Resort obrony przedstawił raport zespołu ds. oceny funkcjonowania tzw. podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Dokument liczy 790 stron i wskazuje liczne nieprawidłowości. – Zespół negatywnie ocenił działanie podkomisji smoleńskiej we wszystkich aspektach. Jeszcze dziś do prokuratury trafi 41 wniosków dotyczących naruszenia prawa – mówi wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.
Zespół do spraw oceny funkcjonowania tzw. podkomisji smoleńskiej, na czele której przez większość czasu stał Antoni Macierewicz, pracował od stycznia tego roku. Decyzja o powołaniu zespołu eksperckiego była jedną z pierwszych, jaką podjęło nowe kierownictwo resortu obrony narodowej. Wcześniej, w grudniu 2023 roku została rozwiązana podkomisja smoleńska.
Po dziesięciu miesiącach prac zespołu ogłoszono raport końcowy. O jego szczegółach mówili w czwartek wicepremier, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz, wiceminister obrony Cezary Tomczyk, przewodniczący zespołu płk Leszek Błach oraz powołani przez MON eksperci.
– Zadaniem zespołu nie było wyjaśnianie przyczyn wypadku lotniczego z 10 kwietnia 2010 roku, ale ocena prac podkomisji, która funkcjonowała w latach 2016–2023 roku. Zespół pod przewodnictwem płk. Błacha nie badał wypadku, a legalność, gospodarność, celowość i rzetelność działań podejmowanych przez podkomisję, której przewodniczył Antoni Macierewicz – stanowczo podkreślał Kosiniak-Kamysz. Poinformował, że przygotowany przez zespół raport końcowy liczy 790 stron. – Zespół negatywnie ocenia działanie podkomisji we wszystkich badanych aspektach. We wszystkich tych kryteriach wskazano naruszenia. Niemal 800 stron raportu stanowi podstawę do wyciągnięcia konsekwencji i działań organów ścigania – mówił wicepremier. Zapowiedział, że jeszcze dziś do prokuratury trafi 41 wniosków dotyczących naruszeń prawa. Większość z nich dotyczy byłego przewodniczącego podkomisji Antoniego Macierewicza i Mariusza Błaszczaka, byłego ministra obrony narodowej. MON zarzuca m.in. przekroczenie uprawnień w celu osiągania osobistych korzyści, niedopełnienie obowiązków, działanie wbrew przepisom ustawy o zamówieniach publicznych i o ochronie informacji niejawnych, fałszerstwa i zniszczenia samolotu.
– Katastrofa z 10 kwietnia 2010 roku jest jednym z najtragiczniejszych zdarzeń, które dotknęło całą Polskę (…). Katastrofa, która w pierwszych godzinach połączyła Polaków, już niedługo później przez wielu została wykorzystana do budowania podziału politycznego i społecznego, i w efekcie do wyniszczającej wojny wewnątrz społeczeństwa (…). Ten podział społeczny był wywołany celowo, a to zagraża bezpieczeństwu państwa polskiego – przekonywał szef MON-u. Przypomniał, że celem podkomisji Macierewicza miało być wyjaśnienie przyczyn katastrofy lotniczej i przedstawienie rekomendacji, by do takich zdarzeń nigdy już nie doszło. – Ten cel nie został osiągnięty przez podkomisję smoleńską w żaden sposób. Prawdziwy cel był inny. Chodziło o potwierdzenie hipotezy o wybuchu oraz dalsze pogłębianie podziału społecznego i niszczenie wspólnoty narodowej – mówił Kosiniak-Kamysz.
Przewodniczący monowskiego zespołu płk Błach tłumaczył, że pracujący pod jego kierunkiem eksperci kierowali się zasadami „celowości, efektywności, gospodarności, zasadności, prawidłowości i legalności podejmowanych przez podkomisję działań”. – Postawione przed nami zadania wymagały rzetelnej i dogłębnej analizy wielu tysięcy stron dokumentów przekazanych nam z różnych instytucji. Przeanalizowaliśmy i oceniliśmy ponad 180 tys. stron dokumentów jawnych, ponad 14,5 tys. dokumentów finansowo-księgowych, ponad 7,5 tys. dokumentów niejawnych oraz ponad 15 TB danych – poinformował oficer.
