Powstanie było wyzwaniem rzuconym przez żydowskich powstańców prosto w twarz oprawcom, ale było też oskarżeniem o bierność i nieskuteczność całego wolnego świata – mówił prezydent Bronisław Komorowski podczas uroczystości upamiętniających 70. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim.
Punktualnie o godzinie dziesiątej w Warszawie zawyły syreny. Chwilę potem pod pomnikiem Bohaterów Getta rozpoczęły się uroczystości z okazji 70. rocznicy wybuchu powstania. – Nawet na tle wojennego dramatu całego miasta los dzielnicy żydowskiej i społeczności Żydów polskich jawi się jako dramat, do dziś przerażający skalą okrucieństwa, bezwzględności i zniszczeń. Władysław Bartoszewski trafnie zauważył przed laty, że każdy Polak był wówczas zagrożony śmiercią, każdy Żyd natomiast był skazany na śmierć – podkreślał Bronisław Komorowski.
Jeden z dwóch żyjących powstańców – Symcha Ratajzer-Rotem „Kazik”– został przez prezydenta uhonorowany Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. – W nazwie wręczonego panu odznaczenia zawarte jest przekonanie, że pana walka w getcie warszawskim, w 1943 roku, a potem w powstaniu warszawskim roku 1944 służyła odrodzeniu Polski – mówił Bronisław Komorowski.
Ratajzer przekonywał, że nie ma nic ważniejszego niż ludzkie życie. – Nikt w żadnej sytuacji nie ma prawa go odbierać i choć świat nie wyciągnął wniosków ze straszliwej wojny, która się dokonała w dwudziestym wieku w sercu Europy, choć słowa „nigdy więcej wojny” niewiele znaczą, musimy pamiętać, musimy powtarzać: ludzkie życie jest święte. Może kiedyś ludzkość usłyszy – powiedział.
Na warszawskie uroczystości przyjechali m.in. premier Donald Tusk, Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, Martin Schulz, szef Parlamentu Europejskiego, oraz przedstawiciele władz Izraela i organizacji żydowskich.
– Spotykamy się tutaj, aby oddać hołd bohaterom powstańczego zrywu. Warszawa, w której przed II wojną światową jedną trzecią mieszkańców stanowili Żydzi, stała się za sprawą obłąkańczego niemieckiego planu zagłady największym gettem okupowanej Europy – mówiła Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych wydało specjalne oświadczenie, w którym upamiętnia ofiary hitlerowskiego reżimu: „Wspominamy dziś dzielnych mężczyzn i kobiety, którzy 70 lat temu bronili się przed prześladowcami. Ludzie w warszawskim getcie zdawali sobie sprawę z niewielkich szans na powodzenie. Jednak ze straceńczą odwagą i wielką dzielnością chcieli wykorzystać szansę, aby sprzeciwić się barbarzyńskiemu, bezprawnemu reżimowi i postawić widoczny znak ich oporu”.
O 21.30 przed Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum Historii Żydów Polskich zostaną zapalone dwa snopy światła skierowane ku niebu. Mają one upamiętnić bohaterski czyn powstańców. Instalację uruchomią: Szymon Ratajzer „Kazik” oraz Eugeniusz Tyrajski „Sęk”, uczestnik powstania warszawskiego.
W piątek wieczorem rozpocznie działalność Muzeum Historii Żydów Polskich. – Muzeum Historii Żydów Polskich ma za zadanie przedstawiać tysiącletnią historię współżycia narodów polskiego i żydowskiego na ziemiach polskich, w tym także tragiczną historię Holokaustu i powstania w getcie warszawskim. Wszystko nie tylko po to, aby pamięć o tym nie zaginęła, ale żeby ciągle była przestrogą przed bagatelizowaniem zła przejawiającego się nienawiścią, ksenofobią i nacjonalizmem, aby nigdy już nie zwyciężyły demony z przeszłości – mówiła prezydent Warszawy.
W muzeum odbędzie się także koncert upamiętniający wybuch powstania z udziałem Krzysztofa Pendereckiego. W weekend zwiedzanie muzeum będzie bezpłatne.
Powstanie w getcie warszawskim wybuchło 19 kwietnia 1943 roku. Kilka miesięcy wcześniej Niemcy rozpoczęli jego likwidację. Na początku kwietnia w getcie było już tylko 60–70 tys. osób. Powstańcy w małych, rozproszonych grupach walczyli do 16 maja 1943 roku. Zginęło niemal 14 tys. osób. Reszta została wywieziona do obozów zagłady.
autor zdjęć: Łukasz Kamiński/ Kancelaria Prezydenta
komentarze