#ObliczaArmii - Służba wojskowa wymaga poświęcenia, zaangażowania, nierzadko uporu i konsekwencji w dążeniu do wyznaczonych celów. Te same cechy musi mieć także sportowiec, który chce osiągać sukcesy i zdobywać najwyższe laury. Być może właśnie dlatego tak wielu ludzi w mundurach czynnie uprawia różne dyscypliny sportu, często osiągając w nich poziom mistrzowski.
Wojsko wspiera sportowców
Te postacie zna każdy miłośnik sportu. Nie każdy jednak wie, że wszyscy byli lub są żołnierzami Wojska Polskiego. Kolarz Tadeusz Mytnik, jeździec Jan Kowalczyk, zapaśnik Józef Tracz, zapaśnik Andrzej Wroński, szablistka Aleksandra Socha, zapaśnik Damian Janikowski, biathlonistka Krystyna Guzik, lekkoatletka Marika Popowicz, pięcioboistka Oktawia Nowacka, lekkoatleta Dariusz Kuć, pływaczka Anna Dowgiert, judoczka Daria Pogorzelec, biegacz Henryk Szost, florecistka Sylwia Gruchała, florecistka Martyna Synoradzka, szpadzista Radosław Zawrotniak, lekkoatleta Piotr Małachowski czy tyczkarz Paweł Wojciechowski. Wszyscy oni, zdobywając medale, rozsławiają nie tylko Polskę, ale także polskie siły zbrojne. Po medale sięgają na igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach i pucharach świata, gdzie rywalizują z najlepszymi światowymi sportowcami. Laury zdobywają też podczas wojskowych imprez. Z zakończonej kilka dni temu VI Letniej Olimpiady Wojskowej w południowokoreańskim Muonyang licząca 125 osób reprezentacja wróciła z 42 medalami. Cztery lata temu, na igrzyskach w Rio de Janeiro, wywalczyliśmy o jeden medal więcej.
Żołnierze sportowcy, którzy swoją dyscyplinę sportu uprawiają wyczynowo, wielokrotnie podkreślali, że mogą to robić dzięki wsparciu wojska. Etat w armii daje im szansę stabilizacji zawodowej, która pozwala skupić się na sporcie. Wielu z nich, już po zakończeniu kariery zawodniczej, kontynuuje służbę. Przykładem tego jest świetny zapaśnik i olimpijczyk st. chor. sztab. Józef Tracz, który jeszcze kilka lat temu zdobywał medale dla Polski. Dziś jako trener ma ogromny udział w sukcesach medalowych swojego podopiecznego kpr. Damiana Janikowskiego. Przykład Józefa Tracza pokazuje, że wśród sportowców jest naprawdę duże grono tych, którzy służbę wojskową traktują poważnie, a z armią związali się na długie lata, wykraczające poza okres kariery zawodniczej.
Sport nie tylko dla zawodowców
Sport powszechny w wojsku pozwala nie tylko zbudować formę i utrzymywać sprawność fizyczną potrzebną do wykonywania codziennych obowiązków. Dla wielu jest też sposobem na rozładowanie emocji czy kształtowanie osobowości. O korzyściach z uprawiania sportu nie trzeba przekonywać nikogo, kto był na zagranicznej misji. Tam pobyt na siłowni stanowił często jedyną bądź jedną z niewielu atrakcji w czasie wolnym. Z czasem grono stałych bywalców siłowni czy biegaczy systematycznie rosło.
Zwiększające się zainteresowanie rywalizacją sportową widać również w kraju. Wielu żołnierzy, wykonując na co dzień swoje obowiązki, znajduje czas na uprawianie sportu. Przykładem może być kpr. Eliasz Jankowski z 10 Brygady Kawalerii Pancernej, dowódca drużyny rachunkowej w baterii artylerii samobieżnej, który kilka miesięcy temu został mistrzem Polski w kickboxingu. Takich pasjonatów jest znacznie więcej. Wśród nich jest płk Szymon Koziatek, do niedawna żołnierz Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, który specjalizuje się w ultradługich wyścigach rowerowych. W tym gronie znajduje się również gen. bryg. pil. Dariusz Wroński, który będąc jeszcze w czynnej służbie – jako pierwszy generał – wziął udział w biegu na Monte Cassino.
Pół tysiąca żołnierzy w Biegu Niepodległości
Żołnierzy, którzy czynnie uprawiają sport, jest bardzo wielu. Są wśród nich zarówno szeregowi, jak i generałowie. Widać ich na trasach maratonów, półmaratonów, w biegach na orientację, zawodach pływackich. Warto przypomnieć, że w ubiegłorocznym Biegu Niepodległości drużyna resortu obrony narodowej liczyła 100 zawodników, wśród których był podsekretarz stanu Robert Kupiecki. A w tegorocznej edycji zamierza wystartować ponad 500 żołnierzy.
Współzawodnictwo sportowe w armii odgrywa ważną rolę. Kształtuje charakter, pozwala przełamywać własne bariery i ograniczenia. Zdecydowana większość żołnierzy uprawia sport nie dla medali i tytułów. Robi to dla siebie. Cieszy fakt, że z każdym rokiem rośnie nie tylko liczba zdobywanych tytułów na sportowych imprezach rangi mistrzowskiej, ale też coraz lepsze są wyniki z corocznego egzaminu sprawności fizycznej. Jeszcze parę lat temu częstym zjawiskiem było unikanie zajęć z wychowania fizycznego. Dziś nikogo nie dziwi poranna zaprawa, którą prowadzi dowódca jednostki niezależnie od tego, jaki ma stopień wojskowy.
Na uznanie zasługują wszyscy wojskowi sportowcy. Zarówno ci, którzy uprawiają sport na profesjonalnym poziomie, jak i ci, którzy robią to dla przyjemności. Pierwsi pozwalają nam, widzom, odczuwać dumę, zwłaszcza gdy w czasie ceremonii wręczania medali na imprezach najwyższej rangi rozbrzmiewają dźwięki „Mazurka Dąbrowskiego”. Równie dumni możemy czuć się wówczas, gdy w biegu przełajowym lub ulicznym zwycięża żołnierz niebędący zawodowcem. Cieszmy się z sukcesów żeglarzy, wspinaczy skałkowych, judoków, zawodników sztuk walki. Każdy ich sukces jest w jakimś stopniu sukcesem wojska, które godnie reprezentują. Wojskowych sportowców, tych wyczynowych i tych, którzy sport uprawiają dla przyjemności, łączą nieodmiennie dwie pasje: ta do sportu i ta do munduru.
komentarze