Cmentarz Wojskowy na Powązkach w Warszawie to nekropolia o ogólnopolskim charakterze, która powinna być miejscem wiecznego spoczynku bohaterów, a nie komunistycznych dygnitarzy – mówi Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Dodaje, że powinien powstać projekt ustawy, który zabroni pochówku PRL-owskich działaczy na tym cmentarzu.
Apeluje Pan, aby Cmentarz Wojskowy na Powązkach w Warszawie uczynić nekropolią narodową. Na czym ta zmiana miałaby polegać?
Jan Józef Kasprzyk: Trzeba uporządkować sprawy związane z pochówkami na tej prestiżowej nekropoli. Nie może dochodzić do sytuacji, gdy obok bohaterów narodowych chowani są tam ci, którzy działali przeciw narodowi polskiemu. Takich grobów jest wiele i wciąż dochodzą kolejne. Przykładem jest pogrzeb Stanisława Kani, I sekretarza KC PZPR, który odbył się pod koniec marca. Wojskowe Powązki powinny być miejscem wiecznego spoczynku dla osób wybitnych, zasłużonych i bohaterów, a nie dla najeźdźców, namiestników obcych mocarstw i zdrajców. Za parę miesięcy będziemy uroczyście obchodzić stulecie Bitwy Warszawskiej, jednego z najważniejszych zwycięstw w dziejach Polski, Europy i świata. A na Powązkach nadal tuż obok bohaterów wojny polsko-bolszewickiej spoczywa Julian Marchlewski, twórca Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski, czyli komunistycznego „rządu”, przeciwko któremu oni walczyli. Dlatego uważam, że wokół Powązek potrzebna jest dyskusja, której efektem będzie specjalna ustawa regulująca kwestie pochówków komunistycznych dygnitarzy. Będę zabiegał w rządzie i wśród parlamentarzystów o wypracowanie takiego projektu, który wzorem II Rzeczypospolitej uczyni z Powązek nekropolię narodową zarządzaną przez państwo polskie. Oczywiście teraz są ważniejsze i pilniejsze kwestie, ale do tematu trzeba będzie wrócić, gdy sytuacja epidemiczna w kraju się ustabilizuje.
Wojskowe Powązki to dla Polaków miejsce szczególne…
Nekropolia ma wyjątkowy charakter. Została założona w 1912 roku jeszcze przez zaborcę, a po przejęciu w 1918 roku przez polskie władze, stała się przede wszystkim cmentarzem wojskowym. Miejsce spoczynku znaleźli tam Polacy polegli podczas I wojny światowej i wojny 1920 roku, na Powązkach składano również prochy uczestników powstań: listopadowego, styczniowego, wielkopolskiego, powstań śląskich oraz wybitnych działaczy niepodległościowych. Na cmentarzu chowano obrońców Warszawy poległych we wrześniu 1939 roku, a po wojnie przeniesiono tam szczątki powstańców warszawskich ekshumowane z tymczasowych mogił na miejskich placach i skwerach. Spoczywają tam m.in. Stanisław Broniewski „Orsza”, naczelnik Szarych Szeregów, gen. Antoni Chruściel „Monter”, dowódca Powstania Warszawskiego, gen. Tadeusz Komorowski „Bór”, komendant główny Armii Krajowej czy gen. pil. Stanisław Skalski, as lotnictwa myśliwskiego.
Obok bohaterów spoczywają też działacze komunistyczni i włodarze PRL-u...
Po II wojnie komunistyczne władze uczyniły ten cmentarz elitarnym miejscem spoczynku dla partyjnych towarzyszy. Pierwszym z nich był gen. Karol Świerczewski, dowódca 2 Armii i wiceminister obrony w pierwszych latach PRL-u. Pochowano go zresztą nieopodal żołnierzy AK, na których zatwierdzał wyroki śmierci. Na Powązkach są też groby m.in.: sowieckiego agenta i namiestnika Kremla w PRL Bolesława Bieruta i jego następców: Ochaba, Gomułki czy Jaruzelskiego, prokuratorów stalinowskich, czy innych działaczy partii komunistycznej, która z założenia tłamsiła dążenia niepodległościowe Polaków.
Grób Bolesława Bieruta na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Kto dziś decyduje o tym, kogo można pochować na Wojskowych Powązkach?
To jest cmentarz komunalny, zarządzany przez warszawski samorząd. Zgodę na pochówek wydaje prezydent miasta, a formalnie podległy mu Zarząd Cmentarzy Komunalnych w Warszawie. Uważam jednak, że Powązki Wojskowe są nekropolią o ogólnopolskim, a nie lokalnym charakterze i decydującego głosu w tej sprawie nie powinien mieć stołeczny ratusz.
Kto zatem?
Powązki powinny być wyłączone z zasobu cmentarzy komunalnych i zarządzane przez władze państwa, np. wojewodę mazowieckiego lub, jak było w okresie międzywojennym, przez ministra obrony. Podejmowaliby oni decyzje o pochówkach po zasięgnięciu opinii Instytutu Pamięci Narodowej. Dr Jarosław Szarek, prezes IPN, popiera zresztą działania, które mają nie dopuścić do kolejnych pogrzebów byłych funkcjonariuszy komunistycznych oraz doprowadzić do całkowitej dekomunizacji cmentarza.
Ale jak rozwiązać kwestie wcześniej pochowanych tam komunistycznych dygnitarzy?
To ustawa powinna uregulować problem dotychczasowych pochówków. Rozwiązaniem jest przeniesienie grobów tzw. osobistości z czasów PRL-u – oczywiście z szacunkiem należnym zmarłym – na wyznaczoną dla nich kwaterę na innym warszawskim cmentarzu.
Ilu grobów mogłoby to dotyczyć?
Szacuję, że kilkudziesięciu. Chodzi o osoby szczególnie zasłużone dla utrwalania tzw. władzy ludowej i te, które najbardziej przyczyniły się do zwalczania dążeń wolnościowych w czasie zniewolenia komunistycznego. Organem, który konsultowałby to od strony historycznej, mógłby być IPN.
Grób Władysława Gomułki na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.
Nie będzie to łatwe zadanie. Na mocy obecnie obowiązującego prawa na każdą ekshumację trzeba uzyskać zgodę rodziny…
Oczywiście jest to skomplikowana kwestia, wymagająca dalszej dyskusji, a decyzje o przeniesieniu powinny być podejmowane wraz z rodzinami pochowanych.
Kombatanci wspierają projekt narodowej nekropolii?
Tak. Od lat o takie rozwiązanie apeluje krakowskie Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych z dr Jerzym Bukowskim na czele. Mówił o tym też wielokrotnie m.in. sędzia Bogusław Nizieński, przewodniczący Rady ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Takie głosy słychać też z innych środowisk kombatanckich i niepodległościowych. Weterani walk o niepodległość argumentują, iż nie może być tak, że na cmentarzu będącym świadectwem naszego stosunku do historii spoczywają obok siebie bohaterowie Polski oraz jej zdrajcy.
autor zdjęć: UdSKiOR, Wikipedia
komentarze