moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Los żołnierza. Radzieckie kino wojenne

Wśród filmoznawców popularna jest anegdota, w której na pytanie, jaki jest ostatni radziecki film wojenny pada odpowiedź: „Szeregowiec Ryan” Stevena Spielberga. Żart ten wcale nie jest aż tak abstrakcyjny, jakby się to na pierwszy rzut oka wydawało. A młodzi miłośnicy kinematografii powinni wiedzieć, że radzieckie kino wojenne, obok amerykańskiego, było jednym z najlepszych na świecie.

Istotnie, amerykańska superprodukcja z 1998 roku wiele zaczerpnęła z klasycznego radzieckiego kina wojennego, czyli głównie tego, które powstawało na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. W „Szeregowcu” Spielberg wykorzystał przede wszystkim konstrukcję fabularną będącą znakiem rozpoznawczym filmów wojennych „made in ZSRR”. Chodzi o przedstawianie ważkich i przełomowych wydarzeń, które determinują losy bohatera lub bohaterów na całe życie. W przypadku „Szeregowca Ryana” kołem zamachowym fabuły jest desant aliantów na plażach Normandii w czerwcu 1944 roku. Zapierające dech w piersiach sceny batalistyczne przedstawiają wysiłek zbiorowości, z której wyłaniają się poszczególne sylwetki żołnierzy. Ich misja to kontynuacja tego, co wydarzyło się w D-Day, czyli w pierwszym dniu inwazji. Bracia tytułowego Ryana – spadochroniarza z 101 Dywizji Powietrznodesantowej – w większości zginęli właśnie tego dnia na normandzkich plażach. Po niego wysłano żołnierzy, którzy zaznali tego samego piekła. Ich postawa do pewnego stopnia jest zróżnicowana, ale doświadczenie takie samo. Podobnie kino radzieckie ukazywało czerwonoarmistów walczących z niemieckimi faszystami podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. A stopień podkreślenia ich losów na tle zmagań zbiorowości zależał bardzo często od aktualnej sytuacji politycznej w czerwonym imperium.

Szkoła filmowa towarzysza Chruszczowa

Śmierć Stalina w marcu 1953 roku i posunięcia reformatorskie jego następcy Nikity Chruszczowa przyniosły odwilż polityczną w całym bloku wschodnim. Widać ją było również w kulturze – spętanej dotychczas stalinowską cenzurą i socrealistycznymi nakazami – a szczególnie w filmie. W Polsce objawiło się to powstaniem szkoły filmowej, którą na całym świecie rozsławiły dzieła Jerzego Kawalerowicza, Andrzeja Munka, a przede wszystkim Andrzeja Wajdy. Losami młodych akowców z wyreżyserowanego przez Wajdę „Kanału” oraz „Popiołu i diamentu” przejmowali się widzowie na całym świecie, zarówno w Moskwie, jak i w Nowym Jorku. Rosjanie również mieli wtedy swego Wajdę. Nazywał się Siergiej Bondarczuk. Jego „Los człowieka” z 1959 roku okazał się arcydziełem i przyniósł przełom w ukazywaniu spustoszeń, jakie czyniła wojna totalna, zwłaszcza duchowych, najtrudniejszych do przezwyciężenia. Bohaterowi filmu Bondarczuka, Andriejowi Sokołowowi (w tej roli sam reżyser) wojna zabiera wszystko: rodzinę, dom, a w końcu także ukochanego syna. Sam Sokołow doświadcza okrucieństw wojny jako żołnierz na froncie i jeniec niemieckiego obozu koncentracyjnego. Tytułowy los oszczędza mu tylko śmierci. Udaje mu się to wszystko przeżyć, ale nie jest to bohater ze spiżu, charakterystyczny dla wcześniejszych wielkich widowisk socrealistycznych. Sokołow nie potrafi cieszyć się ze zwycięstwa. Ono nie może zrekompensować mu ani straty najbliższych, ani zagłuszyć straszliwej traumy. Jego przebudzenie i powrót do życia powoduje dopiero spotkanie ofiary jeszcze bardziej doświadczonej przez wojnę niż on. Jest to mały włóczęga, brudny i głodny bezprizornyj Pawlik, który błąka się po kołchozach wierząc, że odnajdzie dawno zaginionych na wojnie rodziców. Sokołow okłamuje chłopca, że jest jego ojcem i przygarnia go.

Dla rosyjskich widzów w filmie Bondarczuka najistotniejszy był fakt ukazania pierwszy raz tak otwarcie dramatu czerwonoarmistów, którzy trafili do niemieckiej niewoli. Na rozkaz Stalina byli oni automatycznie uznawani za zdrajców ojczyzny. Jeśli udało im się przeżyć i wrócić do swoich, nie czekały ich ordery i awanse za męstwo, tylko bydlęce wagony do łagrów, a w najlepszym wypadku – kompanie karne, w których musieli krwią zmyć swoją „zbrodnię”.

