Dwa okręty rakietowe i samolot patrolowy Bryza zakończyły wspólne ćwiczenia na Bałtyku. ORP „Grom” przechodził sprawdzian gotowości do samodzielnych działań na morzu, a załoga ORP „Piorun” testowała wyrzutnię rakiet imitujących cele powietrzne. Na pokładzie samolotu zaś szkolił się przyszły oficer taktyczny.
Załogi okrętów muszą co pewien czas wykonać zadanie, które ma potwierdzić, że jednostka jest zdolna do samodzielnego działania na morzu. Marynarzy ocenia dowódca dywizjonu. W ostatnim tygodniu taki egzamin przechodziła załoga okrętu rakietowego ORP „Grom”. Na liście zadań znalazły się między innymi załadunek rakiet, strzelanie oraz współpraca z samolotem.
200 kilometrów od brzegu
– Do naszych zadań należało wskazywanie celów znajdujących się poza horyzontem – opowiada por. nawig. Wojciech Kaleta, oficer taktyczny z załogi Bryzy. Rolę nieprzyjacielskiej jednostki odgrywały rozmieszczone na morzu tarcze. Lotnicy namierzyli ją, kiedy jeszcze znajdowała się poza zasięgiem urządzeń rozpoznawczych okrętu. – Następnie polecieliśmy na miejsce, by już tam potwierdzić nasze wcześniejsze ustalenia – mówi por. nawig. Kaleta.
Przyznaje on, że to zadanie ryzykowne. – Dzięki naszemu radarowi możemy zlokalizować cel znajdujący się w odległości nawet 200 kilometrów. Potem zbliżamy się do niego na dystans zaledwie kilku kilometrów. Ważne, by widzieć nieprzyjaciela, ale też przez cały czas znajdować się poza zasięgiem jego uzbrojenia. Oczywiście wszystko zależy od typu okrętu, z jakim mamy do czynienia. Jeśli identyfikacja wzrokowa okaże się niemożliwa, poprzestajemy na danych z radaru – podkreśla por. nawig. Kaleta.
Dzięki współpracy z samolotem, jednostka zyskuje czas, by przygotować się do ataku. Może wystrzelić rakietę nawet wówczas, kiedy cel znajduje się poza zasięgiem jej radarów. Oczywiście załoga ORP „Grom” nie użyła broni rakietowej, marynarze ćwiczyli samą procedurę. – Dla nas z kolei była to okazja do szkolenia przyszłego oficera taktycznego, który znajdował się na pokładzie samolotu – mówi por. nawig. Kaleta.
Strzały z ORP „Piorun”
W czasie egzaminu załoga ORP „Grom” strzelała ze znajdującej się na pokładzie armaty. Podczas tego zadania asystował jej bliźniaczy okręt ORP „Piorun”. – W tym celu zabraliśmy ze sobą WICP, czyli wyrzutnię imitatorów celów powietrznych – mówi kpt. mar. Szymon Szerszeń, dowódca „Pioruna”. – Wystrzeliliśmy rakiety termiczne, które imitowały dwa rodzaje celów: wolno i szybko lecący – wyjaśnia kpt. mar. Szerszeń.
W pierwszym przypadku współpracujące okręty znajdowały się stosunkowo blisko siebie. W drugim odległość była znacznie większa. – Odpowiedzialni za strzelanie marynarze z ORP „Grom” musieli zaobserwować moment startu rakiety i przez pewien czas śledzić tor jej lotu, wreszcie otworzyć do niej ogień –opowiada kpt. mar. Szerszeń. Okręty wykonując takie zadanie, muszą znajdować się wobec siebie w położeniu prostopadłym. – Na okrętach takiego typu jak nasz można zamontować imitatory w dwóch miejscach: na dziobie i na rufie. My strzelaliśmy z dziobu okrętu w stronę burty ORP „Grom” – mówi kpt. mar. Szerszeń.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze