Jesteśmy gotowi na sprzedaż broni, jeśli taka będzie wola Ukrainy. Ale to nie jest takie proste dostarczać broń armii, która nie jest przygotowana do posługiwania się nią. Szkolenia trwają miesiącami – mówił Tomasz Siemoniak, szef MON w wywiadzie dla RMF FM. Minister zapowiedział, że rozmowy w tej sprawie rozpoczną się w najbliższych tygodniach.
Film: RMF FM
Konrad Piasecki: Hasło: „Siemoniak na premiera" ostatecznie pogrzebane?
Tomasz Siemoniak, minister obrony narodowej: Nie byłem przywiązany do tego hasła.
Przyjemnie panu się zrobiło...
Ja nie wiem, czy tak przyjemnie. To jest rzecz niesłychanie poważna, która nie powinna być przedmiotem spekulacji. Mamy świetnego kandydata na premiera – panią marszałek Ewę Kopacz i bardzo się z tego cieszę.
A dlaczego nie wyszło? Kopacz silniejsza, niż Siemoniak? Czy wsparcie prezydenta nie było aż tak mocne?
Nie uczestniczyłem, w ogóle w takim projekcie „Siemoniak na premiera", więc nie chcę tego w żaden sposób komentować.
Ktoś pana sondował, namawiał, proponował, czy to w ogóle działo się poza panem?
Nie mam nic do dodania w tej sprawie. Sprawa jest zamknięta.
Można powiedzieć prawdę. Zapytał ktoś; Tomku, chciałbyś zostać premierem?
Zawsze mówię prawdę, ale uważam, że tego rodzaju rzeczy są poważne i źle się czuję z takimi spekulacjami, źle się czuję z relacjami ze spotkań, w których uczestniczą dwie osoby, a nagle się pojawia jakaś informacja z tego spotkania, choć to jest prawie niemożliwe. Temat jest zamknięty, decyzja zapadła. Mamy świetnego kandydata na premiera.
Czy ja i słuchacze zrozumieliśmy, że ten temat pojawił się w trakcie pańskiej rozmowy w cztery oczy z prezydentem, a ponieważ rozmowa była w cztery oczy pan nie chce ogłaszać jej szczegółów?
Mam na myśli spekulacje z rozmowy w cztery oczy prezydenta z premierem, bo takowe się pojawiły ku mojemu wielkiemu rozbawieniu, kilka godzin później dziennikarze już pisali, co rzekomo miało w czasie tej rozmowy paść.
Może w następnym rozdaniu się uda. Wyobraża pan sobie siebie w roli premiera kiedyś?
Skupiony jestem na byciu ministrem obrony.
Bardzo polityczna odpowiedź.
Jestem politykiem, więc muszę politycznie odpowiadać.
I jako polityk odczuwa pan dzisiaj, i jako człowiek, strach, nostalgię, zadumę...? Tusk po 7 latach odchodzi. Słońce Peru zachodzi.
Na pewno jest to dla członków rządu bardzo trudny moment. Dla mnie też to jest moment szczególny, bo współpracuję blisko 25 lat z panem Donaldem Tuskiem i bardzo trudno mi sobie wyobrazić, że nie będzie go w Polsce na stałe.
Świat bez Tuska trudny do wyobrażenia?
Dla ludzi, którzy z nim blisko przez wiele lat współpracowali, na pewno tak. Myślę, że dla każdego... gdyby prezes RMF-u wyjeżdżał, też dziennikarze byliby smutni na pewno.
Tak, no oczywiście! Ale więcej w panu strachu czy nadziei, że ten świat bez Tuska może być w gruncie rzeczy znacznie bardziej kolorowy? Bo trochę przysłaniał wam horyzont i perspektywę.
W takich kategoriach bym tego nie rozpatrywał. Musimy sobie z tym wszyscy poradzić. Zresztą „prezydent Unii Europejskiej" Donald Tusk nie wyjedzie za Ocean – będzie w Brukseli, będzie – jak sądzę – obecny również w polskiej przestrzeni publicznej. Tak że myślę, że na jego radę i wsparcie Polska będzie mogła zawsze liczyć.
Wchodzi pan do rządu Kopacz?
Jeśli taką propozycję przedstawi nowa pani premier – tutaj jest cała procedura – to jestem do jej dyspozycji. Ale jeszcze za wcześnie, żeby o tym rozmawiać.
Jeszcze rozmowy Kopacz-Siemoniak nie było.
Dopóki nie będzie pani Ewie Kopacz powierzona misja tworzenia nowego rządu, sądzę, że takie rozmowy z kimkolwiek byłyby przedwczesne.
Partia nie będzie jej niczego sugerować? To będzie jej autorski gabinet?
Tak sądzę. Nikt nie ma wątpliwości co do tego, że kandydatka na premiera, pani Ewa Kopacz, jest bardzo silną, niezależną osobowością i z pewnością to będą jej własne decyzje.
Sprzedamy, podarujemy, przekażemy broń Ukrainie, panie ministrze?
Na razie, trzy tygodnie temu, skierowaliśmy 320 ton różnych rzeczy dla Ukrainy, począwszy od racji żywnościowych, wcześniej kamizelki kuloodporne. Jesteśmy otwarci na takie rozmowy. M.in. spodziewam się tutaj w najbliższych tygodniach rozmów ze stroną ukraińską na ten temat. Jak mówię: nasz przemysł jest gotowy.
A skąd bierze się ten kontredans: doradca prezydenta Ukrainy mówi „Polska sprzeda, przekaże nam broń", my zaprzeczamy, teraz prezydent mówi, że państwa NATO będą sprzedawać tę broń. Skąd jest to nieporozumienie? Czy to jest tak, że zawarliście jakieś tajne pakty, o których mieliście nie mówić, i nagle się zdziwiliście, że one zostały ogłoszone?
