Major Piotr Głąb przez ostatni rok spędził w powietrzu ponad 600 godzin. Podobnego wyniku nie osiągnął żaden z pilotów Sił Powietrznych. – To zawodowiec. W lotnictwie o takich ludziach mówimy: czuje samolot i doskonale trzyma się powietrza – opowiada por. Rafał Mróz, kolega majora z krakowskiej 8 Bazy Lotnictwa Transportowego.
Zdobył już odznakę pilota klasy mistrzowskiej, jest instruktorem i pilotem doświadczalnym. Ale to właśnie miniony rok był dla majora Piotra Głąba szczególny. Osiągnął największy „nalot” – 623 godziny w powietrzu. Najlepsi przez rok latają po 400 godzin. Jest też inny powód.
– Kilka miesięcy temu znalazłem się w najgroźniejszej sytuacji lotniczej w moim życiu – opowiada major. Pilotował samolot pasażersko-transportowy. Lecieli do Bukaresztu. Na pokładzie poza trzyosobową załogą było jeszcze kilka osób. Nad Rumunią złapała ich burza. Niespodziewanie rozległ się potężny huk. W samolot M-28 B/PT w wersji Glass Cockpit uderzył piorun. Po natychmiastowym sprawdzeniu urządzeń okazało się jednak, że są one sprawne. Załoga uznała, że może kontynuować lot. Mjr Głąb szczęśliwie posadził samolot na płycie lotniska.
Z lotnictwem związany jest od 1986 roku. Wówczas rozpoczął naukę w Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej w Dęblinie (dzisiejsza WSOSP). Po promocji trafił do 8 Bazy Lotnictwa Transportowego w Krakowie, gdzie służy do tej pory. Dziś jest zastępcą dowódcy 12 eskadry.
Przewożąc ludzi i wojskowy sprzęt, major lata po całej Europie. Pracuje także jako instruktor. Uczy pilotażu młodych lotników, którzy trafiają do jednostki zaraz po studiach w Dęblinie albo przygotowują się do lotów na nowym typie samolotów.
– Musimy przekazywać wiedzę następcom, żeby miał kto latać, gdy stara kadra odejdzie już ze służby. W lotnictwie to niezwykle ważne, żeby piloci dzielili się umiejętnościami – mówi mjr Głąb.
Podopieczni chwalą go. – Jest bardzo opanowany i spokojny, imponuje wszystkim swoją wiedzą. Mnie przygotowywał do lotów na wszystkich wersjach M-28 – mówi kpt. pilot. Robert Bogusz.
Transport i szkolenia to jednak nie wszystko. Mjr Głąb wiele godzin poświęca także na loty doświadczalne. Na pokład samolotu zabiera specjalistyczny sprzęt pomiarowy i żołnierzy, którzy z powietrza kontrolują pracę naziemnych urządzeń nawigacyjnych. Kontrolują m.in. systemy wspomagania lądowania, światła podejścia. Piloci czasami wykonują aż kilkanaście podejść do lądowania, zanim aparatura potwierdzi, czy dane urządzenie na wojskowym lotnisku działa poprawnie.
– Sprawdzenie urządzeń nawigacyjnych to trudne zadanie. Podczas podchodzenia do lądowania nie możemy używać autopilota, wszystko robimy ręcznie – wyjaśnia major.
Obecnie lata najnowszą wersją Bryzy – M-28 B/PT Glass Cockpit. Wcześniej pilotował kilkanaście różnych samolotów, między innymi: Zlin 42 i 142, PZL 104 Wilga, TS-11 Iskra, SB Lim 2, Lim 6 bis, An-2 oraz wszystkie wersje M-28. W swojej lotniczej karierze spędził w powietrzu 5665 godzin.
Jak się bije rekordy w lotnictwie? Mjr Głąb przyznaje, że wymaga to nieustannego doskonalenia się i dużej odporności na stres. Każdy lot trzeba przygotowywać tak, jakby był tym pierwszym.
Podkreśla jednak, że służba w powietrzu daje też szanse poznać nowe, ciekawe miejsca. Najbardziej lubi latać do Wilna, Rzymu i do Skandynawii. Po pracy najchętniej spędza czas z rodziną, z którą razem chodzą na mecze piłki nożnej.
Sylwetki najlepszych polskich pilotów tylko na portalu polska-zbrojna.pl.
Najlepszy pilot, który latał z VIP-ami |
Kobieta za sterami myśliwca MiG-29 |
Najlepszy na skrzydłach „Jastrzębi” |
autor zdjęć: arch. prywatne
komentarze