Mieli bronić się 12 godzin. Wytrwali 7 dni. – Mam nadzieję, że dla wielu widzów film będzie pozytywnym zaskoczeniem, bo jest to klasyczne love story o miłości do ojczyzny – podkreśla Paweł Chochlew, reżyser „Tajemnicy Westerplatte”. Film wchodzi do kin 15 lutego.
Michał Żebrowski w roli mjr. Henryka Sucharskiego.
Od początku filmowi „Tajemnica Westerplatte” towarzyszyły kontrowersje. Kilka lat temu, jeszcze zanim na planie padł pierwszy klaps, w prasie pojawiły się przecieki, że niektóre sceny (żołnierze piją wódkę, oddają mocz na portret naczelnego wodza Sił Zbrojnych), kalają pamięć obrońców polskiej placówki. Padły zarzuty, że to antypolski film.
– Przez myśl mi nie przeszło, aby kogoś opluwać i obrażać – mówi w rozmowie z portalem polska-zbrojna.pl reżyser Paweł Chochlew. Po niewielkich zmianach w scenariuszu i dużych w obsadzie (Bogusława Lindę grającego majora Henryka Sucharskiego zastąpił Michał Żebrowski) wiosną 2012 roku zakończyły się zdjęcia. – Mam nadzieję, że dla wielu widzów film będzie pozytywnym zaskoczeniem, bo jest to klasyczne love story o miłości do ojczyzny – podkreśla reżyser.
Jak na film wojenny przystało, w „Tajemnicy Westerplatte” nie zbrakło efektów batalistycznych: wybuchają cysterny, pada wystrzał z pancernika Schleswig-Holstein, Westerplatte jest bombardowane przez niemieckie samoloty, a z morza ostrzeliwane przez torpedowce. Jednak Paweł Chochlew tłumaczy, że chciał przede wszystkim pokazać dylematy, przed którymi musieli stanąć żołnierze i dowódcy. Major Henryk Sucharski, doświadczony oficer, wykonał już rozkaz utrzymania placówki przez 12 godzin i nie chciał skazywać swoich żołnierzy na pewną śmierć. Zamierzał poddać Westerplatte, bo wiedział, jaka sytuacja jest w kraju. Pochodzący ze szlachty kapitan Franciszek Dąbrowski to romantyk, który ani myśli się poddać, pragnie walczyć, zginąć za ojczyznę i poświęcić życie żołnierzy. Reżyser twierdzi, że nie chciał oceniać żadnej z tych postaw. Obie stworzyły mit Westerplatte. Gdyby był tylko major Sucharski, Westerplatte prawdopodobnie poddałoby się już drugiego dnia, a gdyby był tylko kapitan Dąbrowski, mielibyśmy zapewne drugie Termopile i ponad 200 żołnierskich grobów.
Chochlew wyreżyserował „Tajemnicę Westerplatte” na podstawie własnego scenariusza. Korzystał z różnych źródeł (m.in. z książki Melchiora Wańkowicza), ale przede wszystkim oparł się na publikacji Mariusza Borowiaka „Westerplatte. W obronie prawdy”, która drobiazgowo opisuje siedem wrześniowych dni w 1939 roku. Reżyser rozmawiał także z obrońcami półwyspu (m.in. z Ignacym Skowronem, kapralem Wojska Polskiego). Jak mówi, poznał fakty nieznane szerszej publiczności, które odbiegały od powtarzanej przez lata legendy, m.in. że major Sucharski przechodził załamanie nerwowe, że już drugiego dnia została podniesiona biała flaga, że doszło do puczu, w wyniku którego zostało przejęte dowodzenie placówką, a także że dezerterów na Westerplatte rozstrzelano. Picie alkoholu na warowni numer pięć pokazał już w filmie „Westerplatte” w 1967 roku Stanisław Różewicz; wówczas scena ta nie wzbudziła emocji.
Nie wszyscy historycy zgadzają się z przedstawionymi w filmie faktami. – Nie ma żadnych dowodów, że 2 września została wywieszona biała flaga – twierdzi dr Andrzej Drzycimski, zajmujący się historią II wojny światowej, i odsyła do ostatniego numeru „Przeglądu Wojskowo-Historycznego”, gdzie znaleźć można artykuł na ten temat. – Historia Westerplatte opisywana była dotychczas na podstawie emocjonalnych relacji Westerplatczyków. Nie ujmuję im prawa do własnych wspomnień, ale dla historyka nie jest to źródło. Westerplatte nadal czeka na opracowanie historyczne, dokumenty znajdują się zarówno w polskich, jak i niemieckich archiwach – mówi dr Drzycimski. Na przykład Archiwum Wojenne we Freiburgu ma dokumentację bombardowania Westerplatte 2 września – 32 dobrze zachowane zdjęcia.
Reżyser broni się, że nakręcił film fabularny, a nie dokument, film o ludziach, a nie pomnikach. – Opowiadam przejmującą historię, z którą może się identyfikować każdy widz, gdy trzeba podjąć decyzję, jak postąpić – podsumowuje Paweł Chochlew.
Inspiracją dla filmowców są nie tylko wydarzenia z okresu II wojny światowej. Na portalu polska-zbrojna.pl informowaliśmy o dwóch projektach opowiadających historie współczesnych misji polskich żołnierzy w Iraku i Afganistanie.
Polski film o Iraku – operacja City Hall
Z garstką żołnierzy ppłk Grzegorz Kaliciak przez kilka dni bronił miejskiego ratusza w Karbali. – Bywało, że musiałem osłaniać się ciałami zabitych rebeliantów – mówi portalowi polska-zbrojna.pl. Na kanwie tych wydarzeń powstaje film z Marcinem Dorocińskim w roli dowódcy kompanii rozpoznawczej. |
||
Zobaczyć Afganistan oczami żołnierzy
– Udało nam się zebrać unikalny materiał filmowy. Nikt wcześniej nie miał szansy kręcić tak blisko żołnierzy – mówi reżyser i scenarzysta Jan Pawlicki, który po miesiącu pobytu w bazie Ghazni zakończył zdjęcia do dokumentalnego filmu o misji afgańskiej „Nikt nie zostaje”. Razem z operatorem Wojciechem Filipczakiem wracają w sobotę z Afganistanu. |
autor zdjęć: Dariusz Krysiak, Ula Marchwiak, Martynas Vidzbelis
komentarze