Czas apokalipsy

Inne tabu stalinowskiej cenzury złamał Grigorij Czuchraj w „Balladzie o żołnierzu”. Film przywołuje rok 1942, w którym Armia Czerwona ponosiła ogromne klęski od ciosów Wehrmachtu. Bohaterem „Ballady” jest młody żołnierz Alosza Skworcow (Władimir Iwaszow), który w czasie ataku niemieckich czołgów w przerażeniu ucieka ze swego okopu. Broniąc się przed zmiażdżeniem przez gąsienice tygrysa, instynktownie chwyta jedną z porzuconych rusznic przeciwpancernych i strzałem unieruchamia stalowego potwora. Gdy podpala jeszcze jeden czołg, Niemcy przerywają atak. W sztabie generał chce Skworcowa od razu odznaczyć medalem, ale młody żołnierz przyznaje, że zrobił to ze strachu, w panice i niewiele nawet pamięta. Mimo to generał nalega na odznaczenie, Skworcow prosi więc o inną nagrodę – kilka dni urlopu, by mógł w rodzinnym domu naprawić dach, o którego zawaleniu pisała mu w liście zrozpaczona matka. Dowódca godzi się i chłopak wyrusza do domu. W drodze widzi, jak straszne zniszczenia poczyniła wojna w jego kraju.

Od ukazania okrucieństw wojny wielką karierę filmową rozpoczął Andriej Tarkowski. W 1962 roku zadebiutował pełnometrażowym „Dzieckiem wojny”. W przywoływanych wyżej filmach bohaterowie mimo strasznych traum znajdują siłę, która daje im nadzieję na ich przezwyciężenie. Sokołow opiekuje się sierotą, a Skworcowa przed ostatecznym stoczeniem się w otchłań rozpaczy broni po prostu młodość, optymizm i naiwność, które są balsamem na przerażenie i cierpienie. Iwan (Nikołaj Burlajew), chłopiec z filmu Tarkowskiego jest tego wszystkiego pozbawiony. Udaje mu się uciec z obozu koncentracyjnego, ale pod wpływem doznanych okrucieństw zmienia się w potwora, którego nie można przywrócić do normalnego życia. Podobny temat podjął Elem Klimow w dramacie wojennym „Idź i patrz” z 1985 roku. Tutaj też głównym bohaterem jest nastolatek, Floria Gajszun (Aleksey Kravchenko), mieszkaniec jednej z białoruskich wsi spacyfikowanej przez Niemców w 1943 roku. Klimow w odróżnieniu od Tarkowskiego nie oszczędza jednak widzowi obrazów niewyobrażalnego okrucieństwa, jakim zostają poddani wieśniacy oskarżeni o współpracę z partyzantami. Na Zachodzie „Idź i patrz” okrzyknięto arcydziełem, jednym z tych filmów, które trzeba zobaczyć przed śmiercią. Z pewnością film Klimowa jest dziełem, które trzeba zobaczyć, ale bardzo trudno wrócić do niego kolejny raz. Sam reżyser po nakręceniu „Idź i patrz” nie stworzył już żadnego filmu, stwierdził, że powiedział już wszystko. Dla polskiego widza istotne może być to, że „Idź i patrz” przedstawia zbrodnie oddziałów dowodzonych przez Oskara Dirlewangera i Bronisława Kamińskiego, tych samych, które w 1944 roku rzucono do tłumienia Powstania Warszawskiego. Wcześniej wsławiły się one niesłychanym bestialstwem na Białorusi.

Superprodukcje u schyłku imperium

„Idź i patrz” to przykład kina artystycznego, które jednak w dobie rządów Leonida Breżniewa i jego następców zostało przyćmione przez wielkie batalistyczne superprodukcje w rodzaju „Bitwy o Moskwę” Jurija Ozierowa z 1985 roku, czy „Stalingradu” tego samego reżysera z 1989 roku. W filmach tych znowu do głosu doszedł patos i gloryfikacja Armii Czerwonej, a nawet jej naczelnego wodza Józefa Stalina. Paradoksalnie u schyłku komunistycznego imperium z rozmachem kręcono obrazy przywołujące jego największe zwycięstwa. Kiedy w latach osiemdziesiątych mieszkańcy Moskwy, Leningradu czy Kijowa oglądali triumfy czerwonoarmistów u wrót Berlina w 1945 roku, Armia Radziecka wykrwawiała się w Afganistanie. Niewielu zdawało sobie wtedy sprawę, że w dalekich górach i stepach afgańskich pieczętuje się los Związku Radzieckiego.

