Wiosną 2013 r. w wypowiedziach władz Rosji pojawiły się sugestie o możliwości dostawy do Syrii systemów obrony przeciwlotniczej S-300 PMU-1 (w kodzie NATO znanych jako SA-10 Grumble). System S-300 PMU-1 jest podstawą całej rodziny systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych. Był wielokrotnie modernizowany i często porównuje się go z amerykańskimi zestawami Patriot – pisze Marcin Andrzej Piotrowski, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Systemy S-300 PMU-1 oraz jego modyfikacja S-300 PMU-2 Faworyt (SA-20 Gargoyle) są obecnie filarami obrony przeciwlotniczej Rosji oraz Chin. Rosyjsko-syryjskie negocjacje w sprawie dostaw S-300 trwają od 2005 r., gdy Rosja anulowała większość (8 z blisko 12 mld dol.) długu, który pochodził jeszcze z czasów dozbrajania Syrii przez ZSRR. Od 2006 r. – po podpisaniu umów szczegółowych – Rosja dostarczyła do Syrii kilka systemów wzmacniających przestarzałą obronę przeciwlotniczą oraz obronę wybrzeża kraju. Rosyjskie dostawy objęły systemy krótkiego zasięgu Tor/SA-15, Buk/SA-17 i Pantsyr/SA-22, jak również pomoc w modernizacji S-200E/SA-5 oraz S-125/SA-3.
Dysponowanie przez Syrię S-300 PMU-1 zmieniałoby równowagę sił w regionie ze względu na zasięg rakiet (200 km) oraz ich zdolność do zwalczania samolotów, pocisków samosterujących na niskim pułapie i rakietowych pocisków balistycznych. Zapowiadana obecnie dostawa miałby objąć od 4 do 6 baterii S-300 i 144 rakiety do nich oraz zapewnienie radarów i logistyki na łączną sumę 834–900 mln dol. Według różnych źródeł koszty te zostałyby w całości pokryte przez Iran, który swego czasu również negocjował zakup S-300, a teraz finansuje niemal całość zaopatrzenia wojskowego syryjskiego reżimu. Zapobieżenie wysłaniu S-300 do ogarniętej wojną domową Syrii stało się w maju 2013 r. przedmiotem poufnej wizyty premiera Izraela w Moskwie.
Zdaniem Rosji, zapowiadana transakcja byłaby realizacją umów podpisanych jeszcze przed wybuchem konfliktu w Syrii. Szef rosyjskiej dyplomacji unikał jednak w kontaktach z mediami jednoznacznej odpowiedzi, czy istnieje umowa precyzująca warunki dostawy i czy w ogóle do niej dojdzie. Podkreślał tylko, że zainstalowanie w Syrii S-300 zmusiłoby Zachód i Izrael do ostrożniejszej kalkulacji każdej z opcji wojskowego rozwiązania kryzysu w tym kraju. Komentatorzy zachodni zgadzają się, że S-300 utrudniałyby każdą kampanię lotniczą i wprowadzenie strefy zakazu lotów nad Syrią.
Nawet bez tych systemów obrona przeciwlotnicza jest oceniana jako najsilniejsza w regionie: nowocześniejsza i kilkakrotnie liczniejsza niż obrona Libii podczas interwencji NATO w 2011 r.
