Do 2031 r. państwa Azji i Pacyfiku kupią około 800 dużych okrętów nawodnych i podwodnych za 180 mld dolarów. Najwięcej mocarstwa – Chiny i Indie. Inne kraje też chcą wyposażać swe floty w nowoczesny sprzęt. Powody zbrojeń są dwa – rozbudowa chińskiej marynarki wojennej i liczne spory terytorialne.
Pierwsze analizy dotyczące wielkiej modernizacji sił morskich państw regionu Azji i Pacyfiku pojawiły się po ubiegłotygodniowym biennale International Maritime Defence Exhibition and Conference (IMDEX) w Singapurze.
Kraje regionu zamawiają jednostki nawodne, budowane z użyciem technologii „stealth”, uderzeniowe okręty podwodne, sensory, radary, pociski rakietowe oraz systemy bezzałogowe.
Jak szacuje Bob Nugent, wiceprezes amerykańskiej firmy analitycznej AMI International, na region Azji i Pacyfiku przypada obecnie prawie 25 proc. globalnego rynku nowo budowanych okrętów. Statystki są jeszcze wyższe, gdy chodzi o jednostki podwodne i systemy ich zwalczania. To setka okrętów za 62 mld dolarów, co stanowi aż 40 proc. światowego rynku. Według szacunków eksperta do 2031 r. tamtejsze marynarki wydadzą 180 mld dolarów na prawie 800 nowych okrętów. Nugent zauważył, że aż 30 proc. nowo budowanych w regionie okrętów przypadnie na floty mocarstw – Chin i Indii. W ciągu najbliższych pięciu lat chińska marynarka wojenna ma otrzymać 16 nowych okrętów podwodnych o napędzie atomowym i konwencjonalnym.
Znaczące zakupy przewidują sojusznicy USA – Australia, Japonia i Korea Południowa – w sumie do 220 jednostek za 26 mld dolarów. W przypadku Australii najważniejszym nowym projektem będzie budowa 12 okrętów podwodnych, co oznacza podwojenie obecnej liczby jednostek. Interesującymi rynkami dla firm stoczniowych będą również Malezja i Indonezja. Pierwsze z państw zainteresowane jest dużymi okrętami desantowymi, drugie chce rozbudowywać flotę podwodną. Oba chcą też nabyć nowe fregaty. Swe siły podwodne wzmacniają inne państwa Azji– Singapur i Tajlandia oraz Wietnam, który zamówił sześć okrętów typu Kilo w Rosji. Konsekwencją rozwoju sił podwodnych w regionie będzie wzrost zainteresowania uzbrojeniem do ich zwalczania.
Poza nowymi okrętami Azjaci będą też inwestować w systemy przeciwrakietowe. Impulsem są zarówno zbrojenia Chin, jak i Korei Północnej. Za wyjątkowo niebezpieczną broń uchodzi chiński pocisk balistyczny Dong Feng-21d, który bywa nazywany „zabójcą lotniskowców”.
Innym powodem rosnących zbrojeń morskich w rejonie Azji i Pacyfiku są liczne spory terytorialne. Kontrola nad często miniaturowymi, niezamieszkanymi wysepkami jest podstawą do rozszerzenia wód terytorialnych i morskich stref ekonomicznych, a tym samym do eksploatacji znajdujących się pod dnem bogactw naturalnych, jak gaz ziemny czy ropa naftowa. Państwa rejonu Azji – Pacyfiku potrzebują też sił morskich, by zapewnić bezpieczeństwo na szlakach żeglugowych. Jednym ze strategicznych miejsc jest cieśnina Malakka, przez którą rocznie przepływa ponad 60 tys. statków. Transportują one między innymi gaz i ropę naftową z Bliskiego Wschodu, od których importu państwa regionu są uzależnione.
Oczywiście wielkie plany modernizacji flot azjatyckich przyciągają światowe koncerny stoczniowe. Jednak tamtejsi nabywcy coraz rzadziej kupują gotowe jednostki za granicą. Bardziej preferują licencyjną budowę okrętów w rodzimych stoczniach.
Źródło: Defense News
autor zdjęć: US Navy
komentarze