Tragiczne wydarzenia w Kenii, gdzie terroryści zabili kilkadziesiąt osób w ataku na centrum handlowe, dotyczą również Polski. Dlatego gdy ktoś mnie pyta, czy nasz kraj jest w stanie wojny, odpowiadam: tak. Choć nad Wisłą nie słyszymy odgłosu bitew, to wojna trwa – pisze Naval, były operator GROM-u.
21 września uzbrojeni członkowie ugrupowania Asz-Szabab zaatakowali centrum handlowe Westgate Mall. Zginęły 72 osoby, a 240 zostały ranne. Zdziczali fanatycy, bo inaczej nie można ich nazwać, dokonywali egzekucji na przypadkowych zakładnikach – tych, którzy nie posługiwali się językiem arabskim. Zabijali ich z czystej nienawiści.
Często spotykamy się w mediach ze stwierdzeniem, że trwa globalna wojna z terroryzmem. Różni ludzie głośno mówią o swoich „za” i „przeciw” zaangażowaniu się w taką wojnę. Padają pytania: „czy ona faktycznie trwa?”, „czy my Europejczycy, Polacy musimy się mieszać w nieswoje sprawy?”, „co nas obchodzą Afganistan czy Afryka?”. Tylko co wtedy, gdy udamy, że walka z globalnym terroryzmem nas nie dotyczy? Nie będziemy podróżować po świecie? Przestaniemy prowadzić interesy z zagranicznymi kontrahentami? Czy pozostanie nam siedzenie w domu?
Przywódca somalijskich islamistów z ugrupowania Asz-Szabab twierdził, że zamach był odwetem za wysłanie wojsk kenijskich do Somalii. A to – jak twierdził – było w interesie koncernów paliwowych, które jednoznacznie kojarzą się z zachodnią cywilizacją. To przecież my jesteśmy największymi odbiorcami tego surowca. Dlatego jesteśmy celem bandyckich ugrupowań. W oczach terrorystów jesteśmy jedynie celem, który trzeba zabić.
Kiedy słyszymy, że każdy nasz obywatel to wróg – czy możemy uznać, że nie jesteśmy zaangażowani w globalną wojnę z terroryzmem? Owszem, dla przeciętnego Kowalskiego mówienie o wojnie z terroryzmem, to mówienie o czymś nierealnym, odległym, obcym. Ale... Po zamachu w Kenii mogliśmy usłyszeć w mediach Polaków, którzy na co dzień mieszkają w Nairobi, którzy właśnie w Westgate Mall robią zakupy. Tylko przypadek i szczęście zdecydowały, że nie było ich w zaatakowanym przez terrorystów centrum.
Pomyślmy zatem o zaangażowaniu naszego rządu i naszych żołnierzy w konflikt poza granicami kraju, przez pryzmat bezpieczeństwa polskich obywateli. Nie tylko tych w Polsce, ale także w innych miejscach na świecie.
Niech polski rząd będzie przygotowany na to, by nam pomóc. Na to, by móc reagować na całym świecie i działać w koalicji z innymi państwami. Po to, by taka tragedia już więcej się nie wydarzyła. Dlatego jeśli ktoś ma wątpliwości i pyta mnie, czy jesteśmy w stanie wojny, odpowiadam: „choć tu nad Wisłą nie słyszymy odgłosu bitew, to wojna trwa”.
autor zdjęć: Kamila Szkolnik Photography
komentarze