Duża część Egipcjan uważa, że do swoich racji może przekonać jedynie siłą. Dlatego dziś Egipt jest pogrążony w wojnie domowej. Nie na taką skalę jak w Syrii, ale niewątpliwie sytuacja jest bardzo poważna – mówi polsce-zbrojnej.pl Bartosz Węglarczyk, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”.
Niepokoje w Egipcie to efekt kilku nakładających się czynników. Przede wszystkim instytucje państwowe są skorumpowane, niewydolne i nie potrafią reagować na potrzeby społeczeństwa. Oczywiście to nie jest nowe zjawisko, bo Egipt jako państwo nie działało od dłuższego czasu. Ani przed pierwszymi demokratycznymi wyborami, jakie miały miejsce w 2012 roku, ani po objęciu władzy przez prezydenta Muhammeda Mursiego. Rok jego rządów też nie przeobraził Egiptu w sprawnie funkcjonującą strukturę państwową.
Sytuacja komplikuje się także dlatego, że Egipt nadal jest pod kontrolą wojskowych. To oni decydują o najważniejszych wydarzeniach w kraju – wolne wybory odbyły się tylko dlatego, że pozwoliła na nie armia. Wybrany w wyborach prezydent rządził tak długo, jak długo pozwalało mu na to wojsko. Teraz generałowie dokonali puczu – odsunęli od władzy wybranego przez społeczeństwo prezydenta, rozwiązali egipski parlament i chcą wskazać nowego premiera.
W dodatku sami Egipcjanie są głęboko podzieleni na zdecydowanych stronników prezydenta Mursiego i jego równie zagorzałych przeciwników; na tych, którzy chcą przekształcenia Egiptu w państwo islamskie, i na tych, którzy tego nie mogą zaakceptować. Egipcjanie to w dużej mierze naród „uzachodniony”. Dużo bliżej im do kultury zachodniej niż świata islamskiego.
Na wydarzenia w Egipcie nakłada się także światowy kryzys gospodarczy. Problemy ekonomiczne pojawiły się jeszcze za kadencji poprzedniego prezydenta, ale nowym władzom nie udało się wyjść z kryzysu. Oliwy do ognia dolewają politycy. Mam tu na myśli chociażby laureata pokojowej nagrody Nobla – Mohameda ElBaradei, który chce zostać nowym prezydentem. Z pewnością będzie negocjował z armią, aby poparła jego kandydaturę.
Egipt to kraj, nad którym od dłuższego czasu szaleje tajfun wielu sił rozrywających to państwo. Dziś wrze w całym regionie. Syria jest ogarnięta wojną domową, coraz większe są niepokoje w Tunezji czy Jemenie. To, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, pokazuje, że „arabska wiosna” będzie jeszcze długo trwała.
autor zdjęć: Kuba Kamiński/ Fotorzepa
komentarze