Trzeba stale przypominać po co nam flota wojenna i jak niesłychanie ważną odgrywa rolę - pisze kmdr Janusz Walczak, dyrektor Departamentu Prasowo-Informacyjnego.
Media społecznościowe, jako narzędzia do komunikacji i informowania, stały się powszechne. To już stwierdzenie wręcz trywialne. Niektórzy sugerują egzystencjalne rozwinięcie tej myśli: nie ma cię na Facebooku, to nie istniejesz. Od tego trendu nie uciekniemy. Co więcej, w środowisku osób odpowiedzialnych za komunikację i kreowanie wizerunku uciekamy do przodu i zadajemy sobie pytanie: co po Facebooku, co zastąpi Twittera?
Z wielką radością obserwuję, że w armii potrafimy wykorzystać te narzędzia w codziennej pracy informując, odpowiadając, nadając ton dyskusjom. Zaspokajamy zarówno potrzebę wiedzy, jak i zwykłą ciekawość. Interaktywnie uczestniczymy w kreowaniu marki Wojsko Polskie, informujemy o misji Sił Zbrojnych oraz o codziennym wysiłku żołnierzy.
Wkrótce będziemy oceniać kampanię prowadzoną przez Marynarkę Wojenną. Majówka marynarzy zorganizowana pod hasłem „Warszawa - cała naprzód!!!”odbywa się w stolicy z okazji promocji dwuzłotowej monety okolicznościowej z wizerunkiem niszczyciela ORP „Warszawa”. 4 maja we współpracy z warszawskimi samorządowcami flota ma promować swoje tradycje, codzienną służbę i poświęcenie. Wartości mało popularne we współczesnym, skomercjalizowanym świecie. Tym bardziej ciekawe będą wnioski z takiego przedsięwzięcia. Marynarze nie tylko prowadzą kampanię w Internecie, na profilach społecznościowych, chcą także dotrzeć do mieszkańców i turystów poprzez spoty i plakaty umieszczone w środkach komunikacji miejskiej.
Cel szlachetny gdyż lobbing na rzecz Polski Morskiej musi być permanentny. Chwila bezczynności powoduje straty w świadomości społecznej i u decydentów, które są trudne do odrobienia. Mieliśmy tego przykład już w XXI wieku. Dodatkowo problematyka jest trudna. Dzisiaj, w dobie jakby nie patrzeć przyzwoitego poziomu życia, przypominamy sobie o tym, że mamy dostęp do morza, jedynie podczas letnich wakacji. A i tak myśl ta pojawia się coraz rzadziej, bo większość Polaków może już sobie pozwolić na urlop nad ciepłym Adriatykiem, a nie chmurnym Bałtykiem. Mało kto ma też świadomość, że 90 procent wszystkiego, co znajdujemy na półkach sklepowych trafia do nas drogą morską. Dlatego trzeba stale przypominać po co nam flota wojenna i jak niesłychanie ważną odgrywa rolę. Tym bardziej warto o tym mówić w stolicy.
Ostatnie dni pokazały, że jeden wpis na Twitterze o zawartości do 140 znaków może skończyć się 120 miliardowymi stratami na giełdzie, lub wielotysięcznym „ogniskiem” z burdami, rannymi i tonami śmieci w Krakowie. To rzecz jasna, skrajnie niekorzystne trendy, ale niestety coraz powszechniejsze.
Jednak chciałbym, byśmy zapamiętali i wykorzystywali możliwości, jakie dają media społecznościowe w tym pozytywnym, pożytecznym kontekście. Takim przykładem jest właśnie marynarska majówka w Warszawie. Zarówno z uwagi na cel jak i wykonanie. „Jak bóg Facebook da…”
komentarze