Film o walkach, które polscy żołnierze stoczyli w irackiej Karbali, zaskoczy widza wiernością szczegółów czy ludzkich relacji – pisze Piotr Bernabiuk we wrześniowym miesięczniku „Polska Zbrojna”. W swojej recenzji publicysta podkreśla, że choć rzecz jest o bohaterstwie, to obraz nie jest „wygłaskany”. A młodym widzom wyjaśnia, dlaczego w filmie zobaczą honkery wzmacniane… deskami.
Obraz Krzysztofa Łukaszewicza opowiada o losach żołnierzy z II zmiany PKW, którzy wiosną 2004 roku podczas powstania bojowników szyickiego przywódcy Muktady al-Sadra bronili ratusza w irackim mieście Karbala. Walki o City Hall trwały trzy doby.
Film, którego premiera odbędzie 11 września, widział już Piotr Bernabiuk, publicysta „Polski Zbrojnej”. We wrześniowym numerze miesięcznika nie można przeoczyć jego recenzji. „Chociaż oglądając ten obraz, giniemy co rusz w bitewnym zamęcie, a taktyka chwilami zostaje podporządkowana fabule, widza zapewne zaskoczy wierność szczegółom, prawdziwość zachowań, gestów, relacji międzyludzkich. Nic tu nie jest wygłaskane. Nie brakuje męstwa, gotowości do poświęcenia, oddania sprawie… Ale jest też cwaniactwo, przekręty, a przy tym zamiatanie grubszych, a niewygodnych spraw pod dywan, jak chociażby nałożenie na operację kilkuletniej klauzuli milczenia” ¬ – pisze Bernabiuk.
Publicysta podkreśla, że choć film nie jest wiernym odzwierciedleniem wydarzeń z 2004 roku, to odbiera się go jako dokument, historię opowiedzianą przez ppłk. Grzegorza Kaliciaka (pierwowzór kpt. Kalickiego) i jego żołnierzy z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej.
Autor recenzji nie zapomina też o młodych widzach, a szczególnie żołnierzach, którzy nie pamiętają początków operacji irackiej i może ich dziwić w filmie widok bojowych honkerów wzmacnianych deskami. „To nie jest do końca element satyryczny” – pisze Bernabiuk. I wyjaśnia: „Wtedy nie było jeszcze samochodów opancerzonych, latania śmigłowcami w nocy, wsparcia snajperów, rozwiniętego ratownictwa pola walki czy opieki psychologicznej na obecnym poziomie. Nie było wielu rozwiązań, które dziś, po operacjach irackiej i afgańskiej, stały się oczywistością”.
Ale, żeby nie było tak idealnie… „Jak już chciałoby się koniecznie powybrzydzać, to znakomicie grający Kalickiego Bartłomiej Topa nie wygląda na kapitana, lecz sprawia wrażenie naruszonego zębem czasu pułkownika” – zauważa autor. Za to świetny i wręcz wzruszający jest – jego zdaniem – wątek sanitariusza Kamila Marca (Antoni Królikowski), „dzieciaka w mundurze, który zaczyna służbę na wojnie od porażki, a wraz z rozwojem akcji wyrasta na bohatera”.
Na koniec – po żołniersku: „Na >>Karbalę<< żołnierze powinni pomaszerować w szyku. Wszyscy, od szeregowego do generała, bo odnajdą tam siebie” – podsumowuje Piotr Bernabiuk. Bo film zmusza do głębokiej refleksji nad sensem służby, nad realiami wojny, nad naturą ludzką.
Producentem „Karbali” jest Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, koproducentami są Agora SA, TVP SA, studio postprodukcyjne Orka oraz bułgarski Miramar Films. Film jest współfinansowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej i Bulgarian National Film Center.
Więcej o filmie „Karbala” przeczytacie we wrześniowym miesięczniku „Polska Zbrojna”.
autor zdjęć: Robert Pałka/materiały prasowe WFDIF/Next Film
komentarze