Takie imprezy jak olimpiada wymagają nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa. Nic więc dziwnego, że oprócz licznego grona polskich sportowców w Paryżu swoich reprezentantów mają też Siły Zbrojne RP. Dbają o to, by podczas igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich nie doszło do niebezpiecznych incydentów.
Najważniejsza sportowa impreza czterolecia stanowi ogromne wyzwanie organizacyjne i logistyczne. Także w kwestiach ochrony, bo tysiące sportowców i miliony kibiców, spędzających czas na dziesiątkach aren muszą mieć poczucie bezpieczeństwa. Dlatego przedstawiciele francuskich władz tuż przed rozpoczęciem XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich informowali, że w kwestii zabezpieczenia największego sportowego wydarzenia na świecie współpracują z 40 krajami.
Bezpieczne Igrzyska
Wśród licznych sił bezpieczeństwa działających podczas igrzysk są również przedstawiciele Sił Zbrojnych RP. Polski Kontyngent Wojskowy „Olimp” rozpoczął swoją misję pod koniec czerwca. Jest on odpowiedzialny nie tylko za bezpieczeństwo podczas igrzysk olimpijskich, lecz także w czasie XVII Letnich Igrzysk Paraolimpijskich, które również odbędą się na paryskich arenach. – O wsparcie zabezpieczenia tych dwóch imprez wystąpiła strona francuska. To ogromne przedsięwzięcie, dlatego organizatorzy często zwracają się z prośbą o pomoc do swoich sojuszników. Nikt bowiem nie posiada takich sił, żeby użyć ich raz na cztery lata do jednej operacji. Stąd pojawiły się międzynarodowe grupy zadaniowe, które dbają o bezpieczeństwo w Paryżu – tłumaczy ppłk Jacek Goryszewski, rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
W polskim kontyngencie, stacjonującym w stolicy Francji, tak jak wśród sportowców, którzy rywalizują o olimpijskie medale, znaleźli się najlepsi z najlepszych. Główną siłę stanowią żołnierze z 2 Mazowieckiego Pułku Saperów i przedstawiciele Żandarmerii Wojskowej.
Dobrze przygotowani
– Wybieraliśmy spośród ponad 30 żołnierzy i psów służbowych wyszkolonych w zakresie poszukiwania materiałów wybuchowych. Szansę na wyjazd do Francji otrzymało ostatecznie kilkunastu wojskowych i osiem psów. To wybitni specjaliści, którzy gwarantują, że wszystkie zadania zostaną wykonane na najwyższym poziomie – mówi ppłk Damian Zalewski, dowódca PKW „Olimp”. – Nasze zespoły pracowały już przy największych wydarzeniach. Niektóre zabezpieczały Światowe Dni Młodzieży, doświadczenie zdobywały w kraju i poza jego granicami. Kryterium umiejętności i profesjonalizmu było dla nas tym najważniejszym – przyznaje ppłk Zalewski.
Wybrańcy przygotowania do misji rozpoczęli długo przed wyjazdem do stolicy Francji. Codzienną służbę przeplatały ćwiczenia, które miały pomóc zgrać zespoły i wypracować schematy potrzebne w codziennej pracy podczas igrzysk. – Polegały głównie na wyszukiwaniu (zapachów) różnych materiałów wybuchowych w obiektach sportowych o zróżnicowanej wielkości. Dlatego zajęcia odbywały się m.in. na stadionie Legii Warszawa, stadionie miejskim we Wrocławiu, ale też na stadionie w Nowym Dworze Mazowieckim – tłumaczy ppłk Zalewski. Żołnierze przeszli także szkolenia w Wojskowym Ośrodku Farmacji i Techniki Medycznej w Celestynowie
Nieocenione podczas przygotowań okazało się doświadczenie polskich żołnierzy, którzy brali udział w natowskiej misji „Distinguished Games” podczas igrzysk olimpijskich w Atenach, dokładnie 20 lat temu. To dzięki ich wskazówkom następcy mogli poznać specyfikę pracy podczas tego rodzaju sportowej imprezy. – Wiedzieliśmy, że nie jedziemy tam się uczyć, tylko wykonywać zadania bojowe. Dlatego zrobiliśmy wszystko, by jak najlepiej przygotować się do tej misji. Mieliśmy świadomość, że nawet najmniejszy błąd może kosztować bardzo dużo, stąd przygotowania musiały być odpowiednio zaplanowane i wieloaspektowe – mówi młodszy chorąży z Żandarmerii Wojskowej (na prośbę ŻW nie podajemy nazwisk żołnierzy pełniących służbę na misji), który pracował ze swoim poprzednim psem podczas XI zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie.
W międzynarodowym składzie
Polacy na co dzień współpracują z żołnierzami z kilkunastu państw NATO, które również przysłały nad Sekwanę zespoły z psami służbowymi. Pierwsze zadania realizowali wspólnie w wiosce olimpijskiej i w miejscach, gdzie gromadzi się najwięcej kibiców. – Sprawdzaliśmy apartamenty przygotowane dla sportowców. Następnie obiekty, na których rywalizują, aż w końcu flotę samochodową, która służy wszystkim, poczynając od sportowców, a na VIP-ach zaproszonych na igrzyska kończąc. Wykonywaliśmy też zadania w samym sercu francuskiej stolicy, m.in. na placach Zgody, Warszawskim czy na nabrzeżu Sekwany – zaznacza młodszy chorąży.