Wojna w Afganistanie stała się dla Rosjan tym samym, czym wojna w Wietnamie dla Amerykanów. Obnażyła słabość państwa i uformowała całe pokolenie młodych ludzi, którzy nie tylko musieli borykać się z wojennymi traumami, ale też z zawirowaniami politycznymi. Wojna afgańska, a następnie konflikty na Kaukazie, stały się zaczynem nowego kina rosyjskiego, które bardzo szybko okrzepło po upadku ZSRR. Oczywiście rosyjscy twórcy, zarówno ci wywodzący się z kina radzieckiego, jak i z młodszych generacji, nadal czerpali inspiracje z doświadczeń kina radzieckiego, co szybko zaowocowało takimi dziełami, jak „Spaleni słońcem”, „Brat”, „Kierowca dla Wiery”, „Złodziej” czy „9 kompania”. Te i wiele innych tytułów wojennego kina rosyjskiego odnosiły sukcesy w kraju i na świecie.

Przywołany na początku „Szeregowiec Ryan” jest wymownym i nie jedynym przykładem na to, że filmy nieistniejącego już państwa nadal inspirują twórców, także polskich. Inspiracje radziecką szkołą filmową można wyraźnie zobaczyć w wielu wojennych filmach nie tylko doby PRL-u, ale i po przełomie 1989 roku, chociażby w „Szwadronie” Juliusza Machulskiego czy „Katyniu” Andrzeja Wajdy. Młodzi filmowcy i  miłośnicy kina powinni pamiętać, że radzieckie kino wojenne, obok amerykańskiego, było jednym z najlepszych na świecie, warto je znać. A oglądanie można rozpocząć od filmu Michaiła Kałatozowa z 1957 roku „Lecą żurawie”. Ten obraz zasłużenie otrzymał Złotą Palmę na Festiwalu Filmowym w Cannes w 1958 roku. Do dziś budzi emocje jako jeden z najpiękniejszych filmów o miłości w czasie wojny.

W przywołanych tu produkcjach ludzkie uczucia poddane ekstremalnym przeżyciom wojennym wzięły górę nad ideologią i patosem. Ich twórcy potrafili pokonać ograniczenia narzucone przez cenzurę i oficjalną politykę historyczną totalitarnego państwa. To także wciąż aktualny wzór do naśladowania dla wszystkich artystów, nie tylko filmowych.

Bibliografia

R. Marszałek, Filmowa pop-historia, Kraków 1984

Europejskie kino gatunków, pod red. P. Kletowskiego, Kraków 2016

Piotr Korczyński , historyk, redaktor kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”

dodaj komentarz

komentarze

~Bohun
1552752180
Zgoda! To kawał dobrego kina.
A0-20-46-74

Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
 
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
Rehabilitacja poprzez sport
Wybiła godzina zemsty
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Rosomaki i Piranie
„Niedźwiadek” na czele AK
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Estonia: centrum innowacji podwójnego zastosowania
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Ochrona artylerii rakietowej
Łączy nas miłość do Wojska Polskiego
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Wiązką w przeciwnika
Świąteczne spotkanie w POLLOGHUB
Wyścig na pływalni i lodzie o miejsca na podium mistrzostw kraju
Wigilia ‘44 – smutek i nadzieja w czasach mroku
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki
Opłatek z żołnierzami PKW Rumunia
Miliardowy kontrakt na broń strzelecką
Kluczowy partner
Awanse dla medalistów
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Ciało może o wiele więcej, niż myśli głowa
Olympus in Paris
Czworonożny żandarm w Paryżu
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Opłatek z premierem i ministrem obrony narodowej
Więcej powołań do DZSW
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Polskie Pioruny bronią Estonii
Fiasko misji tajnych służb
Świadczenie motywacyjne także dla niezawodowców
Wstępna gotowość operacyjna elementów Wisły
Ryngrafy za „Feniksa”
Kluczowa rola Polaków
Polska i Kanada wkrótce podpiszą umowę o współpracy na lata 2025–2026
Zrobić formę przed Kanadą
Zmiana warty w PKW Liban
W hołdzie pamięci dla poległych na misjach
W drodze na szczyt
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Olimp w Paryżu
Jeniecka pamięć – zapomniany palimpsest wojny
Sukces za sukcesem sportowców CWZS-u
Rekord w „Akcji Serce”
Świąteczne spotkanie pod znakiem „Feniksa”
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Posłowie o modernizacji armii
Prawo do poprawki, rezerwiści odzyskają pieniądze
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Podchorążowie lepsi od oficerów
21 grudnia upamiętniamy żołnierzy poległych na zagranicznych misjach
Kosmiczny zakup Agencji Uzbrojenia
Chirurg za konsolą
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Zimowe wyzwanie dla ratowników
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Wkrótce korzystne zmiany dla małżonków-żołnierzy
Nowa ustawa o obronie cywilnej już gotowa
Poznaliśmy laureatów konkursu na najlepsze drony

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO