Kiedy nad katyńskim lasem zaczęły krążyć to czarne, to znów czerwone sępy, stało się jasne, że sowieckim planom utajnienia tej zbrodni doskonałej stanął na drodze niemiecki Ordnung. Katyń spadł Niemcom niczym manna z nieba. Mogli nagle wystąpić jako przejęci strażnicy wojennych konwencji i co najważniejsze – głosiciele prawdy. Strzał był celny. Wprawili w konsternację całą antyhitlerowską koalicję. Na tyle skutecznie, że ten stan rzeczy... trwa do dziś.
W fałszywych tonach oburzenia oba wykrwawiające się u zmierzchu wojny mocarstwa wzajemnie oskarżały się o masakrę na polskich oficerach. Dowodów dostarczało samo miejsce zagłady, bo obca ziemia jak gdyby nie chciała przyjąć pomordowanych i spomiędzy rzędów zakopanych płytko ciał wyrzucała na powierzchnię dowody zbrodni, polskie orzełki, guziki. Ta rozgrywka stała się okazją do wpuszczenia na miejsce zbrodni członków licznych komisji, w tym wysłanników państwa polskiego. To właśnie z tej grupy wyłoni się garstka ludzi sumienia. To oni właśnie, obok cudem ocalałych z zagłady oraz rodzin pomordowanych, staną się zaczynem prawdy. Staną się notariuszami pomordowanych, wykonawcami testamentów, dysponentami ukrywanego z narażeniem życia dziedzictwa: przegniłych zdjęć, listów, odznaczeń, różańców.
Katyńskie doświadczenie zdominuje ich życie. Pozostaną z wyboru w tej dziwnej relacji, w tym obcowaniu żywych i martwych. Odsunięci później na margines, szukający swego miejsca z dala od oczu Wielkiego Brata. Byle dalej od rozlewającego szeroko swe wpływy dzikiego Wschodu, który łamał ludziom karki i sumienia, byle dalej od ustaleń sowieckiej komisji, która zdeptała Katyń, preparując ślady, mające wskazać sprawcę tej „bolszoj oszybki”. Nie wszyscy, którzy znali prawdę, przeszli tę próbę. Kłamstwo katyńskie stało się przepustką do kariery. I w Polsce Ludowej takie kariery robiono, a w Polsce niepodległej – niestety respektowano. To dowodzi, jak wielkiego trzeba było heroizmu, by świadczyć o Katyniu. Wygnani, marginalizowani Polacy, Goetel, Mackiewicz... wielu innych, których przywołujemy na naszych łamach.
Czterdzieści lat po zbrodni na krakowskim rynku w imię tej prawdy podpalił się Walenty Badylak, żołnierz AK. Katyński syndyk miał wciąż długie ręce, i w 1989 r. Polską wstrząsnęła wieść o zabójstwie, upominającego się o prawdę ks. Stefana Niedzielaka. Osobistej gehenny doświadczył niezłomny duński lekarz Helge Tramsen, członek pierwszej komisji badającej masakrę na Polakach.
To im, niewygodnym świadkom, których postaci jaśnieją dziś na tle katyńskiego dramatu, poświęcamy nasze wydawnictwo.
Dziesięć lat temu zginęli ci, którzy mieli pochylić się nad mogiłami katyńskimi w naszym imieniu. Niech odpoczywają w pokoju wiecznym – niezapomniani.
W tym roku obchodzimy 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. Z tej okazji redakcja portalu polska-zbrojna.pl przygotowała specjalne wydawnictwo. Zachęcamy do lektury elektronicznej wersji jednodniówki „Polski Zbrojnej”. Cześć i chwała bohaterom!
Mecenasami wydania są: Polska Fundacja Narodowa, Polska Grupa Zbrojeniowa oraz Polska Spółka Gazownictwa. Partnerem jest Muzeum Katyńskie. Dziękujemy za pomoc w przygotowaniu jednodniówki.
Wydawnictwo jest też dostępne w angielskiej wersji językowej.
komentarze