Najważniejsze jest to, że Ministerstwo Obrony Narodowej uczyniło pierwszy krok w procesie, którego finałem będzie zakup rakietowego systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego średniego zasięgu. Myślę, że co najmniej trzy firmy światowej rangi zgłoszą się do tego etapu – mówi Andrzej Kiński, redaktor naczelny miesięcznika „Nowa Technika Wojskowa”.
To etap wstępny, analityczny. Dzięki niemu zobaczymy, jakie jest rzeczywiste zainteresowanie producentów naszym rynkiem. Przekonamy się, co, kiedy i za ile koncerny zbrojeniowe mogą nam zaproponować.
Wiedza, którą uzyska MON, posłuży do sformułowania ostatecznych wymagań. Zapewne okaże się, że terminy dostarczenia takich zestawów, zapisane w programie modernizacji technicznej na lata 2013–2022, są nierealne. Biorąc pod uwagę złożoność zagadnienia oraz fakt, że to wstępny etap projektu, nie sądzę, aby udało się wyłonić dostawcę w przyszłym roku. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że może się to przesunąć na rok 2015, co oznacza, że termin dostarczenia pierwszego zestawu w 2017 czy nawet w 2018 roku nie zostanie dotrzymany.
Ale właśnie zweryfikowaniu planów służy rozpoczynający się etap. Teraz MON zdobędzie także wiedzę o kosztach przedsięwzięcia, które na razie są tylko szacunkowe. Jeżeli realne koszty okażą się większe, zapewne również cały program może ulec przesunięciu w czasie.
komentarze