Ewakuacja kapitanatu portu, wycofanie statków z Nabrzeża Francuskiego, zmiana godzin pracy Muzeum Emigracji – takie obostrzenia towarzyszyły dzisiejszej akcji usunięcia niewybuchu z basenu portowego w Gdyni. Nurkowie minerzy wydobyli pocisk z wody. Jutro zostanie on zniszczony na poligonie w Strzepczu.
Niewybuch został odkryty przez nurków z ekipy rozbudowującej fragment portu w Gdyni. Spoczywał kilka metrów od lądu, na głębokości 10 m. O znalezisku zostali powiadomieni nurkowie minerzy z 13 Dywizjonu Trałowców, którzy przeprowadzili rekonesans i ocenili, że obiekt należy usunąć. Termin akcji został wyznaczony na poniedziałkowy poranek. – Wcześniej musieliśmy ewakuować kapitanat portu, zamknąć Nabrzeże Francuskie oraz usunąć cumujące tam statki – wyjaśnia Aleksander Wicka z Zarządu Morskiego Portu Gdynia S.A. Dodatkowo gdyński magistrat przesunął rozpoczęcie pracy w sąsiednim Muzeum Emigracji i poprosił policję o zamknięcie pobliskiego ronda.
Prace rozpoczęły się przed ósmą rano. Na miejscu pojawiło się sześciu minerów, którzy do dyspozycji mieli łódź. Do portu przyjechali też specjaliści z 43 Batalionu Saperów z Rozewia. – Pod wodę zszedł nurek. Założył na niewybuch dwa stropy i przymocował je do liny, której koniec znajdował się na nabrzeżu. Następnie wrócił do łodzi, sam obiekt zaś wyciągnęliśmy na ląd – mówi mł. chor. Robert Łuczkowski z grupy nurków minerów 13 Dywizjonu Trałowców, który dowodził akcją. Jeszcze przed podjęciem niewybuchu w porcie zostały wyznaczone strefy bezpieczeństwa zamknięte dla osób postronnych. – Mieliśmy do czynienia z niemieckim pociskiem artyleryjskim kalibru 150 mm, którego masa to około 40 kg. Siła rażenia tego typu amunicji wynosi 100 m, ale odłamki mogą zostać rozrzucone na nieco większą odległość. Dlatego promień strefy określiliśmy na 500 m – wyjaśnia mł. chor. Łuczkowski. Już na nabrzeżu pocisk został przekazany saperom z Rozewia, którzy umieścili go w pojeździe Topola. Akcja trwała mniej więcej półtorej godziny. Po jej zakończeniu w porcie został przywrócony normalny ruch.
– Jutro przetransportujemy pocisk na poligon w Strzepczu i tam zdetonujemy – zapowiada st. chor. sztab. mar. Marcin Stańczyk, dowódca patrolu saperskiego nr 36. – Zwykle odbywa się to tak, że niewybuch umieszczamy w wykopanym uprzednio zagłębieniu i obkładamy kostkami trotylu. Masa ładunku zależy od wielkości obiektu, który mamy zamiar zdetonować. Następnie przysypujemy go ziemią. Wybuch jest inicjowany za pomocą impulsu radiowego – zaznacza st. chor. sztab. mar. Marcin Stańczyk.
Każdego roku saperzy z 3 Flotylli odbierają około 300 zgłoszeń. Kilkadziesiąt niewybuchów rocznie usuwają z kolei nurkowie minerzy z 13 Dywizjonu Trałowców. Operują oni we wschodniej części polskich wód Bałtyku, w portach, a także w głębi lądu – na rzekach i jeziorach. Za zachodnią część Polski odpowiada grupa nurków minerów z 12 Dywizjonu Trałowców.
W Gdyni i w jej okolicach na starą amunicję można natrafić stosunkowo często. Miasto jeszcze w latach dwudziestych ubiegłego wieku stało się główną bazą polskiej marynarki. W czasie okupacji Niemcy intensywnie korzystali zarówno z miejscowego portu wojennego, jak i cywilnego. W Gdyni urządzili ośrodek doświadczalny, gdzie były testowane między innymi torpedy. W latach 1942–1943 miasto trzykrotnie doświadczyło alianckich nalotów.
autor zdjęć: GNM 13.dTR
komentarze