Izraelczycy zgłaszając rządową agencję SIBAT do dialogu technicznego w sprawie zestawów rakietowych średniego zasięgu, pokazują jak poważnie podchodzą do kontraktu na budowę tarczy w Polsce. Dla izraelskich firm takie działanie to jednak nie pierwszyzna. Rząd w Tel Awiwie od wielu lat konsekwentnie wspiera rodzimy przemysł zbrojeniowy, bardzo często reprezentując jego interesy za granicą – pisze Krzysztof Wilewski, publicysta polski-zbrojnej.pl.
Gdybym musiał krótko podsumować listę firm, które zgłosiły się do dialogu technicznego w sprawie zestawów Wisła, to pewnie brzmiałoby ono: „są ci, którzy być powinni” albo: „większego zaskoczenia nie ma”.
Pamiętając o tym, że zestawy Wisła, to nie tylko pociski i wyrzutnie, ale również systemy radiolokacyjne, łączność i dowodzenie, wśród czternastu podmiotów, które zgłosiły swój udział w dialogu, znaleźli się wszyscy liczący się amerykańscy i europejscy producenci zestawów rakietowych średniego zasięgu oraz systemów z nimi powiązanych. Są Amerykanie z Northrop Grummana, Raytheona, Boeinga i MEADS, są Francuzi z MBDA i Thalesa oraz Włosi z Selexa.
Celowo pomijam w tym miejscu firmy polskie, które również zgłosiły się do dialogu technicznego. Z racji deklarowanej przez rząd „polonizacji” projektu tarczy, nasze podmioty i tak mają bowiem zagwarantowany mniejszy lub większy udział w realizacji poszczególnych kontraktów.
Jeżeli miałbym mówić o jakimś zaskoczeniu, to wskazałbym na dwie kwestie. Pierwsza to zgłoszenie się do dialogu tureckiego Aselsana. Ankara, od kilku lat mocno inwestuje w prace badawczo-rozwojowe nad nowym uzbrojeniem i sprzętem wojskowym. Co bardzo istotne, Turcy rozwijają nie tylko proste konstrukcje, takie jak pojazdy opancerzone czy karabiny. Zajmują się również bardziej zaawansowanymi projektami, takimi jak nowy czołg podstawowy. Armia znad Bosforu podjęła się również wyzwań z najwyższej półki, bo tak można określić między innymi projekt budowy własnych rakiet balistycznych o zasięgu powyżej 2,5 tysiąca kilometrów czy przeznaczonych dla samolotów pocisków o zasięgu prawie 200 kilometrów.
Na marginesie warto dodać, że Turcy potrafili wydobyć od Amerykanów kody źródłowe do montowanej w F-16 awioniki oraz prawo do modernizacji fregat typu Olivier. H. Perry.
Jestem bardzo ciekaw, jaką ofertę ma dla naszej armii Aselsan. Turcja, podobnie jak my, planuje zbudowanie nowego systemu obrony powietrznej. Składałby się on z systemów rakietowych, zarówno przeciwlotniczych, jak i przeciwrakietowych. Może Ankara chce nam zaproponować wspólną budowę tarczy? Mam nadzieję, że po dialogu technicznym Ministerstwo Obrony Narodowej ujawni choć część ze złożonych nam propozycji.
Jest na to cień szansy, bo w wypadku zestawów Wisła oraz zestawów krótkiego zasięgu o kryptonimie Narew, resort obrony narodowej nie krył się za procedurami i publicznie, na otwartym posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej, zaprezentował wyniki przeprowadzonej przez siebie analizy.
Drugim zaskoczeniem jest dla mnie zgłoszenie się agencji SIBAT, która ma reprezentować w czasie dialogu wszystkie firmy izraelskie. Owszem, rząd Izraela podobny manewr stosował już wcześniej i to wiele razy. Biorąc pod uwagę jednak to, jak izraelskie firmy zażarcie walczą ze sobą na terenie Polski w sprawie bezzałogowców, fakt, iż w wypadku tarczy udało im się dogadać i występują pod szyldem rządowej agencji, dowodzi, że ktoś w Tel Awiwie poszedł po rozum do głowy.
Cóż, jak widać w walce o miliardy, nawet śmiertelny wróg może się nagle stać sojusznikiem.
komentarze