Nowe nominacje na stanowiskach dowódców zbiegają się z reformą struktur dowodzenia, a my nadal nie wiemy, jakie oczekiwania stawia się przed generałami – podkreśla Dariusz Seliga, poseł PiS z sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
Nominowani przez prezydenta dowódcy to wszechstronnie wykształceni generałowie. Znam gen. Mieczysława Gocuła i powołanie go na szefa Sztabu Generalnego odczytuję jako pewną kontynuację polityki na tym stanowisku. Choć niespodzianką dla niektórych mogła być nominacja gen. Marka Tomaszyckiego na dowódcę operacyjnego, to obu oficerom nie można zarzucić braku kompetencji.
Jednak obsadzanie tych stanowisk odbywa się podczas przygotowywanej reformy struktur dowodzenia, a my nadal nie wiemy, jakie nowym dowódcom stawia się oczekiwania. Dlatego uważam, że należałoby wprowadzić zwyczaj spotkań kandydatów z sejmową Komisją Obrony Narodowej. Na wzór tych, jakie odbywa sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych z przyszłymi ambasadorami.
Zwiększyłoby to cywilną kontrolę nad armią. Ponieważ sprawy kadrowe, zwłaszcza w sferze obronności, są kwestią newralgiczną, to takie rozmowy mogłyby się toczyć przy drzwiach zamkniętych. Warto jednak, by posłowie z komisji, która nadzoruje działania MON, mogli usłyszeć od kandydatów o ich planach, zanim obejmą oni stanowisko dowódcy. A komisja miałaby wówczas okazję podziękować ustępującym generałom: Mieczysławowi Cieniuchowi i Edwardowi Gruszce za ich wkład w bezpieczeństwo narodowe.
komentarze