Sport rządzi się swoimi prawami i czasem można się potknąć nie na przeszkodzie, na którą wszyscy zwracają baczną uwagę, a na zwykłej kępce trawy. Dlatego do końca nie można być pewnym zwycięstwa – pisze Jacek Szustakowski, publicysta portalu polska-zbrojna.pl.
Środowisko futbolowe ma swojego „Fryzjera”, zaś wojsko specyficznego „dentystę”. W przeciwieństwie do pseudonimu byłego działacza piłkarskiego, w armii określenie „dentysta” nie wiąże się z konkretną osobą wykonującą tę niezbyt lubianą profesję. To jedna z przeszkód na torze Ośrodka Sprawności Fizycznej. Na ostatnich Mistrzostwach Wojska Polskiego w Sporcie Powszechnym, „dentysta” utrudniał życie zawodnikom walczącym o medale w pokonywaniu OSF (indywidualnie i zespołowo) oraz w zespołowym biegu patrolowym. Tylko „patrolowcy” rywalizujący o miejsca na podium w biegu indywidualnym mogli opuścić – ze względów bezpieczeństwa – przeszkodę, na której wielu żołnierzy straciło w przeszłości zęby. Stąd wzięła się właśnie ta nazwa.
Zwycięzca biegu patrolowego sierżant Mariusz Borychowski przyznał, że pominięcie „dentysty” wcale nie wpłynęło na przebieg walki o medale. Natomiast brązowy medalista kapral Rafał Wójcik będzie długo pamiętał z toru OSF w Warszawie-Wesołej, który musiał pokonać w ramach biegu patrolowego, zwykłą kępkę trawy. Przez nią to właśnie zawodnik, który w 2000 roku reprezentował Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney w biegu na 3000 m z przeszkodami, wywrócił się i stracił szansę na wywalczenie srebrnego medalu. Na pocieszenie wraz z kolegami z reprezentacji 12 Dywizji Zmechanizowanej w zespołowym biegu patrolowym, pokonując już m. in. „dentystę”, zdobył złoty medal.
Niewątpliwie najwięcej emocji podczas najważniejszej imprezy roku w sporcie powszechnym dostarcza zespołowe pokonywanie OSF. Gospodarze mistrzostw – Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki – chcieli to wykorzystać i w dniu rozgrywania tej konkurencji zorganizowali w koszarach Dzień Otwarty. Niestety, frekwencja nie dopisała. Czyżby sympatycy sportu usłyszeli, że będzie tam „dentysta” i się przestraszyli? Niech żałują, że nie przyszli, bo obejrzeliby niezwykle emocjonującą rywalizację o medale. I dowiedzieliby się, że „dentysta” nie jest wcale taki straszny, jak go malują.
Warto podkreślić, że poziom tegorocznych Mistrzostw Wojska Polskiego w Sporcie Powszechnym – poza konkurencjami strzeleckimi, gdyż strzelcy uzyskali słabsze rezultaty niż przed rokiem – był bardzo wysoki. Niewątpliwie najwięcej powodów do zadowolenia miał mjr Sebastian Krasoń, szef sekcji Wychowania Fizycznego i Sportu w 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. Jego podopieczni wygrali bowiem nieoficjalną klasyfikację medalową. Zdobyli trzy złote medale oraz pod dwa srebrne i brązowe. – Założenia, które sobie postawiliśmy przed mistrzostwami wypełniliśmy w stu procentach. Planowaliśmy wygrać OSF indywidualnie i zespołowo. Udało się. Planowaliśmy zająć drugie miejsce w biegu patrolowym – udało się! – mówi major. Szef sekcji miał tylko pewien niedosyt po wynikach osiągniętych przez strzelców, ale ucieszył go bardzo złoty medal indywidualny st. szer. Łukasza Szostaka.
Rywalizacja we współzawodnictwie w sporcie powszechnym w Wojsku Polskim za rok 2013 jeszcze się nie zakończyła. Kawalerzyści z Żagania na zawodach w Zegrzu i Wesołej powiększyli przewagę nad goniącymi ich reprezentacjami, ale bardzo trudno będzie im odebrać pierwsze miejsce do ostatnich mistrzostw w futsalu, które w odbędą się listopadzie. – Planujemy być wysoko, może nawet wygrać w biegach na orientację, na pewno nie odpuścimy pływania – powinniśmy być w pierwszej trójce, w futsalu zawsze jesteśmy groźni, zawsze walczymy o pierwsze miejsce – mówi major Krasoń. – Do końca chcemy zajmować jak najwyższe lokaty i już nie oddać prowadzenia w całym współzawodnictwie w siłach zbrojnych – zapowiada szef sekcji WF i Sportu z żagańskiej Dywizji. Kawalerzyści jednak jeszcze nie świętują. Sport rządzi się swoimi prawami i czasem można się potknąć nie na przeszkodzie, na którą wszyscy zwracają baczną uwagę, a na zwykłej kępce trawy.
komentarze