Kierownictwo MON-u wyliczyło szereg nieprawidłowości dotyczących działania podkomisji smoleńskiej. Wspomniano o jej rekordowych kosztach. Jak podał wiceminister Cezary Tomczyk, funkcjonowanie podkomisji kosztowało Skarb Państwa 81,5 mln złotych. W tym 47 mln to koszt zdewastowanego Tupolewa. Niemal 17 mln podkomisja wydała na ekspertyzy, 12,5 mln pochłonęły wynagrodzenia (rekordziści zarobili niemal 900 tys. złotych), milion zaś kosztowała ochrona Antoniego Macierewicza.
Mówiono o zniszczonych lub zgubionych przez podkomisję smoleńską dowodach. Pięć elementów Tupolewa zostało zniszczonych, a 19 zgubiono.
Uwagę poświęcono także ekspertom, którzy zasiadali w podkomisji. Jak mówił wiceminister Tomczyk, były to osoby, które nie miały żadnego doświadczenia w zakresie badania wypadków lotniczych. – Muzykolog, akustyk, psycholog i Antoni Macierewicz, który jest historykiem – wyliczał Tomczyk. Podkomisja zawierała umowy z ekspertami, którzy „wiedzę zdobywali w internecie, m.in. po rozmowach z blogerami”. Wiceminister odnosząc się do przyczyn katastrofy i manipulowania faktami przez przewodniczącego podkomisji smoleńskiej przywołał archiwalną wypowiedź Macierewicza, który twierdził, że „nie było uderzenia skrzydła w brzozę” , a następnie przedstawił szczegóły sześciu analiz przygotowanych dla podkomisji smoleńskiej przez ekspertów zagranicznych. Chodzi tu m.in. o ekspertyzę opracowaną przez National Institute for Aviation Research (NIAR), Arnolda Franka Taylora, Christophera Protheroe. – Byli to jedyni eksperci, którzy legitymowali się badaniem katastrof, więc ich znaczenie jest ogromne – powiedział Tomczyk. Jak argumentował wiceminister, wszystkie te ekspertyzy dowodzą, że przyczyną katastrofy było uderzenie skrzydła samolotu w brzozę, a to podważa powtarzaną przez Macierewicza hipotezę o eksplozji na pokładzie Tupolewa. Polityk wskazał, że przewodniczący podkomisji smoleńskiej manipulował ekspertyzami, zmieniał fakty i dopasowywał je do swojej tezy. – Nie da się przy pomocy kłamstwa udowodnić prawdy. Dlatego tak długo trwały prace podkomisji Macierewicza, dlatego też co chwilę pojawiali się nowi eksperci. Celem Macierewicza było, aby tego procesu nigdy nie zakończyć i by to służyło propagandzie i polityce – zaznaczył Tomczyk.
Cezary Tomczyk powołując się na dane Służby Kontrwywiadu Wojskowego ujawnił, że w 2020 roku Antoni Macierewicz spotkał się z Rosjaninem Aleksandrem Głaskowem i otrzymał od niego dane dotyczące katastrofy pod Smoleńskiem. O tym fakcie Macierewicz informował SKW dopiero po pięciu dniach. Wiceszef MON-u dodał, że w toku prac zespołu „został zidentyfikowany jeszcze przynajmniej jeden wymagający wyjaśnienia przypadek”. – Przez trzy lata Antoni Macierewicz kontaktował się z człowiekiem, którego prawdziwej tożsamości nie znał, dopuszczając go do informacji o działalności podkomisji smoleńskiej i sprawiając, że była możliwość kontaktu tego człowieka z ekspertami zagranicznymi – przekazał.
Wiceminister Tomczyk zaapelował, by nikt nad skandaliczną działalnością podkomisji smoleńskiej nie przeszedł do porządku dziennego. – To poważna historia, która musi mieć poważne implikacje jeśli chodzi o przyszłość. Jako obywatel liczę teraz na sprawiedliwość. To wszystko było kłamstwem za publiczne pieniądze i ktoś na tym zbijał kapitał polityczny – stwierdził.
Raport końcowy z prac zespołu ds. oceny funkcjonowania tzw. podkomisji smoleńskiej będzie opublikowany na stronach resortu obrony narodowej.
autor zdjęć: Krzysztof Niedziela/ CO MON
komentarze