(…) Syria jako poligon S-300? Dostawa S-300 skomplikowałaby planowanie wojskowe USA, NATO czy Izraela; prawdopodobnie jednak nie wpłynęłaby na przebieg i ostateczne rezultaty konfliktu w Syrii. Uzbrojenie syryjskiej obrony przeciwlotniczej w S-300 byłoby „debiutem” tego systemu przeciwko lotnictwu NATO lub Izraela, w przypadku gdyby doszło do rozwiązań wojskowych. Nie ma jednak pewności, czy S-300 w realnych warunkach bojowych okazałyby się w pełni skuteczne. Każdy – nawet najnowocześniejszy – system obrony przeciwlotniczej może być pokonany przy przewadze ilościowej i technologicznej strony atakującej. W dodatku S-300 nie jest obcy wojskowym ekspertom USA i Izraela, których lotnictwo w ostatniej dekadzie ćwiczyło przełamanie tak wyposażonej obrony przeciwlotniczej Bułgarii, Słowacji i Grecji. W poprzedniej dekadzie w Izraelu został opracowany i wprowadzony do uzbrojenia system ITALD (Improved Tactical Air Launched Decoy), który ma być zdolny do zmylenia radarów oraz systemów kierowania S-300. Uzbrojenie Syrii w ten system nie stanowiłoby także bariery dla bardziej zaawansowanych amerykańskich samolotów „stealth”, niewidocznych dla radarów S-300 (np. F-22, F-35 i B-2). Kolejne akcje lotnictwa Izraela, przeprowadzone w 2013 r., sugerują również możliwość łatwego zniszczenia baterii S-300 jeszcze w trakcie rozładowywania lub montażu. Atak Izraela w maju 2013 r. na systemy Jachont-E zwiększa wiarygodność jego deklaracji w sprawie zapobieżenia dostawie S-300. Z kolei zaawansowanie systemów S-300 i wiele miesięcy potrzebnych na przeszkolenie personelu wykluczają ich obsługę przez syryjskich wojskowych. W razie determinacji Rosji w realizacji dostawy do Syrii konieczne byłoby skierowanie tam dodatkowego rosyjskiego personelu doradców i ekspertów. To z kolei zwiększałoby ryzyko strat wśród Rosjan w rezultacie ataków rebeliantów albo operacji lotnictwa USA lub Izraela. Wszystkie te czynniki razem wzięte wydają się przemawiać przeciwko ostatecznej decyzji Rosji o dostawie S-300.
Ewentualna dostawa systemów S-300 z Rosji do Syrii mogłaby skomplikować planowanie większości z operacji wojskowych, jakie mogą rozważać władze USA lub Izraela w związku z konfliktem syryjskim. Deklaracje i sugestie Rosji są tym bardziej niejasne, że nie ma pewności podpisania szczegółowych umów rosyjsko-syryjskich, jakie powinny towarzyszyć tego typu dostawom. Kwestia S-300 dla Syrii wydaje się elementem gry dezinformacyjnej, która wzmacnia pozycję Rosji względem Zachodu i odstrasza go od ewentualnej interwencji w Syrii. Jednocześnie tego typu deklaracje Rosji poprawiają jej wizerunek w Syrii i Iranie. Z dostępnych informacji nie można wywnioskować, czy trwają przygotowania do „transakcji wiązanych” między dyplomacją Rosji a USA i Izraelem, podobnych do tych, które towarzyszyły anulowaniu wcześniejszych umów na dostawę S-300 do Iranu. Widać natomiast czynniki, które mogą powstrzymać Rosję przed tak ryzykownym krokiem, a zwłaszcza skierowaniem do Syrii rosyjskiego personelu obsługi S-300.
W kontaktach państw NATO i konsultacjach UE z Rosją w sprawie konfliktu syryjskiego warto podkreślać też inne zagrożenia, chociażby te związane z możliwością transferów S-300 z Syrii do libańskiego Hezbollahu lub Iranu. Kwestię dostawy S-300 do Syrii można też uznać za jeden z mierników rzeczywistego podejścia Rosji do Zachodu. Z uwagą należy też śledzić dalsze konsultacje między Rosją a Arabią Saudyjską w sprawie sytuacji w Syrii.
Natomiast gdyby do tej dostawy doszło, a USA, NATO lub Izrael zaangażowałyby się w konflikt syryjski, stałby się on rzeczywistym „poligonem doświadczalnym” dla systemu S-300.
Pełny tekst artykułu znajduje się na stronie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
komentarze