Nie wiem, jakież to argumenty sprawiły, że nagrodę Defender otrzymała w tym roku opracowana przez inżynierów z PCO kamera Asteria, ale wyróżnianie rok po roku tego samego produktu, tej samej firmy, jest zastanawiające. Czy naprawdę nie było na targach innych, równie innowacyjnych propozycji, które zasługiwałyby na nagrodę? W przypadku kilku innych wyróżnionych także pojawiają się wątpliwości, czy zasadne było honorowanie ich tak zaszczytnym laurem jak Defender.
Nie jestem wielkim fanem nagród Defender, czemu dawałem już wyraz na łamach portalu polska-zbrojna.pl. Kieleckie targi, szczycąc się mianem „trzecich w Europie”, nadal nie zauważają, że zarówno na paryskim Eurosatory, jak i na londyńskim DSEI nikt z organizatorów nie nagradza wystawiających się na nich firm i ich produktów.
Dlaczego? Powód jest prozaiczny. Firmy toczą przecież ze sobą wojnę na śmierć i życie o zbrojeniowe kontrakty. W tej sytuacji takie konkursy, jak Defender, o laur dla najlepszego i najbardziej innowacyjnego produktu militarnego, to zawsze kolejne pole do starcia. Do walki, o której tylko niepoprawny idealista może powiedzieć, że jest pojedynkiem honorowym. Zatem, według mnie, targi aspirujące do miana bezstronnych i profesjonalnych powinny sobie odpuścić dawanie firmom pola do konfrontacji.
Gdyby Defendery faktycznie zawsze trafiały do producentów innowacyjnych i zaawansowanych technologicznie wyrobów, które zdecydowanie wyróżniają się na tle konkurencji, byłby to oczywiście argument za ich dalszym przyznawaniem. Niestety, w prawie dwudziestoletniej jego historii, bo gdzieś mam jeszcze spisane nagrody targów przyznawane od 1997 roku, mnóstwo jest przypadków trafiania laurów w „zagadkowe” ręce. Zaczynając od prehistorii, w 1998 roku statuetkę otrzymała spółka ALTEA, która w Kielcach pokazała trzy motocykle nie swojej produkcji – wojskową i policyjną maszynę Cagiva oraz policyjną marki Ducati. No i marketingowe czary-mary sprawiły, że Defender na półkę trafił.
Ktoś powie, że było to wieki temu. W sumie racja. Zatem przykład z ubiegłego roku. Niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego nagrodę Defender otrzymała w 2015 roku armatohaubica Kryl? A dokładnie – jej prototyp, nad którym na zlecenie armii pracuje od kilku lat Huta Stalowa Wola. Naprawdę nie rozumiem, jak można nagradzać produkt nieskończony, nad którym trwają jeszcze prace. Co będzie, jeśli za kilka miesięcy działo nie przejdzie wojskowych prób i ktoś zarządzi, że trzeba je przeprojektować? Albo, co ważniejsze, całkowicie zmieć podwozie na innej firmy? Jego producentowi zostanie odebrany Defender? Nie. Nie zostanie.
Niestety, tegoroczne nagrody Defender ponownie przynoszą kilka, delikatnie rzecz ujmując, niezbyt trafnych wyróżnień. Nie wiem, jakież to argumenty sprawiły, że nagrodę otrzymała w tym roku opracowana przez inżynierów z PCO kamera Asteria, ale nagradzanie rok po roku tego samego produktu, tej samej firmy, jest w mojej ocenie co najmniej zastanawiające. Oczywiście już słyszę głosy obrońców PCO, że tegoroczna Asteria różni się technicznymi detalami od tej z ubiegłego roku. Ale czy jest to usprawiedliwienie? Czy naprawdę nie było na targach innych, równie innowacyjnych produktów, które zasługiwałyby na wyróżnienie?
Może miałbym mniej wątpliwości co do Asterii, gdyby wszystkie pozostałe nominacje były trafione w 100%. A tak, niestety, nie jest. Przy całym moim szacunku dla lokalizatora celu Moskito TI, za którego Defendera otrzymała firma IMS Griffin, jest to produkt francuskiego koncernu Safran. Więc czemu dostaje polską nagrodę, na polskich targach? Podobne zastrzeżenia do narodowego wymiaru nagród mam w przypadku wyróżnienia przyznanego firmie NovAtel z Kanady za „System nawigacji GPS/SAASM” (wspólnie z Hertz Systems). To już nie mamy dobrych, opracowanych jedynie przez Polaków urządzeń do wyróżniania?
Żeby nie było tylko o dziegciu, będzie i o miodzie, czyli o Defenderach, które trafiły w naprawdę dobre ręce. Jednym z nagrodzonych w tym roku była Huta Stali Jakościowych. Doceniono jej flagowy produkt, czyli stal pancerną Armstal. Ktoś powie: stal jak stal. I racja. W wyrobie Huty najciekawsze jest jednak to, że blacha o wysokiej odporności na przebicie wytwarzana jest ze złomu. Tak, to nie pomyłka. W Stalowej Woli (świetna lokalizacja dla firmy) robią pancerze dla naszych Rosomaków (już od kilku lat) ze śmieci. Naprawdę lubię takie innowacje i chwała jury, że potrafiła docenić taki produkt.
komentarze