Światowy Dzień Morza został ustanowiony przez Międzynarodową Organizację Morską (IMO). W tym roku jest obchodzony pod inspirującym hasłem: „Zrównoważony rozwój”. Idee, które przywołuje IMO, mają znaczenie uniwersalne, ponadnarodowe, odnoszą się do gospodarki, ekologii i rozwoju społeczeństwa. Polskim wkładem w realizację tego hasła jest modernizacja Marynarki Wojennej, która zapewnia bezpieczną żeglugę statkom handlowym, a w konsekwencji przełoży się na wzrost gospodarki – pisze komandor Janusz Walczak, dyrektor Departamentu Prasowo-Informacyjnego MON.
Znaczenie morza jako symbolu wolnego handlu i gospodarczej koniunktury, możliwości komunikacyjnych i współpracy społecznej ma w Polsce nadal problem z przebiciem się do powszechnej świadomości. Jesteśmy społeczeństwem, które żyje stereotypem stepów po horyzont, zwyczajów szlacheckich oraz szarżującej kawalerii. Tymczasem nasz kraj był bogaty, bezpieczny i miał przed sobą perspektywy, gdy był zwrócony ku morzu i gdy morze było polskim oknem na świat. Takie historyczne doświadczenie nie jest powszechnie znane, gdyż historycy, pisarze, artyści wpoili w nas przekonanie, że lepiej wywodzić ród i pochodzenie od szlachty i bitnego rycerstwa niż handlarzy. Jeden z moich byłych dowódców mawiał, że nikt nie zrobił takiej szkody w polskiej mentalności, jak Sienkiewicz swoją „Trylogią”… Na szczęście nasza mentalność powoli się zmienia.
Kilka tygodni temu do Gdańska zawinął największy kontenerowiec świata. Statek ma 400 metrów długości i może przewieźć jednorazowo nawet 15 tysięcy kontenerów. Na redzie portów w Gdyni i Gdańsku znowu stoją statki, czekając na rozładunek lub załadunek. A był już taki czas, gdy ze smutkiem widziałem czysty horyzont na Zatoce Gdańskiej. Ta zmiana świadczy o tym, że Polska nie umiera jako partner handlowy. Należy przy tym pamiętać, że ponad 75 procent światowego handlu opiera się na transporcie morskim. Pod polską banderą nie pływa licząca się flota, ale to wynika głównie ze standardów formalnych i organizacyjnych, które po prostu kosztują. Armatorzy uciekają więc pod tanie bandery. Ale nadal handlują. I to jest istota sprawy. Nieważne więc, pod jaką banderą pływają statki, ale dla kogo wiozą towary w swoich ładowniach. A wiozą je dla nas.
Jeśli mamy handel morski, możemy przyjąć, że będzie rosła też gospodarka. Dlatego, aby nie cofnąć tego procesu, należy zadbać o bezpieczeństwo na morzach. Po to jest nam potrzebna flota wojenna. 23 września, w obecności premiera Donalda Tuska i ministra obrony Tomasza Siemoniaka, zostały podpisane w Gdyni dwie ważne umowy: na dokończenie budowy patrolowca w konfiguracji otwartej ORP „Ślązak” oraz budowę prototypowego niszczyciela min projektu Kormoran II. Obie jednostki mają wejść do służby w 2016 roku. Pierwsza na początku, druga pod koniec roku. To namacalne świadectwo modernizacji zapomnianej przez lata floty wojennej. Wcześniej mówiono tylko o planach i programach. Kilka dni temu mieliśmy namacalny dowód ich realizacji.
To polski wkład w wypełnienie hasła tegorocznego Światowego Dnia Morza.
komentarze