Mamy jedne z najlepszych sił specjalnych na świecie. Dlatego od 1 stycznia do 31 grudnia 2015 roku Polacy będą odpowiadać za dowodzenie Komponentem Operacji Specjalnych NATO. Będą też stanowić trzon bojowej części komponentu. O tym, jakie zadania czekają polskich specjalsów w przyszłym roku, pisze kpt. mar. Robert „Eddie” Pawłowski, były oficer Formozy.
Siły Odpowiedzi NATO (NATO Response Force – NRF) składają się z czterech komponentów: lądowego, morskiego, powietrznego i specjalnego. W przyszłym roku, od 1 stycznia do 31 grudnia, za dowodzenie komponentem lądowym będzie odpowiadał 1 Korpus Niemiecko-Holenderski, za komponent morski – Hiszpanie, za komponent powietrzny – Francuzi, a za komponent specjalny – Polacy.
W grudniu 2013 roku, po ćwiczeniu „Cobra-13”, Polska weszła do nielicznego grona krajów mogących wystąpić w charakterze państwa ramowego Komponentu Operacji Specjalnych NATO. Do tej pory do grona tych państw zaliczały się tylko: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Hiszpania, Włochy i Turcja. Ćwiczenie „Cobra-13” było potwierdzeniem osiągnięcia gotowości do roli państwa ramowego. W tym roku w ramach ćwiczenia „Noble Sword-14” odbyła się certyfikacja całego Komponentu Operacji Specjalnych.
W zespołach bojowych głównie Polacy
Polacy nie tylko będą odpowiadać za dowodzenie Komponentem Operacji Specjalnych (Special Operations Component Command, czyli SOCC), ale również będą stanowić trzon bojowej części komponentu. Około 3/4 całego komponentu będzie się składało z Polaków. We wrześniu tego roku po raz kolejny Polacy udowodnili, że mają odpowiednie do tego umiejętności i wiedzę. Wieloletnie starania, by stać się państwem ramowym komponentu operacji specjalnych, zakończyły się sukcesem. Dowództwo Komponentu Operacji Specjalnych, jak już wspomniałem, będzie się składało głównie z Polaków, kadry Centrum Operacji Specjalnych. Także trzy (1 lądowy, 1 morski i 1 powietrzny) z pięciu zadaniowych zespołów bojowych mają być polskie. Do tych trzech zespołów zostali wyznaczeni żołnierze z JW Komandosów, JW Formoza oraz 7 Eskadry Działań Specjalnych.
Wystąpienie jako państwo ramowe takiego komponentu to nie jedyny sukces naszych specjalsów. Istotnym jest fakt, że po raz pierwszy komponentem wchodzącym w skład Sił Odpowiedzi NATO będzie dowodził Polak, gen. bryg. Jerzy Gut. Ma to znaczący wpływ na umocnienie naszej pozycji jako sojusznika. Przynajmniej jeśli chodzi o wojska specjalne.
Wydawać by się mogło, że postawienie Polaków w roli odpowiedzialnych za podejmowanie decyzji odnośnie do strategii Komponentu Operacji Specjalnych NATO to tylko formalność. W końcu dobrze znamy osiągnięcia naszych żołnierzy w ostatnich latach. Jednak tak naprawdę w świetle reformy systemu dowodzenia naszych sił zbrojnych wcale takie oczywiste to nie było. Dlaczego? Jak wyjaśnił w rozmowie z Jarosławem Rybakiem gen. Michael Repass, były głównodowodzący amerykańskiego Dowództwa Operacji Specjalnych w Europie: likwidacja Dowództwa Wojsk Specjalnych była marnowaniem zainwestowanych środków, przekreślała rozwój, który przyniosła dotychczasowa współpraca między Polską i USA oraz była to droga do rozwiązania dwustronnego porozumienia.
Warto przypomnieć, że w 2013 roku certyfikowane było już Dowództwo Wojsk Specjalnych, które z końcem 2013 rozwiązano. Całą reformę dowodzenia naszymi siłami zbrojnymi gen. Repass określił jako intelektualnie ciekawą, ale wątpi, by zadziałało to w praktyce. Czyli, jak widać, poza standardowymi zadaniami egzaminowi zostanie poddana reforma dowodzenia. Reforma, co do której już są obiekcje, a Niemcy po własnych doświadczeniach ostrzegali, że u nich podobne rozwiązania się nie sprawdziły.
Jakie zadania będą stały przed Polakami?
Pierwsze to planowanie i dowodzenie komponentem sił specjalnych, w skład którego, oprócz Polaków, mają wchodzić żołnierze sił specjalnych Chorwacji, Estonii, Holandii, Litwy, Norwegii, Słowacji, Turcji i Węgier. Polacy będą odpowiedzialni za przyjmowane strategie oraz tempo ewentualnych operacji NATO prowadzonych z użyciem sił specjalnych praktycznie w każdym zakątku Świata. Jeśli zaistnieje taka konieczność, nasi specjalsi będą prowadzili operacje z całego wachlarza zadań stawianych przed siłami specjalnymi takimi, jak: fizyczne zwalczanie terroryzmu, prowadzenie dalekiego rozpoznania, ochrona ważnych osób, infrastruktur czy wydarzeń.
Żołnierze mogą zostać użyci do działania w ramach tzw. operacji wojskowych innych niż wojna. Dotychczas komponent sił specjalnych wchodzący w skład Sił Odpowiedzi NATO nie uczestniczył w znaczących konfliktach zbrojnych. Przeprowadzał za to kilka innych, ale dosyć ważnych operacji, np. zabezpieczenie wyborów prezydenckich w Afganistanie w 2004 roku czy ochrona olimpiady w Atenach. Oddziały wchodzące w skład NRF dostarczały pomoc humanitarną po trzęsieniu ziemi w Pakistanie czy uczestniczyły w operacji po przejściu huraganu Katrina.
Jak widać nasi żołnierze muszą być gotowi do wykonywania zadań w zakresie dość szerokiego spektrum możliwości użycia takich sił. Fakt, że polscy specjalsi są w stanie podołać takiemu wyzwaniu, nie oznacza jeszcze, że reforma struktur dowodzenia się sprawdza. Potwierdza tylko jedno – mamy jedne z najlepszych sił specjalnych na świecie.
komentarze