Przekazywanie wartości oraz utrwalanie pamięci o żołnierskich czynach to moralny obowiązek kombatantów. Państwo natomiast powinno ich wspierać, i to nie tylko finansowo na cele związane z działalnością kombatancką. Dobrym rozwiązaniem byłoby także, gdyby były żołnierz zapraszany na przykład na spotkania z młodzieżą miał prawo do kilku dni wolnych od pracy – pisze Jan Rulewski, senator PO, były działacz opozycyjny.
Rząd opracował niedawno nowelizację ustawy o kombatantach i osobach represjonowanych. W dokumencie znalazły się między innymi propozycje utworzenia Korpusu Weteranów Walk o Niepodległość RP. Jego członkami byłyby osoby mające uprawnienia z tytułu udziału w zbrojnej walce o niepodległość Polski. Chciałbym, aby do Korpusu należeli żołnierze walczący nie tylko o niepodległość, lecz także o wolność. To ważne, bo przecież polscy wojskowi uczestniczący w misji w Afganistanie nie walczą o niepodległość, lecz o wolność. Oni także powinni być otaczani szacunkiem i należeć do grona kombatantów.
Nie jestem jednak zwolennikiem wprowadzenia przepisu nakazującego wypłacanie im co miesiąc 200 zł, co proponują politycy PiS. Obawiam się, że to propozycja bardziej pod publiczkę. Trudno nawet powiedzieć, jak obliczyli, że ta suma ma wynosić akurat tyle. Moim zdaniem, bardziej sensowne byłoby wspieranie inicjatyw kombatanckich czy dofinansowywanie obchodów rocznicowych. Słowem, powinniśmy przeznaczać więcej środków na cele związane z działalnością kombatancką. Uważam też, że dobrym rozwiązaniem byłoby, gdyby były żołnierz zapraszany na przykład na spotkania z młodzieżą miał prawo do kilku dni wolnych od pracy. Przekazywanie wartości i utrwalanie pamięci o żołnierskich czynach to ich moralny obowiązek. Dlatego państwo powinno wspierać kombatantów w tej działalności.
Pojawił się też pomysł, by pogrzebom kombatantów towarzyszyła asysta wojskowa. Myślę, że lepszym pomysłem, niż ściąganie żołnierzy z okolicznych jednostek, co zresztą mogłoby być trudne technicznie, byłoby utworzenie przez organizacje kombatanckie własnej asysty honorowej. Organizacje skupiające byłych żołnierzy mają własne sztandary, spotykają się i – co najważniejsze – są towarzyszami broni. A chodzi przecież o to, by kombatanta żegnali ludzie mający podobne jak on przeżycia i doświadczenia.
komentarze