Długodystansowe marsze, biegi, zawody strzeleckie i nawigowanie nocą w górach – między innymi takie zadania mieli do wykonania żołnierze z pododdziałów rozpoznawczych 6 Brygady Powietrznodesantowej. W Beskidach zakończyły się właśnie zawody dla najlepszych zwiadowców wśród spadochroniarzy.
Decydujący etap zmagań zaczął się we wtorek i trwał bez przerwy 36 godzin. W Bielsku-Białej zameldowało się 72 żołnierzy z wszystkich batalionów brygady. Podzieleni na sześć plutonów musieli w Beskidach, w okolicach Szczyrku, pokonać tzw. pętlę zwiadowców, czyli dystans 60 km. Organizatorzy zawodów zadbali o wysoki poziom rywalizacji. Kilkadziesiąt kilometrów marszu przerywane było wyczerpującymi zadaniami. Niektóre konkurencje były punktowane, inne trzeba było wykonywać na czas.
– Żołnierze nie wiedzieli, w jakich konkurencjach wezmą udział. Mieli zabrać ze sobą broń, maskę, sprzęt do wspinaczki i zasobnik o maksymalnej wadze 20 kilogramów oraz sprzęt do rozpalenia ogniska – mówi kpt. Marcin Gil, rzecznik prasowy 6 Brygady Powietrznodesantowej.
Film: Sekcja Telewizyjna Centralnej Grupy Działań Psychologicznych
– Zaczęliśmy od zawodów strzeleckich na celność i koncentrację. Później plutony wzięły udział w konkurencji „Saper”. Polegała ona na tym, że żołnierze musieli jak najszybciej odnaleźć ukryte w ziemi miny ćwiczebne – wyjaśnia kpt. Maciej Goc z dowództwa brygady.
Zwiadowcy musieli także rozpoznawać umundurowanie, broń i wyposażenie, jakim posługują się żołnierze innych państw. A gdy byli już bardzo zmęczeni, na jednym z punktów kontrolnych marszu byli przepytywani z zagadnień dotyczących survivalu. Musieli też rozpalić ognisko i zagotować litr wody w menażce. Pokonali także tor wysokościowy – musieli jak najszybciej przejść po moście linowym zawieszonym na wysokości 50 metrów, a następnie przy pomocy swojego sprzętu górskiego zjechać na dół.
Całodzienny marsz kończyły zajęcia nocne. Wykorzystując noktowizję spadochroniarze musieli odnaleźć różne punkty w terenie. – Chcieliśmy sprawdzić, jak poradzą sobie z nawigacją w terenie. Żeby otrzymać współrzędne kolejnych punktów, musieli wcześniej rozwiązywać zadania matematyczne – opowiada kpt. Goc.
To jednak nie koniec zmagań zwiadowców. Kolejnym zadaniem było prowadzenie obserwacji. Każdy z plutonów w nocy zajął punkt obserwacyjny. Spadochroniarze musieli wybrać miejsce w taki sposób, aby nie zdradzać swojej obecności, a jednocześnie swobodnie obserwować, co dzieje się na stanowisku dowodzenia przeciwnika. Przez pięć godzin musieli skrupulatnie notować m.in. zachowania personelu oraz częstotliwość zmian wartowników.
Zmagania zakończyły się w środę po południu na strzelnicy. Puchar dowódcy 6 Brygady Powietrznodesantowej zdobyli żołnierze 16 Batalionu Powietrznodesantowego (kolejne dwa miejsca wywalczyli zwiadowcy z 6 Batalionu Dowodzenia i 18 Batalionu Powietrznodesantowego). Zawody użyteczno-bojowe pododdziałów rozpoznawczych 6 Brygady Powietrznodesantowej odbywają się co roku.
Pierwszy etap rozpoczął się we wrześniu. Wówczas zwiadowcy desantowali się z pokładu Herculesa na Pustynię Błędowską. Skok wykonali na spadochronach AD-95, tzw. pieczarkach. Następnie żołnierze, zebrani w plutony, musieli na czas przez pół kilometra nieść zasobniki ważące sto kilogramów. Najlepsi w tej konkurencji byli żołnierze 1 Plutonu Kompanii Rozpoznawczej z 6 Batalionu Dowodzenia.
6 Brygada Powietrznodesantowa jest jedyną w pełni spadochronową jednostką w polskiej armii. Żołnierze tej formacji mogą działać jako desant lub prowadzić działania desantowo-szturmowe przy pomocy śmigłowców. Obecnie w jej szeregach jest ok. 3 tysięcy żołnierzy. Służą w 3 batalionach powietrznodesantowych – w Krakowie, Gliwicach i Bielsku-Białej, w batalionach logistycznym i dowodzenia oraz Grupie Zabezpieczenia Medycznego.
autor zdjęć: szer. Jarosław Dypolt
komentarze