktywny sportowo..., a poza tym był... niezbędny – mówi. Natomiast Elżbieta Toczek ostatni raz widziała się z głównym księgowym na początku października, kiedy nasza redakcja przygotowywała się do przejścia w tryb pracy zdalnej. – Zostawił na biurku telefon. On cały czas tam leży, obok idealnie ułożonych dokumentów i zdjęcia najmłodszego wnuka, Kubusia. Tak jakby za chwilę pan Józef miał po niego wrócić. Wiedzieliśmy, że chorował, ale chyba nikomu nie przyszło do głowy, że to może skończyć się tragicznie. Niby mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale nie wyobrażam sobie, aby ktoś inny miał zasiąść w jego fotelu – zaznacza.
Za swoją wieloletnią pracę Józef Miałkowski był wielokrotnie odznaczany. Otrzymał m.in. Złoty Krzyż Zasługi, a także złote medale „Siły Zbrojne w Służbie Ojczyzny” i „Za Zasługi dla Obronności Kraju.
– Drogi Józefie! Nie mówię żegnaj, mówię do zobaczenia... – mówi Maciej Podczaski.
autor zdjęć: arch. PZ

komentarze