Nie zawarliśmy żadnych tajnych paktów. Ja nie wiem skąd bierze się ten kontredans, może dlatego, że są to sprawy, o których nie powinno się zbyt wiele dyskutować na blogach i prowadzić propagandy wokół tego, tylko te sprawy trzeba byłoby załatwiać. Jak mówię, my jesteśmy gotowi na sprzedaż, jeżeli takie będzie życzenie strony ukraińskiej. Spodziewam się rozmów w ciągu najbliższych tygodni. NATO powiedziało na szczycie, że sprzyja temu, aby państwa dwustronnie dogadywały się z Ukrainą.
A jak słucham pana i innych ministrów obrony czy szefów rządów, mam wrażenie istnienia jakiegoś lęku przed powiedzeniem: będziemy przekazywać Ukrainie broń, uważamy, że to jest w naszym strategicznym interesem, aby Ukraina była w stanie skutecznie bronić się przed Rosją w tym konflikcie, który toczy się na wschodzie kraju.
Ja sądzę, że wszyscy patrzą na to podobnie jak ja, tzn. wolą czyny, a nie słowa i gadanie o dostawach broni. Nic się nie zmienia, tylko robi się zamieszanie, więc to są takie sprawy wokół których im ciszej tym lepiej.
A fakty będą poza tą ciszą?
Zobaczymy...
To przede wszystkim zależy od pieniędzy? Czy to jest taki problem, że Ukraina nie bardzo ma pieniądze na zakup broni, a my nie za bardzo chcemy ją przekazać za darmo?
Trudno mi mówić za 28 państw, są na pewno takie państwa...
Proszę powiedzieć za Polskę...
...dla których nie ma problemu pieniędzy, natomiast jest problem i decyzji politycznej – pewnie w wielu krajach – i zorganizowania tego. To nie takie proste, dostarczyć broń armii, która nie jest przygotowana do posługiwania się nią. Przecież szkolenie trwa tygodniami, miesiącami. To są skomplikowane sprawy... Kiedy my zamawiamy jakikolwiek sprzęt, w czasie pokoju, to przecież to też bardzo długo trwa. Mimo że mamy pieniądze, mamy wszelkie możliwości, przygotowanie ludzi – też trwa, także. Mnie się wydaje, że powinno być mniej strzałów medialnych w tej kwestii, więcej konkretnych rozmów.
A może to jest tak, że my uważamy, iż armia ukraińska nawet dobrze przez nas wyposażona i tak nie jest w stanie obronić się przed rosyjską agresją. Wobec czego to jest trochę wyrzucanie tej broni w błoto.
Nie sądzę, żeby ktokolwiek takim myśleniem się w tej sprawie kierował. Armia ukraińska - mimo ogromnych trudności – jednak daje radę.
Jak pan reaguje na takie akcje jak na przykład zbierania pieniędzy na kamizelki kuloodporne dla ochotników ukraińskich. Pan to wspiera duchowo?
Nie ma przeszkody, żeby takie akcje przeprowadzać. Jestem ministrem, więc skupiam się na tym, co może rząd zrobić i wspominałem o dwóch tysiącach kamizelek, które przekazaliśmy Ukrainie. Natomiast w ramach tej akcji, którą po prostu zwykli ludzie prowadzą, nie ma przeszkód by zostały....
Przyklaskuje pan takim akcjom?
No oczywiście, bo to taki odruch serca.
Czy Polska może coś zaproponować do koalicji antyislamskiej czy antypaństwu islamskiemu? Czy my tylko będziemy się przyglądać i tworzyć polityczne wsparcie?
Ostrożny byłbym przy używaniu takiej nazwy ,,antyislamskie'', a nawet przy nazwie ,,państwo islamskie'', bo myślę że to niedobry skrót myślowy...
Cały świat mówi o Islamic State, w tłumaczeniu na polski „państwo islamskie”.
No, ale też m.in. w Newport rozmawialiśmy o tym, żeby tak nie mówić, tylko nazwać bardziej precyzyjnie tych terrorystów, którzy opanowali część Iraku i Syrii.
Czy wesprzemy wojny z terrorystami w Iraku i Syrii?
Żołnierzem na pewno nie, politycznie tak, humanitarnie tak.
Ale nie wesprzemy też żadną akcją typu dostarczenie naszego kontradmirała Czarnieckiego, czyli statku, jakiejś obsługi lotnisk?
Nie ma takiego etapu. W ciągu najbliższych dni prezydent Obama ma przedstawić strategię walki Zachodu z Kalifatem i wtedy zobaczymy. Natomiast mówię, że nie ma mowy o zaangażowaniu naszych żołnierzy.
I ostatnie pytanie od słuchaczy: pan Piotr pyta, czy nie rozważa pan prowadzenia kilkutygodniowych szkoleń, raz na parę lat, dla obywateli np. w zakresie posługiwania się bronią?
Bardzo wiele mam takich zgłoszeń i bardzo mi się to podoba, że obywatele zaczęli się bardziej interesować obronnością. Pracujemy nad różnymi pomysłami, które miałyby wykorzystać tę energię obywatelską w kierunku wspierania obronności i bezpieczeństwa państwa.
Ale czy taka namiastka powrotu do poboru w postaci kilkutygodniowych szkoleń, jest w ogóle możliwa?
Nie, nie. Ja myślę ochotnikach. Nie rozważamy powrotu do poboru.
Tekst jest zapisem wywiadu, jakiego minister Tomasz Siemoniak udzielił na antenie radia RMF FM.
autor zdjęć: Olga Wasilewska / RMF FM
komentarze