Gdy żołnierze wyjeżdżali na misje, my uczyliśmy się, jak ich leczyć. Podpatrywaliśmy system opieki w szpitalu w Ramstein – mówi gen. bryg. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego. Zmiany, jakie zaszły w wojskowej służbie zdrowia najwyraźniej dostrzega kpr. Michał Ożóg, pierwszy Polak ciężko ranny w Afganistanie.
– Był 2007 rok. Wracaliśmy do bazy, gdy pod naszym Hummerem eksplodowała mina pułapka domowej roboty – wspomina saper kpr. Michał Ożóg. Trzech żołnierzy odniosło niegroźne obrażenia ciała, on był najciężej ranny. Wypadku nie pamięta, bo w wyniku wybuchu stracił przytomność, z płonącego samochodu wyciągnęli go koledzy.
Z obrażeniami głowy oraz oparzeniami (trzeciego stopnia) rąk, nóg i pleców trafił do szpitala Landstuhl w amerykańskiej bazie Ramstein w Niemczech. Tam przeszedł operację przeszczepienia skóry. Potem został przewieziony do Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Tu jednak musiał zmierzyć się nie tylko z chorobą. – Personel nie wykazywał zainteresowania pacjentami. Gdy poprosiłem o konsultację stomatologiczną, bo podczas wypadku popękały mi zęby i powypadały plomby, usłyszałem, że jak wyjadę ze szpitala, to pójdę sobie do dentysty. Brakowało nie tylko przepisów prawnych, ale także empatii – wspomina.
Ciężko ranni żołnierze, którzy (podobnie jak kpr. Michał Ożóg) przewożeni byli z Afganistanu do szpitala w Landstuhl (a dopiero potem do warszawskiego WIM-u), opowiadali o jednoosobowych pokojach, łóżkach sterowanych pilotem, salach wyposażonych w telewizję kablową i odtwarzacz DVD, braku schodów w budynku, tak, by swobodnie mogły się przemieszczać osoby na wózku. – My dopiero podpatrywaliśmy jak funkcjonuje system opieki w szpitalu w Landstuhl i staraliśmy się przenieść część doświadczeń do naszej kliniki – przyznaje dyrektor Gierelak. Dodaje, że wcześniej żaden lekarz z jego kliniki nie zetknął się z pacjentem bez trzech kończyn.
Symboliczną datą tych przemian było powołanie w 2011 roku (jeszcze zanim weszła w życie ustawa o weteranach) pełnomocnika dyrektora WIM ds. weteranów. Została nim Urszula Marszałkowicz-Flis. To ona czuwa nad rannymi żołnierzami podczas ich pobytu w szpitalu. Nowo przybyłemu pacjentowi pokazuje, jak funkcjonuje oddział. Ustala terminy badań i specjalistycznych konsultacji, pomaga w złożeniu dokumentów do sanatorium, a czasem zwyczajnie porozmawia.
Kapral Michał Ożóg wrócił do służby w 2008 roku, a trzy lata później wyjechał na misję do Afganistanu. Transporter, w którym z kolegami patrolował teren, najechał na ajdika. Saper znów został ranny – tym razem w rękę. Okazało się, że w czterech miejscach ma połamaną kość łokciową. Pierwszą operację przeszedł w szpitalu w Ghazni, kolejną już w Warszawie. – Miałem wrażenie, że trafiłem do innego szpitala niż w 2007 roku – opowiada. – Powitała mnie pielęgniarka, która wiedziała, co mi dolega, ustalała terminy wizyt u specjalistów, nie czekałem w kolejkach. Nie przesadzając mogę powiedzieć, że w klinice obowiązują dziś takie same standardy, jak w szpitalach na Zachodzie – dodaje kapral.
Obecnie kpr. Michał Ożóg służy w 1 Brzeskim Pułku Saperów im. T. Kościuszki. Ostatnio był w WIM-ie, gdy brał udział w „Programie Afgan”, w ramach którego badani są żołnierze – ofiary wybuchów min pułapek. – Cieszę się, że wziąłem udział w tym projekcie, bo widzę, że nasz los kogoś obchodzi – mówi.
autor zdjęć: arch. pryw. mjr Jarosława Bukwalda
komentarze