– Wszystkie zadania wykonujemy w mniejszych grupach, w międzynarodowym składzie. Przeważnie współpracujemy z żołnierzami francuskimi, z którymi jesteśmy na co dzień zgrupowani – opowiada żołnierz z 2 Mazowieckiego Pułku Saperów. Część zadań polski kontyngent realizował wspólnie z żołnierzami z Legii Cudzoziemskiej. – Sprawdzali miejsca i zakamarki, które wskazały nasze psy, lub te, w które nie mogły one dotrzeć. Co ciekawe, wśród żołnierzy Legii Cudzoziemskiej spotkaliśmy kilku Polaków, którzy wybrali taką właśnie służbę – opowiada ppłk Damian Zalewski.
Specyfika służby
Polski kontyngent przyjechał do Francji z psami, głównie owczarkami belgijskimi, które potrafią wykrywać materiały wybuchowe. Specyfika ich pracy sprawia, że codzienne zadania muszą być dostosowywane do wielu czynników, chociażby pogodowych. – Każdy przewodnik wie najlepiej, na co stać konkretnego psa. W naszym przypadku inaczej będziemy pracować w cieniu, przy temperaturze 20°C i z wiatrem, a inaczej w bezwietrznej przestrzeni przy temperaturze 35°C, w pełnym słońcu. Dlatego odpowiednio dawkujemy pracę. Często pracujemy w półgodzinnych turach i robimy przerwę. W teamie jest jednak pięć–sześć psów, więc gdy jedne odpoczywają, do akcji wkraczają kolejne – wyjaśnia młodszy chorąży.
Zanim jednak polscy żołnierze rozpoczęli jakiekolwiek działania, ich czworonożnym towarzyszom potrzebna była aklimatyzacja. – Nie mogliśmy od razu przystąpić do wykonywania zadań. Nasze psy musiały przywyknąć do warunków panujących we Francji, oswoić się ze specyfiką klimatu i zapachów. To było niezbędne, by później mogły odpowiednio działać. Na miejscu mieliśmy więc szkolenia przyzwyczajające je do miejsca, w którym spędzą kolejne tygodnie – tłumaczy żołnierz z Żandarmerii Wojskowej.
100 metrów jak 10 kilometrów
Polski kontyngent od początku misji stacjonuje w bazie wojskowej Saint-Germain-en-Laye. Tu żołnierze przebywają na co dzień ze swoimi podopiecznymi. – Nasze psy wykonują codziennie ogrom zadań, dlatego muszą mieć odpowiednie miejsce do odpoczynku. Mają one tu zapewnioną całodobową opiekę weterynaryjną w pełnym zakresie – opisuje starszy kapral. Żołnierze przyznają, że olimpijska misja daje się czworonogom mocno we znaki. Nie chodzi o warunki pogodowe, bo one są podobne do tych w Polsce. – Męczące są natomiast same zadnia. Często pies, który przeszukał około 100-metrowy apartament, jest tak zmęczony, jakby przebiegł przynajmniej 10 km, a takich mieszkań musi przeszukać dziennie wiele. Każdy dzień pracy psy odczuwają bardzo mocno, co widać, kiedy są po służbie. Wtedy w zasadzie tylko śpią w kojcach i nie mają ochoty na żadną zabawę – mówi młodszy chorąży. Żołnierze podkreślają, że specyfika ich działań sprawia, że są na służbie 24 godziny na dobę. – Pracujemy w systemie zmianowym, czasem od rana, czasem od popołudnia do godzin późnowieczornych. Generalnie jednak połowę czasu poświęcamy na działania bojowe, a kolejną na opiekę nad psami – mówi ppłk Damian Zalewski. Dowódca Polskiego Kontyngentu Wojskowego „Olimp” przyznaje też, że żołnierze czuwają nad odpowiednim dawkowaniem codziennych zadań. – Każdy żołnierz zna swojego psa najlepiej i wie, co w danym momencie będzie dla niego najwłaściwsze. To on decyduje, czy potrzebny jest dłuższy odpoczynek, czy pies może podjąć służbę i w odpowiedni sposób wypełni powierzone mu zadania – tłumaczy ppłk Zalewski.
Żołnierze nie zapominają o polskich sportowcach. Przyznają, że po służbie zamieniają się w kibiców i ściskają kciuki za Biało-Czerwonych. – Zapewniamy bezpieczeństwo wszystkim sportowcom, ale kibicujemy oczywiście Polakom. Z racji naszych działań nie mamy zbyt wielu możliwości, żeby osobiście wspierać rodaków, ale cieszymy się z każdego sukcesu. Szczególną radość sprawiają nam jednak dobre wyniki sportowców żołnierzy, których w naszej kadrze olimpijskiej przecież nie brakuje – podkreślają jednogłośnie członkowie PKW „Olimp”.
autor zdjęć: Damian Zalewski/ PKW Olimp
komentarze