Uczelnie wojskowe są na bardzo wysokim poziomie, zarówno pod względem jakości kształcenia, jak i różnorodności proponowanych kierunków. Pięć wojskowych szkół wyższych działających w Polsce stało się u nas marką. Cieszą się bardzo dobrą opinią młodych ludzi oraz rodziców, którzy chcą, by ich dzieci studiowały właśnie na uczelniach wojskowych – podkreśla gen. dyw. Bogusław Pacek, rektor-komendant Akademii Obrony Narodowej.
A świadczą o tym liczby – w tym roku o jedno miejsce walczy aż 12 kandydatów. Mamy stuprocentowe obłożenie, co nie zawsze się zdarza uczelniom cywilnym. Ale też nasza oferta jest coraz bardziej atrakcyjna. Wystarczy wspomnieć, że tyko w Akademii Obrony Narodowej, której jestem rektorem, mamy 11 kierunków licencjackich oraz pięć magisterskich. Ta atrakcyjność oferty i znakomita kadra wykładowców sprawiają, że w czasach, gdy wiele cywilnych ośrodków akademickich upada, my jesteśmy coraz bardziej doceniani.
Co więcej, nasza oferta dydaktyczna jest tak sprofilowana, by studenci mieli jak największe szanse na znalezienie później pracy. Na absolwentów uczelni wojskowych czeka praca nie tylko w strukturach wojska, także w cywilnych urzędach administracji państwowej czy samorządzie. Tam jest praca dla dobrych fachowców, a student opuszczając mury uczelni wojskowej jest właśnie takim specjalistą.
Uczelnie wojskowe są oblegane przez tych, którzy swoją przyszłość wiążą z armią, ale też przez osoby, które karierę zawodową chcą rozwijać w cywilu. Niekiedy padają głosy, że jest zbyt duża dysproporcja między jednymi a drugimi i należy ograniczyć liczbę studentów cywilnych. Oczywiście naszym podstawowym zadaniem jest kształcenie kadry wojskowej czy też prowadzenie badań pozwalających na modernizację sił zbrojnych. Jednak ustawa o szkolnictwie wyższym sprawia, że nie możemy koncentrować się wyłącznie na studentach w mundurach. Proporcja jeden student wojskowy i jeden cywilny jest bardzo dobra. Jest tylko małe „ale”…
Na świecie, na przykład we Francji czy w Niemczech, wojskowe szkoły wyższe są zdecydowanie bardziej dotowane przez resort obrony. W RFN mogą sobie nawet pozwolić na to, by mieli więcej wykładowców niż studentów. Duże wsparcie finansowe sprawia, że mogą się skupić na studentach mundurowych. Tymczasem u nas prawo pozwala tylko na częściową dotację z Ministerstwa Obrony Narodowej. Taka sytuacja zmusza nas do szukania źródeł utrzymania.
komentarze