Usunięcie Mursiego jest ruchem niedemokratycznej armii przeciw demokratycznie wybranym instytucjom. Egipt jest pierwszym państwem „arabskiej wiosny”, w którym islamiści nie poradzili sobie z przejęciem władzy po dyktatorze – ocenia Patrycja Sasnal z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
W telewizyjnym orędziu do Egipcjan zwierzchnik egipskich sił zbrojnych gen. Abd al-Fattah as-Sisi ogłosił, że przyjęta w grudniu 2012 r. konstytucja zostaje zawieszona, a wywodzący się z Bractwa Muzułmańskiego prezydent Muhammad Mursi przestał pełnić swoją funkcję. Obowiązki związane z kierowaniem państwem przejął przewodniczący Najwyższego Sądu Konstytucyjnego, Adli Mansur.
Obalenie prezydenta Mursiego nastąpiło po rozmowach z opozycją i muzułmańskimi oraz koptyjskimi duchownymi. Zostało przyjęte z radością przez większość demonstrujących od 30 czerwca Egipcjan. Decyzja armii jest kolejnym etapem przemian zapoczątkowanych obaleniem prezydenta Hosniego Mubaraka w 2011 r., budzi jednak wątpliwości natury prawno-politycznej.
Po pierwsze, usunięcie Mursiego jest ruchem niedemokratycznej armii przeciw demokratycznie wybranym instytucjom. Prezydent Muhammad Mursi z założonej przez Bractwo Muzułmańskie partii „Wolność i Sprawiedliwość” został wybrany w pierwszych demokratycznych wyborach prezydenckich w Egipcie w 2012 r. Kilka miesięcy wcześniej jego partia zdobyła bezwzględną większość miejsc w pierwszych demokratycznych wyborach parlamentarnych. Armia nie posiada natomiast cywilnego zwierzchnictwa: jej budżet pozostaje de facto poza państwową kontrolą. Mimo że stabilizacyjna funkcja armii w momentach społecznego niepokoju i zamieszek okazuje się przydatna, to jednak szybkość, z jaką władze wojskowe zainterweniowały przeciwko prezydentowi – a wcześniej zdominowanemu przez islamistów parlamentowi – budzi obawy o możliwość wyjścia przez wojsko poza jego społecznie usankcjonowaną rolę.
Po drugie, zarówno zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego, jak i opozycja wykazali się brakiem odpowiedzialności za państwo, które po raz pierwszy od obalenia Mubaraka jest tak wyraźnie podzielone na dwa obozy: zwolenników i przeciwników Bractwa Muzułmańskiego czy islamistów i anty-islamistów. Prezydent Mursi potwierdził brak woli współpracy, odmawiając wykonania jakiegokolwiek gestu pojednania (np. w postaci zmiany na stanowisku premiera lub otwarcia debaty na temat konstytucji) wobec przeciwników politycznych. Natomiast opozycja, zjednoczona jako Front Ocalenia Narodowego i w ruchu „Bunt”, wolała wywołać uliczne zamieszki niż dłużej akceptować rządy Mursiego. Postawa obu stron utrudnia egipskie pojednanie narodowe.
Po trzecie, Egipt jest pierwszym państwem „arabskiej wiosny”, w którym islamiści nie poradzili sobie z przejęciem władzy po dyktatorze. Obejmując w 2012 r. władzę, Bractwo Muzułmańskie straciło przywilej pozostawania w opozycji, a wzięło odpowiedzialność za kierowanie państwem. Zgodnie z przewidywaniami islamiści nie podołali temu zadaniu, ani w zakresie wyprowadzenia państwa z kryzysu gospodarczego (odpływ inwestycji, zmniejszenie rezerw walutowych, wzrost bezrobocia i zadłużenia), ani w odczuciu społecznym (brak bezpieczeństwa, poczucie krzywdy i niesprawiedliwości). Może mieć to implikacje regionalne, ponieważ egipskie Bractwo Muzułmańskie jest prekursorem pewnego modelu religijnej partii politycznej, kopiowanego w innych państwach – Tunezji, Syrii, Libii i na terytoriach palestyńskich. Utrata przez Bractwo władzy w Egipcie stanowi w regionie przykład możliwych scenariuszy rozwoju wydarzeń w innych państwach, które przeszły lub przechodzą „arabską wiosnę”.
Po czwarte, następca Mursiego przejmie jego problemy. Odebranie władzy Bractwu Muzułmańskiemu nie zmniejsza gospodarczych, politycznych i społecznych problemów państwa. Według prawdopodobnego scenariusza zostanie teraz powołany rząd technokratów lub rząd jedności narodowej. Będzie on musiał podjąć najpilniejsze, ale także niepopularne społecznie wyzwanie reform gospodarczych. Po doświadczeniach Bractwa Muzułmańskiego związanych z rządzeniem państwem najpoważniejsi i najbardziej szanowani kandydaci do członkostwa w nowym rządzie nie będą skłonni wziąć na siebie tak dużej odpowiedzialności. Ponadto zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego (według sondaży nadal stanowiący blisko 40% społeczeństwa) nie zrezygnują z uczestnictwa w życiu polityczno-społecznym, a odebranie władzy ich kandydatowi jedynie pogłębia podziały społeczne.
komentarze